Kontrowersje po spotkaniu w sprawie planowania autostrady
ZŁOTORYJA. Trzypasmowa autostrada tuż przy płotach posesji w Łukaszowie, za oknami domostw w Dobkowie lub nad dachami budynków w Sędziszowej? Pomysły projektantów zatrudnionych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad nie bardzo spodobały się mieszkańcom powiatu złotoryjskiego, którzy przyszli do starostwa na spotkanie informacyjne dotyczące rozbudowy A4 na odcinku od Wrocławia do Krzyżowej. Było sceptycznie, nie tylko z powodu niewielkich odległości tranzytowej trasy od miejscowości, ale i przez naniesione na mapę węzły drogowe, które nijak się mają do lokalnych potrzeb. Do końca marca wypowiedzieć się w tej sprawie może każdy z nas...
GDDKiA kończy już studium korytarzowe dla nowej autostrady A4. To pierwszy krok przy projektowaniu każdej inwestycji drogowej. Określa obszar, w którym może znajdować się nowa droga. Inaczej rzecz biorąc – studium sonduje, którędy jeszcze trasę szybkiego ruchu można puścić. Jak się okazuje, na gęsto zabudowanym Dolnym Śląsku nie jest to już takie łatwe.
Jakie rozwiązania GDDKiA bierze pod uwagę? Możliwości jest kilka. A4 może być rozbudowana w całości o jeden pas ruchu i pas awaryjny w obecnym śladzie. To tzw. korytarz 1. W tym przypadku zlikwidowane zostałyby węzły w Lubiatowie i Jadwisinie. W tym drugim miałoby powstać miejsce obsługi podróżnych, tzw. MOP.
A4 może też być rozbudowana częściowo – od Kostomłotów do Krzyżowej pozostałaby w dotychczasowym korytarzu, jedynie poszerzona, zaś od Wrocławia do Kostomłotów pobiegłaby nowymi terenami, na południe od obecnej autostrady (obok Sobótki). To korytarz nr 2, który posiada też różne warianty, polegające na wytyczeniu nowej drogi od węzła Kostomłoty do Krzyżowej po północnej stronie, przez okolice Lubina i Chojnowa.
Brochocin „autostradową wyspą”?
Jest też jednak trzecia możliwość – korytarz nr 3, tzw. południowy, który w największym stopniu powinien zainteresować mieszkańców powiatu złotoryjskiego. Jest najbardziej rewolucyjny. Polega na budowie całkiem nowej autostrady, w mniejszej lub dalszej odległości od obecnej. Którędy? Tu projektanci również przedstawili kilka możliwości. W wariancie pierwszym A4 biegłaby równolegle do dotychczasowej trasy, ale oddalona kilka kilometrów na południe. Zostałaby poprowadzona albo w bardzo bliskiej odległości Łukaszowa od strony północnej (a wcześniej między Brennikiem a Pyskowicami), albo ominęłaby Łukaszów od południa, meandrując z kolei między Pyskowicami a Wyskokiem. Tak czy siak, w Łukaszowie zlokalizowany byłby węzeł drogowy (na trasie Złotoryja-Chojnów).
Projektanci natomiast nie przewidzieli węzła na drodze wojewódzkiej ze Złotoryi do Legnicy, tłumacząc się, że byłby on zbyt blisko innego, planowanego parę kilometrów dalej na wschód na przecięciu A4 z S3. To bardzo kontrowersyjne rozwiązanie, które zdziwiło złotoryjskich samorządowców. Jak zauważył podczas spotkania starosta Wiesław Świerczyński, węzeł Łukaszów nie pasuje do koncepcji obwodnicy Złotoryi, która planowana jest po południowo-wschodniej stronie miasta i bardziej potrzebuje węzła właśnie na DW 364.
