Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Opłakane skutki wydzierżawienia szpitala. "Trupy" wypadają z szafy...

ZŁOTORYJA.  Szpital funkcjonuje normalnie – zapewnia radę powiatu Wiktor Król. Prezes szpitalnej spółki powoli wyciąga jednocześnie na światło dzienne, jak katastrofalna w skutkach była decyzja o przekazaniu w dzierżawę złotoryjskiej lecznicy i jak rujnująca dla jej finansów okazuje się ustalona przez radnych stawka za dzierżawę. Skutki są opłakane: w placówce nie ma podstawowego sprzętu do ratowania życia, załodze brakuje niezbędnych szkoleń, płace są głodowe, a szpitalowi właśnie przeleciało koło nosa kilkaset tysięcy złotych na zakup urządzeń medycznych. Strata finansowa cały czas rośnie i bez nowych pacjentów, a przede wszystkim pożyczki od powiatu lecznica nie ma szans na przetrwanie i restrukturyzację.

Opłakane skutki wydzierżawienia szpitala. "Trupy" wypadają z szafy...

Prezes Król uspokajał, że bieżące funkcjonowanie szpitala nie jest zagrożone.

- Działają wszystkie oddziały bez zakłóceń, rodzą się dzieci, liczba pacjentów systematycznie rośnie, co nas cieszy, nie mamy problemów takich, które napawałyby dużym niepokojem na najbliższe miesiące. Sytuacja powoli wraca do normy. To jest również zasługa współpracy z kierownictwem szpitala, które ma chyba coraz większe zrozumienie tego, co się zadziało w szpitalu niedobrego. Kierownicy oddziałów zaczynają rozumieć, że można zmieniać organizację tego szpitala, że można być bardziej ukierunkowanym na pacjenta – tłumaczył Wiktor KRÓL w poniedziałek w starostwie.

Normą w przypadku szpitala złotoryjskiego jest niestety pogłębianie się straty. Na koniec roku będzie w granicach 2,2 mln zł, tak przynajmniej prognozuje nowy zarząd szpitalnej spółki. – W każdym miesiącu generujemy ok. 160 tys. zł straty. To przekłada się na naszą płynność finansową. Na szczęście mamy duże zrozumienie wśród naszych kontrahentów. Ustaliliśmy sposoby spłaty naszych zaległości, więc to nie powinno destabilizować funkcjonowania szpitala. Oczywiście przy założeniu, że otrzymamy pożyczkę z powiatu. Bez wsparcia powiatu dalsza działalność szpitala będzie zagrożona – prezes powtórzył to, co mówił już podczas poprzednich sesji.

Król wyjaśniał wczoraj, że układanie na nowo szpitala zaczął od szerokich konsultacji ze wszystkimi kierownikami. – Słuchaliśmy ich uwag. Większość z nich to niestety uwagi życzeniowe: Wyremontowanie praktycznie każdego oddziału, wyposażenie w sprzęt wszystkich oddziałów... Natomiast kierownicy akceptują po jakimś czasie rozwiązania wprowadzane przez zarząd. Mają one przede wszystkim służyć lepszej organizacji pracy, a co za tym idzie – ponoszeniu mniejszych kosztów. Ale nawet jeśli zaczęliśmy myśleć wspólnie o pewnych rozwiązaniach, to sytuacja nie ulegnie znacznej poprawie od razu. Są to procesy wielomiesięczne, a nawet wieloletnie. Na razie nasza sytuacja finansowa będzie się pogarszać, będziemy generować straty – nie krył przed radą powiatu szef szpitala.

Radni pytali, co jest główną przyczyną generowania straty. – To zbieg milionów elementów. Ale na pewno opłata za dzierżawę dla powiatu generuje dużą stratę dla spółki. Płacimy ją regularnie, ale zarząd szpitala będzie wnosił do rady powiatu, żeby ta opłata został zniesiona, bo to ponad 1 mln zł rocznie – zapowiedział Król.

