Skontrolują posesje z pojemnikami "na zielone"
ZŁOTORYJA. Góra trawy i gałęzi w zmieszanych odpadach komunalnych – tak duża, że na alarm zaczęło bić wysypisko, na które trafiają złotoryjskie śmieci. To efekt łamania przepisów prawa przez część mieszkańców posesji jednorodzinnych. Ratusz zapowiada kontrole i kary administracyjne.
W 2018 r. rada miejska dokonała bardzo istotnej zmiany w przepisach dotyczących utrzymania czystości w mieście i odbioru odpadów. Polega ona na tym, że odpady zielone (organiczne), które powstają w ogródkach przydomowych, mieszkańcy domów jednorodzinnych mają teraz obowiązek gromadzić nie w workach, lecz w pojemnikach – w kolorze brązowym lub innym, ale wyraźnie oznakowanym, że to śmieci „bio”.
Skąd ta zmiana? Tak ją tłumaczy Grzegorz Nowodyła, naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Złotoryi:
– Worki były bardzo niepraktyczne, często się rozrywały podczas ich załadunku na samochód, bo do środka ludzie wrzucali gałęzie czy łodygi z kolcami. Prościej, szybciej i czyściej jest przy zastosowaniu pojemników. I bardziej ekonomicznie oraz ekologicznie. Pojemnik jest wprawdzie droższy od worka, ale po jakimś czasie koszt jego zakupu zwraca się mieszkańcowi. Jest także przeznaczony do wielokrotnego użytku.
Zmiany w przepisach, które weszły w życie w 2018 r., oznaczają, że mieszkańcy posesji jednorodzinnych powinni się zaopatrzyć w brązowe pojemniki (lub inne, z odpowiednim napisem). – Część to zrobiła, a część udaje, że nie musi nic zmieniać. Do niektórych dotarła istota nowych przepisów i mamy w mieście całe ulice, na których każda posesja jest wyposażona w pojemnik na odpady zielone. Widać, że sąsiedzi się tam informują i mobilizują. Ale nie wszędzie. Jest też wiele adresów, gdzie mieszkańcy swoje śmieci z ogródków podrzucają innym, np. do boksów śmietnikowych na osiedlach – dodaje Nowodyła.
Urzędnicy miejscy podkreślają, że złotoryjanie nie mogą się tłumaczyć brakiem wiedzy na temat nowych przepisów. – Mieszkańcy zasobów jednorodzinnych byli informowani w maju podczas zmiany deklaracji, że od czerwca tego roku RPK będzie zabierało odpady zielone tylko z pojemników. Ta informacja została powtórzona 7 czerwca, pracownicy spółki komunalnej przekazywali wtedy mieszkańcom, że ostatni raz zabierają bioodpady zgromadzone w workach. Gdy przyjechali tydzień później po odbiór, worków z zielenią w wielu miejscach nie było. Nie trafiły jednak na PSZOK czy do nowo zakupionych kontenerów na bio – sprawa została załatwiona po linii najmniejszego oporu, czyli zostały wrzucone do pojemników z odpadami zmieszanymi – podkreśla naczelnik WGO.
Tak było tuż przed Bożym Ciałem, zwłaszcza w rejonie ulic Mieszka I, Szczęśliwa czy Tuwima. Bioodpady w workach, które nie zostały zabrane przez RPK tydzień wcześniej, trafiły do kontenerów na śmieci zmieszane. Było tego dużo. Tak nieproporcjonalnie dużo, że zareagowało przedsiębiorstwo Sanikom, do którego przekazujemy odpady ze Złotoryi.
– Otrzymaliśmy sygnały ze stacji przeładunkowej w Pielgrzymce, że w odpadach komunalnych zmieszanych jest bardzo dużo odpadów biodegradowalnych. Nie powinny się tam znaleźć, bo wywozimy je do kompostowni w Jaworze, gdzie płacimy za nie taniej. Na stacji nie ma możliwości, by to przebrać na miejscu, więc wszystko jest liczone jako odpady komunalne zmieszane, a więc dużo drożej dla miasta, co będzie kosztowało nas wszystkich – dodaje naczelnik, który podkreśla, że takie działanie to ewidentne złamanie regulaminu i narażanie się na grzywnę (w regulaminie utrzymania czystości w mieście jest m.in. napisane, że zakazuje się mieszania odpadów zielonych z komunalnymi).
Urząd Miejski w Złotoryi szacuje, że pojemników na odpady zielone nie posiada co najmniej jedna trzecia posesji jednorodzinnych. W tej grupie są zarówno mieszkańcy, którzy odpadów nie segregują, jak i tacy, którzy selektywnie gromadzą śmieci. Ratusz zapowiada, że wszystkich skontroluje i sprawdzi, kto ma pojemniki na bioodpady i czy nie są one wrzucane do pojemników na odpady komunalne. – Jeśli ktoś się tłumaczy, że ma kompostownik i tam rzuca zieleń, też to sprawdzimy – usłyszeliśmy w WGO.
Dodajmy, że gdy zielonych odpadów jest więcej niż może się zmieścić do kontenera (lub mają większe gabaryty, np. całe tuje czy gałęzie z drzew owocowych), mieszkańcy powinni je we własnym zakresie wywieźć do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych przy pl. Sprzymierzeńców. Jeśli ktoś nie dysponuje transportem, może taką usługę za 75 zł zamówić w RPK. Coraz więcej osób korzysta z tej możliwości.
– To bardzo wygodne rozwiązanie, gdy ktoś nie ma samochodu lub nie chce brudzić swojego auta. Zwłaszcza że w cenie jest również załadunek na ciężarówkę. Zmieści się na nią cała wiosenna wycinka, bo przecież czasem jest tego kilka metrów sześciennych – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców ul. Leszczyńskiej, który korzystał już z takiej usługi.
W RPK na oczyszczalni ścieków, gdzie ma siedzibę Oddział Estetyki i Zieleni Miejskiej, dostępne są również pojemniki o pojemności 140 l. Naklejki na pojemniki z oznaczeniem BIO można natomiast dostać za darmo w ratuszu (w WGO).