Gmina chce wybudować oczyszczalnię ścieków "pod nosem" miasta
ZŁOTORYJA. Gmina Złotoryja chce wybudować oczyszczalnię ścieków przy samej granicy miasta – w dość bliskim sąsiedztwie złotoryjskich osiedli mieszkaniowych. Przeciwni temu są radni miejscy. Uważają, że obiekt ze względu na swą lokalizację będzie uciążliwy zapachowo przede wszystkim dla złotoryjan, a nie dla mieszkańców gminy, którzy będą z niego korzystać. Rada pracuje nad petycją w tej sprawie, którą zamierza przekazać samorządowi gminy wiejskiej.
Nowy obiekt ma być dużo mniejszy od złotoryjskiej oczyszczalni. Rocznie ma przez niego przepływać 200 tys. m sześc. ścieków dostarczanych z kilku sołectw położonych na południu od Złotoryi. Byłaby to już druga oczyszczalnia na terenie gminy. Pierwsza pracuje od ok. 20 lat w Lubiatowie, gdzie trafiają nieczystości z północnej części gminy. Większość gminnych ścieków, bo ok. 60-70 proc., pompowana jest jednak rurami do oczyszczalni w Złotoryi, a Rejonowe Przedsiębiorstwo Komunalne wystawia za nie rachunki Gminnemu Zakładowi Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Wilkowie Osiedlu. Zdecydowanie za wysokie – twierdzi wójt Jan Tymczyszyn.
– Dobrze, że złotoryjska oczyszczalnia przeszła modernizację, rozumiem, że ceny muszą rosnąć. Ale dla nas rosną zbyt szybko. Miało być po modernizacji oczyszczalni taniej, a jest coraz drożej i podwyżkom nie widać końca. Do ceny, którą wystawia nam RPK, musimy doliczyć koszty przepompowania ścieków. Mieszkaniec naszej gminy płaci ostatecznie prawie 10 zł za odbiór 1 metra sześc. ścieków. To za dużo – podkreśla wójt. Dlatego władze gminy są zdeterminowane, by zakończyć inwestycję jeszcze tej kadencji samorządowej, czyli do 2023 r.
Nowa oczyszczalnia ma powstać w pobliżu wodospadu na Kaczawie, mniej więcej w połowie drogi ze złotoryjskiego zalewu do Jerzmanic – na działkach leżących między jazem a torowiskiem (lokalizację zaznaczyliśmy na mapie obok). Łączą się w tym miejscu dwie polne drogi: biegnąca wzdłuż rzeki oraz ta schodząca od ciepłowni i ogrodów działkowych przy ul. Jerzmanickiej . To teren położony zaledwie 30 m od granicy miasta. Wójt uważa jednak, że lokalizacja jest bardzo dobra, bo najmniej uciążliwa zarówno dla mieszkańców gminy, jak i miasta.
– To miejsce w sporej odległości od zabudowań mieszkalnych w Jerzmanicach-Zdroju oraz Złotoryi. A zrzut oczyszczonych ścieków następowałby już za poborem wody do zalewu – tłumaczy.
Inaczej widzą to radni miejscy, którzy lokalizację uznają za fatalną. Dlaczego? Bo fetor z oczyszczalni będzie się rozchodził nie po gminie, tylko po mieście.
– Biorąc pod uwagę, że przeważają u nas wiatry zachodnie, cały ten nieprzyjemny zapach poleci najpierw na osiedle Nad Zalewem, a następnie na resztę Złotoryi. Będzie tragedia, nie wyobrażam sobie tego – irytował się na wczorajszej komisji bezpieczeństwa, zdrowia i spraw społecznych rady miejskiej Leszek Antonowicz.
Jak zauważyli radni, oczyszczalnia ma być zbudowana na terenie rekreacyjnym ciągnącym się wzdłuż Kaczawy, obok łąki, na której mieści się pole biwakowe podczas mistrzostw w płukaniu złota. Na dodatek w odległości kilkuset metrów, przy ul. Jerzmanickiej, znajdują się tereny, które miasto przeznaczyło pod budownictwo mieszkaniowe.
– Zainteresowanie inwestorów działkami budowlanymi w sąsiedztwie oczyszczalni z pewnością spadnie – tłumaczył Waldemar Wilczyński.
Radni zdecydowane „NIE” dla nowej oczyszczalni chcą wyrazić w petycji do rady gminy Złotoryi, którą zamierzają przegłosować na jutrzejszej sesji i w której proszą o zmianę lokalizacji, póki jeszcze cały projekt jest w początkowej fazie. Gmina weszła bowiem dopiero na długą drogę administracyjną – na razie wystąpiła o wydanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla inwestycji i przygotowuje się do sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko.
Przeciwnikiem budowy jest także burmistrz Złotoryi Robert Pawłowski. – W życiu nie wybudowałbym spalarni śmieci przy granicy miasta i gminy, np. przed Kopaczem – podkreśla burmistrz Złotoryi, który nie wyobraża sobie, żeby gminna oczyszczalnia stanęła tak blisko złotoryjskich osiedli mieszkaniowych. – To jest oczywiście autonomiczna decyzja władz gminy. Mogą budować oczyszczalnię. Tyle że nie w tym miejscu, bo przy planowanej lokalizacji nasze miasto poniesie konkretne straty materialne. Inwestycja ma być prowadzona zaledwie 600 m od pierwszego budynku wielorodzinnego na osiedlu Złota 9, który stawia deweloper z Lubina, nie wiemy jak się w takiej sytuacji zachowa. Cały ten teren od garaży w kierunku rzeki to obszar o ogromnym potencjalne mieszkaniowym, gdzie miasto ma do sprzedania wiele działek. W przypadku budowy oczyszczalni straciłyby na wartości – dodaje Pawłowski.
Burmistrz podważa sens ekonomiczny budowy nowej oczyszczalni, która prawdopodobnie obsługiwałaby tylko 5 sołectw: Jerzmanice-Zdrój, Wilków, Wilków Osiedle, Nową Ziemię i Sępów. – Nie widzę możliwości, by pompować do niej ścieki z okolic Rokitnicy i Kozowa – dodaje.
Jak zaznacza Jan Tymczyszyn, gmina chce zainwestować w mniejszą oczyszczalnię, bo jest tańsza w eksploatacji. – W Lubiatowie za oczyszczanie ścieków płacimy ponad 2 razy mniej niż w Złotoryi – podkreśla wójt.
– Oczyszczalnia w Lubiatowie jest tańsza, bo jest stara i zamortyzowana. Niech gmina wybuduje sobie nowy obiekt, to przekona się, ile kosztuje eksploatacja takiej oczyszczalni – ripostuje burmistrz Pawłowski. I dodaje: – Modernizując złotoryjską oczyszczalnię na tak dużą skalę, uwzględniliśmy także potrzeby sąsiedniej gminy. Złotoryjanie nie będą teraz dopłacali do oczyszczania ścieków produkowanych przez mieszkańców gminy wiejskiej.