Nie ma czym ratować życia, nie ma kto ratować życia

Konsultacje z załogą to pierwsza sprawa. Druga to zakup sprzętu niezbędnego do ratowania życia: kardiomonitorów z centralą, respiratora i defibrylatorów. – To sprawa niecierpiąca zwłoki, bo tragedia jest z tym w szpitalu. Podjąłem decyzję o jak najszybszym zakupie tych urządzeń na oddziały internistyczny i dla anestezjologów – powiedział Król, który zdradził też, że przez zaniechanie poprzedniego zarządcę szpitala placówka straci ok. 300 tys. zł przy zakupie sprzętu.

- W tym roku ministerstwo zdrowia ogłaszało 3 programy, z których złotoryjski szpital mógł w 100 proc. skorzystać. Chodzi o zakup urządzenia biofeedback do rehabilitacji neurologicznej za 100 tys. zł, nowego aparatu USG i kardiomonitorów. Dużo szpitali w Polsce z tej możliwości skorzystało. Ale terminy zgłaszania się były lipcu i sierpniu. Mamy pecha, bo więcej programów nie ma z ministerstwa. Będziemy musieli więc kupić za ponad 100 tys. kardiomonitory, a wystarczyło zgłosić się i kupić je za 15 tys. zł, bo tyle wynosił wkład własny. Nasza placówka spełniała wszystkie kryteria w trzech programach.

Braki w sprzęcie są tak dotkliwe, że lecznica zdecydowała się korzystać z urządzeń do laboratorium przysłanych przez zaprzyjaźniony z powiatem złotoryjskim niemiecki powiat Bautzen. Sprzęt został wycofany z tamtejszych placówek medycznych i za darmo przekazany Złotoryi. I bardzo się u nas ponoć przydaje.

Trzecia sprawa, która wymaga natychmiastowego działania, to szkolenia. – Od kilku lat nie było żadnych szkoleń w szpitalu. Chcemy zacząć od szkolenia obowiązkowego dla całej kadry medycznej w zakresie resuscytacji i pierwszej pomocy, żeby szpital był bezpieczniejszy i żeby później, w sytuacjach ekstremalnych, nie było paniki, bo to najgorsze, co się może zdarzyć w trakcie ratowania życia – tłumaczył Król.

O problemach z grafikiem głośno nie mówmy

Prezes nie chciał natomiast mówić na wczorajszej sesji o problemach kadrowych, o co dopytywali radni. – Najgorszą rzeczą, które możemy robić, to mówienie o naszych problemach grafikowych w tym miejscu. To sprawa wewnętrzna spółki. Mówienie o nie j na sesji nie ułatwia szpitalowi rozwiązywania problemów, wręcz przeciwnie – ktoś może myśleć, że faktycznie są problemy i wtedy postawi o wiele większe żądania finansowe przy podejmowaniu pracy. Mamy na kilka miesięcy ułożone sprawy personalne, nie ma problemów z układaniem grafiku, pacjenci mogą się czuć bezpiecznie – podkreślał szef szpitala.

Prezes zapowiedział też na wczorajszej sesji zmiany organizacyjne na izbie przyjęć, by rozwiązać problem z przesiadującymi tam bezdomnymi, a także zachęcał mieszkańców powiatu złotoryjskiego do szukania szerzej pomocy w naszym szpitalu jeśli chodzi o poradnie specjalistyczne, bo są w nich ponoć nieduże kolejki.

- Jednym z głównych celów zarządczych, jaki otrzymałem od zarządu powiatu przy podpisaniu kontraktu, było utrzymanie funkcjonowania szpitala w tym roku w nieokrojonej formie. To się udało –- pochwalił się na koniec Wiktor Król. – Kolejne cele to rozwój placówki i zapewnienie pracownikom godnych warunków pracy. Jeżeli po 28 latach pracy w rejestracji zarabia pracownica ze wszystkimi dodatkami zarabia najniższe wynagrodzenie, jakie można w Polsce mieć, to znaczy że długa droga przed nami, żeby to zmienić. Mam nadzieję, że nam się powoli to będzie udawało. Mamy wstępne wizje jak ma funkcjonować ten szpital.

Powiązane wpisy