Karolina Bardowska postanowiła zostać Wójtem Gminy Zagrodno, aby jej mieszkańcy żyli w warunkach jakie mają mieszkańcy innych gmin, nie tylko miejskich, ale i wiejskich. Podjęła wyzwanie, pomimo ostrzeżeń, że Gmina Zagrodno jest „szczególną gminą” i nikomu dotychczas nie udało się przebić tzw. „betonu”. Nie zdając sobie sprawy z czym się mierzy wystartowała w wyborach konkurując z „pewnym siebie” równolatkiem i dotychczasowym Wójtem, który z racji wieku miał większość radych za sobą i wielką niechęć do zmian.
Weryfikacja zastanego stanu faktycznego nie wzbudzała entuzjazmu, a i prawnicy przestrzegali, że jako osoba publiczna zobowiązana jest do zgłoszenia szeregu nieprawidłowości do organów ścigania. A nie było tego mało. Sfałszowanie decyzji administracyjnych, które wiązało się nie tylko z utratą wizerunku dla Gminy Zagrodno, ale również utratą wielomilionowych środków, w tym środków unijnych. Radcy prawni wzięli również „na warsztat” uchwały w sprawie inkaso, jak i sposób poboru podatku w ramach inkasa.
Karolina Bardowska została postawiona przez prawo w trudnej sytuacji, albo zgłasza nieprawidłowości do organów ścigania – jak sugerują prawnicy, albo „chowa sprawę pod dywan”, co może doprowadzić do sytuacji, iż Jej następca sam dokona stosownego zgłoszenia. Choć sytuacja była mocno niewygodna dla młodej wójt, to postanowiła działać zgodnie z literą prawa i narazić siebie i swoich współpracowników na falę ataków i hejtu.
Tak też się stało. Gdy organy ścigania wszczęły postępowania, Karolina Bardowska i jej współpracownicy „zderzyli się” z falą pomówień. Rozpoczęły się kontrole zainicjowane przez „uprzejmie donoszę”, przy czym inwencja twórcza donosicieli zaskakiwała nawet adresatów tych donosów. Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Dotychczasowi pracownicy odeszli, a Ci którzy zostali, wcale nie ułatwiali pracy Urzędu Gminy. Sprawnym obserwatorom nie umknęło na pewno szereg abstrakcyjnych sytuacji na sesjach Rady Gminy Zagrodno, które ponad wszelką wątpliwość różniły się od Sesji w innych gminach. Brak merytoryczności w zamian za wystąpienia z cyklu „przypominamy radzimy”, lub „ wiem lepiej jak to zrobić’, albo „ nieudolna Pani Wójt nie zrobiła w ciągu roku tego, czego Myśmy nie zrobili w ciągu kilkunastu lat” itd. Do tego dochodziły roszczenia dyrektorów jednostek podległych, coś w stylu „ Ja chcę więcej” lub „Ja Ci jeszcze pokaże”.
I tak mija rok pracy Karoliny Bardowskiej jako Wójta Gminy Zagrodno. W takich warunkach potrzeba cudotwórcy, bo normalny człowiek sobie nie poradzi, a jakby było mało do wszystkich nieszczęść doszedł COVID 19.
Radni, którzy głosem Jana Kotylaka mówili, że są przychylni Pani Wójt, bo głosują uchwały - zapomniał radny powiedzieć ile uchwał na komisjach Radni byli uprzejmi „wrzucić do kosza” - bądź też głosem Przewodniczącego Luszniewskiego domagali się podania kwot z rozbiciem na szczegóły typu, ile kosztował ołówek i gumka i dlaczego tak drogo, aby zaangażować i tak niewielką grupę pracowników Urzędu do mrówczej pracy. Zastanawiającym jest, dlaczego takiego zainteresowania nie wykazuje przewodniczący w stosunku do wydatków w jednostkach podległych gminie, czy aby nie dlatego, że kierują nimi osoby z otoczenia byłych wójtów?
Pomimo niechęci i donosów Karolina Bardowska postanowiła, że się nie podda i dla mieszkańców gminy, tym młodszym sprawi dożynki, jakich jeszcze tu nie było. Nie takie dla radnych i VIPów, ale dla zwykłych ludzi, bo wbrew temu co mówią na wsiach Radni, kocha ludzi i ich szanuje. I znów się zaczęło, bo dożynki okazały się sukcesem, co nie spodobało się Radnym i rozpoczęły kolejne pytania z cyklu, a ile, a dlaczego, a po co. Jak wójt Bardowska odpowiadała, to odpowiedzi nie zadawalały, bo trzeba byłoby przyznać, że poprzednicy wydawali więcej i niekoniecznie dla ludzi. Jak to powiedział radny Kotylak, "my nie pytamy ile wydał Szklarz, my pytamy ile wydała Bardowska".
Czyżby chcąc udowodnić, że jest gorsza, nawet gdy nie jest?
Wójt Karolina Bardowska „odrobiła lekcje”, że radni nie lubią się bawić, to może chociaż inwestycje? Ale też nie. Zakończyła budowę sali gimnastycznej, która nie była inwestycją marzeń, gdyż po współpracy z wójtem Szklarzem i jego pracownikami, wykonawca planował zejść z placu budowyc- źle. Planowała skwerek Mickiewicza – źle. Modernizację Urzędu, bądź budowa nowego – nie, bo „nie będą budować dla świty pałacu”. Wymagające towarzystwo, nawet odzyskanie 2 mln VAT uznało za swój sukces, chociaż utrata wielu milionów z racji przedawnienia jest raczej porażką Bardowskiej, bo przecież Radni Gminy Zagrodno, czynią wyłącznie dobro.
Przyszedł czas epidemii, trzeba modernizować studnie, a Ministerstwo Edukacji Narodowej sugeruje zakup laptopów. Dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Zagrodnie „śle monity” i wydaje dyspozycje, a Przewodniczący Rady Sesję Rady z 31 marca 2020 r. przenosi w bliżej nieokreśloną przyszłość. Wójt Bardowska za radą prawników składa wniosek o Sesję Nadzwyczajną, ale o 7.30 następnego dnia Przewodniczący Rady Gminy Zagrodno Walenty Luszniewski stoi już w Urzędzie z pismem, „aby wybiła sobie to z głowy”. Cóż, Radni dopną swego i na Sesji czerwcowej nie udzielą młodej Wójt wotum zaufania, a bo nic nie robi, a bo nieudolna, a bo zabrała Nam świetlice (o których po przeglądach strach mówić, bo ciarki po plecach chodzą jak czyta się o samowolach budowlanych i naruszeniach prawa budowlanego).
I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z odsieczą przychodzi ustawodawca, który uprawnia Wójta, do dokonywania zmian w budżecie z pominięciem Radnych. Tak więc stanie się: dzięki ustawodawcy i odwadze Wójt Karoliny Bardowskiej, jeszcze w kwietniu przekazana zostanie dotacja do Zakładu Usług Komunalnych na modernizacje studni, a dla dzieci zostaną zakupione laptopy do zdalnej nauki. I tak dzięki „furtce” Wójt Karolina Bardowska zrealizuje część inwestycji niezbędnych mieszkańcom.
Może w przysłowiu, „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle” jest ziarenko prawdy.