Wtórował mu Robert Pawłowski, który podkreślał, że węzeł na drodze do Legnicy to kluczowa sprawa dla naszego miasta. - Strefa przemysłowa mocno się rozwija, a trasa Legnica-Złotoryja to jedna z najbardziej obciążonych pod względem natężenia ruchu dróg wojewódzkich na Dolnym Śląsku. Planowana jest obwodnica miasta, więc logiczne jest, żeby cały transport ciężarowy nie jechał przez Złotoryję w kierunku Chojnowa, tylko kierował się bezpośrednio do węzła autostradowego, omijając miasto. Potrzebne są więc dwa węzły – tłumaczył burmistrz Pawłowski.
- Będziemy jeszcze analizowali lokalizacje węzłów i sprawdzali, gdzie jest największy ruch – zapewniał w starostwie Jacek Mozalewski z wrocławskiego oddziału GDDKiA.
Poza brakiem węzła na drodze Złotoryja-Legnica wariant „łukaszowski” ma też inne minusy. – Po zbudowaniu nowej A4 Brochocin znajdzie się między dwiema autostradami. W linii prostej do nowej będziemy mieli pół kilometra, do starej – niecały kilometr. Mieszkańcom to się nie spodoba, trudno będzie tu żyć – podkreślał Walenty Luszniewski, sołtys Brochocina, który zwrócił też uwagę na inne problemy lokalizacyjne. – Jest już koło Brochocina firma, która produkuje emulsję wybuchową. Obowiązuje przy niej przecież jakaś strefa ochronna. Poza tym nowa autostrada będzie przecinać dwie farmy wiatrowe, gdzie spadają płaty lodu ze śmigieł, to niebezpieczne miejsce – mówił.
Mieszkańców niepokoi też, że nowa A4 zlokalizowana byłaby w niektórych przypadkach bardzo blisko zabudowań. Dopytywali się, czy jest jakaś minimalna odległość w takiej sytuacji. – Żadne ustawy nie określają lokalizacji drogi od budynków. Ustawa o drogach publicznych mówi jedynie, jaką odległość od drogi ma zachować budynek. Dlatego przy autostradach stawiane są ekrany akustyczne, które mają chronić budynki w pobliżu. Przez cały rok prowadzone są badania hałasu, czy w danej lokalizacji są przekroczone normy – tłumaczył przedstawiciel GDDKiA.
Jedna dwupasmówka zamiast dwóch?
Ale nowa A4 w trzecim korytarzu może pobiec nie tylko przez Łukaszów. Opracowany został też inny wariant, najdłuższy ze wszystkich, bo liczący aż 136 km. Wytyczono go szerokim łukiem od Wrocławia przez Świdnicę, Bolków aż do Krzyżowej. W tej wersji autostrada przecina południkowo niemal cały powiat złotoryjski, na długości blisko 30 km, zaczynając od Dobkowa, a kończąc na Sędzimirowie. Prowadzi pomiędzy Rzeszówkiem a Świerzawą, następnie między Nowym Kościołem a Proboszczowem i Sokołowcem, a potem koło Nowej Wsi Grodziskiej, od zachodu mijając zamek Grodziec. Między Pielgrzymką a Nowymi Łąkami przecina drogę 364 (Złotoryja-Lwówek Śl.), gdzie projektanci zaplanowali węzeł drogowy.
Drogę wojewódzką 328 (Złotoryja-Świerzawa) nowa A4 przekraczałaby koło Wielisławki. W planach próżno jednak szukać tutaj węzła. Jest wyrysowany dopiero na… mało uczęszczanej i wąskiej drodze wojewódzkiej 365 ze Świerzawy do Jawora, w Jurczycach (kolonia Starej Kraśnicy). Znowu więc wygląda to tak, jakby projektanci wytyczali węzły tylko po obejrzeniu mapy, a bez wizyty w terenie i analizy rzeczywistego ruchu na istniejących drogach.
- Ten wariant wydaje się tak abstrakcyjny, że aż trudno pytania zadawać. Wchodzicie w góry, koszty będą niewiarygodne. Nie mówiąc o szkodach krajobrazowych i środowiskowych – mówił na spotkaniu Krzysztof Rozpędowski z Dobkowa.
