Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja
"Gmina nie przegrała żadnej sprawy w sądzie"

Odkąd stanowisko wójta Gminy Zagrodno objęła Karolina Bardowska w okolicy aż gęsto od domysłów, bo w sądzie bywają nie tylko byli ale i obecni pracownicy urzędu gminy. Cóż, sytuacja jaką zastała młoda wójt była delikatnie mówiąc trudna. Do wyboru miała albo zawiadomienie organów ścigania o nieprawidłowościach, albo „udawać, że nic nie wie”, co skutkowałoby naruszeniem przepisów prawa, a przed tym mecenasi przestrzegali.
- Gdyby nie wnikliwa analiza dokumentów sprawa może nigdy nie wyszłaby na jaw  – mówi Karolina Bardowska.

O nieprawidłowościach przy inwestycji plotkowali mieszkańcy gminy, ale zawsze była to tajemnica poliszynela i nikt dokładnie nie wiedział o co chodzi. Prawda jest taka, że chyba nigdy nikt nie miał się dowiedzieć, bo byli pracownicy urzędu skrzętnie kamuflowali dokumenty....

Ad rem... Urząd Gminy Zagrodno złożył w roku 2012 roku wniosek o dofinansowanie do budowy sieci przesyłowej ze stacji uzdatniania wody w Olszanicy na zbiorniki w Grodźcu z zasileniem wsi Olszanica, na który dofinansowanie zostało szczęśliwie przyznane. Problemem okazało się pozwolenie na budowę, na którym fałszywy podpis złożył były pracownik urzędu.

Kiedy fałszerstwo zostało odkryte urząd gminy musiał zwrócić dotację opiewającą na ponad 422 000 zł i zapłacić karę za zalegalizowanie wybudowanego już wodociągu. Sprawa przeciwko pracownikowi w sądzie ujrzała światło dzienne dzień przed przedawnieniem i wygrana. Sąd wydał nakaz zapłaty należnej gminie kwoty w wysokości 726 839 zł wraz z odsetkami i co, i nic. Ile dożynek za te pieniądze można zrobić Panie Przewodniczący? Ciekawostka taka, że nakaz nigdy do adresata poprzez Komornika nie dotarł. Gdyby nie był opatrzony podpisami najważniejszych osób w gminie można by uznać, że się zagubił. Ale nie - była skarbnik gminy nie ujęła należności w księgach, była sekretarz nie zadbała o należyte procedowanie z należnościami z tytułu podrobienia dokumentów, a były wójt zdawał się o niczym nie wiedzieć. Nakaz miał się przedawnić i wszyscy mieli o tym zapomnieć. Ludziom sprzedano historię o nowych przepisach prawa krajowego i unijnego po to by zadowolić wąską grupę ludzi. W ten oto sposób gmina przejęła na siebie obowiązek spłaty długu, który z odsetkami wyniósł niemal milion złotych(jedyny kredyt jaki na chwilę obecną spłaca gmina). Pytanie brzmi, gdzie byli strażnicy finansów publicznych, którzy tak dociekliwie analizują teraz gminny budżet? Niestety na próżno szukać interpelacji w powyższej sprawie. Żaden z zasiadających wówczas (a i aktualnie)w szeregach Rady Gminy nie dochodził potrzeby zaciągnięcia kredytu, a skrupulatna obecnie komisja budżetowa niewygodny temat omijała szerokim łukiem. Ale tamten wójt był „ich”, więc nic dziwnego.

Swojego raczej się nie rusza, ze swoim można się dogadać. Z Bardowską już nie bardzo, bo „kto wie co tam jeszcze wyciągnie, lepiej będzie się jej pozbyć a wszyscy znowu będą żyć długo, szczęśliwie i przede wszystkim spokojnie”. Bardowskiej można „przykleić”, że na wynagrodzenia wydała „bajońskie sumy”, tyle, że „liczby nie kłamią; za Szklarza na wynagrodzenia Urzędu wydano rocznie 1.987.760,25zł, a za Bardowskiej to jakby 1.840.183,78 zł, przy czym Ona musiała jeszcze wypłacić ekwiwalent za urlop „odchodzących”, bo nie zdążyli przez trzy lata wziąć urlopu....

Przedmiotem zainteresowania radnych jest teraz koszt lampy i krzeseł, natomiast zaciągnięcie kredytu na spłatę nieswojego długu już niekoniecznie. Czy to jest właśnie odpowiedź na przyczynę ataków i niechęci wobec nowej wójt? Czy dlatego właśnie głównym celem niektórych radnych jest odwołanie Bardowskiej w referendum? Wszak nie od dzisiaj wiadomo, że „byle do czerwca”. Ile jeszcze tajemniczych spraw kryje się w przepastnych urzędowych szafach? Z tego co mówi pani wójt – sporo.

Na teraz dzięki działaniom wójt Bardowskiej komornik regularnie ściąga należność z dłużnika a sprawą zajmuje się prokuratura. Dwa miliony odzyskanego VATu, windykowanie należności, których nikt nie dochodził, a niektórym ciągle mało. Przed rzuceniem kamieniem należałoby uderzyć się samem w pierś.

- Strażnikom finansów publicznych przypominamy, że pomimo iż w marcu nie odbyła się żadna sesja ani komisja wynagrodzenie Pana Przewodniczącego wyniosło lekko ponad 1600 zł a Pani Wiceprzewodniczącej ok. 1300 zł nieopodatkowanych pieniędzy. W sądzie pracy toczą się dwie sprawy. Każda z nich jest zawieszona do czasu zakończenia
postępowań prokuratorskich. Jedna dotyczy podrobienia podpisu na urzędowych dokumentach i w tej sprawie wydano wyrok, raczej nie uniewinniający. Druga ze spraw, to weryfikacja tematu modernizacji drogi, ale niekoniecznie zgodnej z projektem. Zastanawiającym jest fakt, że droga niby stoi, biegły sądowy nie zostawił na zadaniu „suchej nitki”, a wykonawca nie występuje po należność. Takie rzeczy tylko w Gminie Zagrodno, ale to już przeszłość, do której wielu tęskno - mówi Karolina BARDOWSKA.

- Gmina Zagrodno nie przegrała żadnej sprawy w sądzie. O wynik jednej i drugiej jestem jednakspokojna – ucina plotki wójt Bardowska. - Plotki o rzekomym wypłaceniu odszkodowań byłym pracownikom są nieprawdziwe, a Ci którzy z taką dbałością o detale je roznoszą pewnie mają swój cel. Jaki? Każdy mieszkaniec gminy winien sobie sam resztę dopowiedzieć...

Powiązane wpisy