Bałagan czyli jak zaśmiecamy własne podwórko
ZŁOTORYJA. Czy złotoryjanie to niechluje i flejtuchy? Z pewnością nie wszyscy. Ale spora część niestety tak, co najlepiej widać w boksach śmietnikowych i kontenerach na odpady segregowane. Jak to się dawniej mówiło – tylko baby i dziada w nich brak! Ratusz zamierza przeciwdziałać niedbalstwu – nie pomogły prośby, więc są groźby.
Przy ul. Jesiennej ktoś wysypał przy śmietniku gruz i wyrzucił elementy szafy – płyty meblowe długie na co najmniej 2 metry. To prawdopodobnie „produkt uboczny” remontu któregoś z mieszkań w blokach okalających boks. Właściciel gruzu i szafy nie zadał sobie niestety trudu, by zapakować to wszystko na samochód i wywieźć do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, co nakazują mu przepisy prawa. Wybrał łatwiejszą, choć nielegalną drogę: po prostu podrzucił swoje graty i to, co zostało z rozbiórki, na śmietnik – na koszt podatników, a więc również swoich sąsiadów.
Gruz pojawił się w tym miejscu nie pierwszy raz w ostatnich tygodniach. Dlatego złotoryjska straż miejska wszczęła czynności w tej sprawie. Zgodnie z przepisami, nielegalny wywóz gruzu i wysypywanie go w miejscach do tego nieprzeznaczonych (czyli także w boksach śmietnikowych), to wykroczenie z art. 24 Kodeksu wykroczeń, za które można dostać grzywnę nawet w wysokości 5 tys. zł. Z kolei wystawianie odpadów wielkogabarytowych (m.in. pralek, lodówek, telewizorów, tapczanów, mebli czy opon) obok boksów śmietnikowych czy przed nieruchomość to zwykłe zaśmiecanie i traktowane jest jako wykroczenie, zagrożone karą grzywny 500 zł. Są miasta, w których te kary są bezwzględnie stosowane.
– Prosimy mieszkańców o wszelkie informacje, które pomogą ustalić sprawcę zanieczyszczenia przy ul. Jesiennej. Można je przekazywać pod numerem telefonu 986. Gwarantujemy anonimowość – apeluje komendant Jan Pomykała.
Śmietniki pod kamerami?
Gruz i odpady wielkogabarytowe to jeden problem. Drugi to bałagan przy i w kontenerach oraz wrzucanie śmieci pomiędzy kubły lub do pierwszego z brzegu pojemnika. Dlatego Urząd Miejski w Złotoryi zapowiada walkę z tymi, którzy pozostawiają odpady gdzie popadnie i segregują je niechlujnie. Już wkrótce strażnicy miejscy będą karać mandatami za takie zachowania. – Mieszkańcy mają obowiązek korzystać z pojemników na śmieci. Od lipca będzie zero tolerancji dla tego typu postępowania – zapowiada komendant Pomykała.
W ratuszu mówi się też o przenośnych kamerach, które można by rotacyjnie ustawiać przy większych boksach śmietnikowych, oraz tzw. fotopułapkach – aparatach fotograficznych z czujnikiem ruchu, podobnych do tych, jakimi dysponują strażnicy leśni. Sprzęt miałby pomóc w wyłapywaniu tych, którzy łamią prawo przy śmietnikach.
Ryba w makulaturze
Z roku na rok złotoryjanie segregują coraz mniej odpadów. W 2016 r. było ich w naszym mieście 460 t, rok później 413 t, a ostatnio – już tylko 366 t. Jednak nie dość, że ilość posegregowanych śmieci się zmniejsza, to jeszcze na dodatek selekcja kuleje pod względem jakościowym. Poszczególne frakcje są często zanieczyszczone, przez co miasto traci finansowo, bo takie wymieszane z plastikiem szkło i czy papier trudniej sprzedać.
Najlepiej widać to w przypadku makulatury, która jest najbardziej wrażliwa na zanieczyszczenie. Co wyrzucamy do papieru oprócz papieru? – Nagminnie zużyte chusteczki higieniczne i mokre ręczniki papierowy, które są zawilgocone i powinny trafić do odpadów zmieszanych. Do tego trzeba dodać resztki jedzenia w kartonowych opakowaniach, choćby w pudełkach po pizzy – wymienia Grzegorz Nowodyła, naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami w UM. Ale w niebieskich kontenerach można też znaleźć prawdziwe „kwiatki”. Na przykład papier spożywczy owinięty wokół… ryby wędzonej , oczywiście zapakowanej jeszcze w folię. Albo co prawda papierowy karton, tyle że z dywanikiem łazienkowym w środku. Lub filtrami olejowymi (na zdjęciach poniżej).
– Mamy problem, żeby to później sprzedać na skupie. Nawet jeśli znajdziemy odbiorcę, to oferuje nam za tak słabej jakości towar niskie ceny. Odbiorcy chcą, żeby im dostarczać papier nadający się do zbelowania. Już kilku odmówiło przyjmowania naszej makulatury ze względu właśnie na zanieczyszczenie. Jeśli tak dalej pójdzie, nie będziemy mieli gdzie wywozić papieru – dodaje Nowodyła.
Problem resztek żywności dotyczy także kontenerów na odpady plastikowe. Przykład pierwszy z brzegu: nierozpakowane z foliowego opakowania ciasto, które trafiło do pojemnika razem z opakowaniem.
Zanieczyszczenie frakcji to problem, który ciągnie w dół system gospodarki odpadami w Złotoryi. A tymczasem – przypomnijmy – w tym roku musimy wysegregować już nie 30, a 40 proc. odpadów. Jeśli nie osiągniemy tego wskaźnika jako miasto, posypią się kary na Złotoryję. A te w ostateczności i tak obciążą mieszkańców, gdyż wpłyną na wysokość opłaty za odbiór śmieci.