– Ale jest technicznie możliwy – zapewniali projektanci. Co ciekawe, dla drogowców A4 w tym wariancie nie jest wcale rozwiązaniem z gatunku science fiction – to o tyle atrakcyjny projekt, że od sierpnia 2019 r. do sieci dróg krajowych wprowadzono drogę ekspresową S5 z Wrocławia do Bolkowa. W wariancie „świerzawskim”, mimo że teoretycznie najdroższym, A4 pełniłaby też rolę S5, więc dla GDDKiA rozwiązywałaby dwa problemy.
Rozbudowa nierealna?
Etap studium korytarzowego ma się zakończyć w lipcu tego roku. Odrzucone zostaną wtedy korytarze nierealne pod względem ekonomicznym i technicznym oraz niekorzystne społecznie i środowiskowo. Te, które pozostaną, przejdą kolejnego etapu projektowania, czyli do studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego. Ten dokument pozwoli z kolei wybrać korytarz najlepszy do realizacji, tzw. rekomendowany, oraz jeden alternatywny. Jeśli dodać do tego czas na opracowanie koncepcji programowej i projektu budowlanego, całość prac projektowych do wbicia pierwszej łopaty zajmie… co najmniej 5-7 lat.
- Autostrada potrzebuje pilnej rozbudowy już teraz, a nie w perspektywie 10-15 lat, trzeba działać natychmiast! – irytowali się uczestnicy spotkania, zwracając uwagę na nagminne korkowanie się trasy i rosnącą liczbę zdarzeń drogowych na A4. W latach 2014-2018 ich liczba wzrosła z niespełna tysiąca do 1,5 tys. w ciągu roku.
Mieszkańcy powiatu złotoryjskiego próbowali w starostwie podpytywać drogowców, co im podpowiada intuicja i który wariant jest ich zdaniem najbardziej realny. – Nowa autostrada prawdopodobnie pójdzie po nowym śladzie, przynajmniej na wysokości Wrocławia. Rozbudowa obecnej A4 jest tam nierealna, nie wyobrażam sobie jej ze względów logistycznych, nie tylko Dolny Śląsk byłby sparaliżowany, ale i całe południe Polski – stwierdził Jacek Mozalewski. Podobne głosy pojawiają się coraz częściej w mediach.
Jak zauważył jednak Jan Tymczyszyn, wójt gminy Złotoryi, uwarunkowania środowiskowe będą utrudniały budowę A4 w innym korytarzu niż dotychczasowy, a każdy nowy przebieg będzie budził lawinę protestów. – Ludzie się już przyzwyczaili do obecnej lokalizacji, cała infrastruktura, taka jak wodociągi czy kanalizacja, jest pod nią skonstruowana. Gdyby była budowana w innym miejscu, nowy korytarz przecinałby naszą gminę i miejscowości na pół, utrudniałby dojazd do terenów rolnych. Dobudowanie pasa czy dwóch do obecnej drogi rodzi mniej problemów – tłumaczył samorządowiec.
Cała prezentacja z poszczególnymi korytarzami i wariantami rozbudowy znajduje się w internecie, na stronie www.a4sk.pl. Stamtąd można też ściągnąć ankietę, w której można napisać swoje uwagi, spostrzeżenia czy sugestie dotyczące proponowanych rozwiązań drogowych. Należy ją wysłać albo pocztą tradycyjną, albo po zeskanowaniu pocztą elektroniczną. Ważne, żeby zrobić do końca marca – taki termin wyznaczyła GDDKiA.
Drogowcy zapewniają, że wszystkie uwagi i opinie będą analizowane przez projektantów i „w jakimś stopniu uwzględniane”. – Na wybór konkretnego korytarza wpłyną m.in. państwa głosy – zapewniał przedstawiciel GDDKiA.