Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

grafiki na wydarzenie LSSE 06 202411

Wypadek przy pracy na autostradzie

ZŁOTORYJA. Prokuratura Rejonowa w Złotoryi skierowała akt oskarżenia w sprawie mającego miejsce we wrześniu 2013 r. śmiertelnego potrącenia na autostradzie pracownika firmy demontującej znaki drogowe. Zdarzenie to zakwalifikowano jako wypadek przy pracy i o niedopełnienie obowiązków w tym zakresie oskarżonom45-letniego kierownika robót Macieja W. oraz 44-letniego brygadzistę Roberta R. 19 listopada br. przed Sadem Rejonowym w Nysie rozpocznie się proces w tej sprawie.

Wypadek przy pracy na autostradzie

Do zdarzenia doszło 28 września 2013 r. około godziny 8:35 na 65 kilometrze autostrady A-4 podczas demontowania znaków drogowych po remoncie dylatacji na moście. W trakcie prac 42-letni pracownik zatrudniony w charakterze konserwatora mostów pomagał brygadziście Robertowi R. przenosić znaki z jednej strony autostrady na drugą, aby umieścić je w samochodzie technicznym stojącym na prawym pasie ruchu. Brygadzista przeszedł z pasa zieleni do pojazdu i to samo polecił pokrzywdzonemu. Ten rozpoczął przechodzenie w czasie, gdy od strony Bolesławca nadjeżdżał samochód osobowy marki Volkswagen Golf. Kierująca pojazdem zauważyła stojący na prawym pasie pojazd i w związku z tym zmieniła pas ruchu na lewy i zmniejszyła prędkość. Gdy spostrzegła pieszego rozwijała już tylko prędkość na poziomie 63-69 km/h. Podjęła też natychmiast manewr hamowania. Znajdowała się jednak zbyt blisko pieszego i uderzyła go prawą przednią częścią swojego pojazdu poruszając się wówczas z prędkością około 40 km/h.

Pokrzywdzony, bez kasku na głowie, doznał wówczas rozległego urazu czaszki połączonego z wieloodłamowym złamaniem kości pokrywy i podstawy czaszki oraz rozległymi wylewami krwawymi do tkanki i komór mózgowych, co skutkowało u niego wystąpieniem ostrej niewydolności krążeniowo – oddechowej i śmiercią 3 dni po wypadku.

Powołany w sprawie zespół biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych stwierdził, że kierująca pojazdem nie zawiniła, ponieważ nie miała możliwości uniknięcia wypadku. Z powodu znajdowania się pojazdu technicznego na prawym pasie ruchu nie była w stanie ominąć nieprawidłowo poruszającego się pracownika firmy remontowej.  Biegli stwierdzili natomiast, że odpowiedzialność za nieumyślne spowodowanie śmierci pokrzywdzonego ponoszą jego przełożeni. Nie zadbali oni o prawidłowe przeszkolenie pracownika, jak też nie nadzorowali właściwie wykonywanych przez niego prac, mimo, że prace na autostradzie w czasie, gdy odbywa się na niej ruch pojazdów, traktować należy jako prace szczególnie niebezpieczne, a to wymaga bezpośredniego nadzoru nad pracownikami przez wyznaczone do tego osoby.

Pokrzywdzony zatrudniony był w firmie remontowej na stanowisku konserwatora mostów i tylko w tym zakresie przeszedł instruktaż ogólny i stanowiskowy w zakresie bhp. Ww. nie przeszedł stosownego szkolenia i instruktażu w zakresie pracy, jaką wykonywał w dniu zdarzenia przed wypadkiem (demontaż i montaż pionowych znaków drogowych na autostradzie).

Biegli wskazali, że Maciej W. jako kierownik robót - ponieważ nie przekazał nadzoru nad kierowanymi przez siebie pracami innej osobie - zobowiązany był do stałego czuwania nad tym, aby praca podległych mu pracowników była realizowana zgodnie z przepisami. Nadto, gdy pracownicy wykonywali prace szczególnie niebezpieczne winien sprawdzić, czy pracownik zrozumiał polecenie i czy postępuje według wydanych wskazówek. WW. tego nie uczynił.

W czasie nieobecności kierownika robót za utrzymanie bezpieczeństwa pracy odpowiedzialność ponosił brygadzista Robert R. Ww. nie przeprowadził wymaganego instruktażu w zakresie kolejności wykonywania zadań oraz wymagań bhp przy wykonywaniu poszczególnych czynności, a także nie dopilnował, aby pokrzywdzony wykonywał przydzielone mu zadanie w hełmie ochronnym, co mogło znacznie zminimalizować skutki uderzenia głową o twarde podłoże.

Biegli wskazali, że wprawdzie sam pokrzywdzony także popełnił błędy, które w znacznym stopniu przyczyniły się do powstania wypadku, to jednak, nie zwalnia to z odpowiedzialności pracodawcy w zakresie braku niezbędnego przeszkolenia i nie prowadzenia właściwego nadzoru nad pracownikiem. Maciej W. i Robert R. jako osoby odpowiedzialne w zakładzie pracy
za przestrzeganie przepisów bhp, usłyszeli zarzuty narażenia podległego im pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, którego skutkiem była śmierć pokrzywdzonego.
Maciej W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.

Robert R. podał m.in., że czuje się odpowiedzialny za śmierć podwładnego i wyraził z tego powodu żal oraz skruchę. Obu mężczyznom grozi kara w wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Rozpoznanie sprawy - z uwagi na zasadę ekonomiki procesowej, (większość świadków jest z Nysy) - przeniesiono z sądu w Złotoryi do Sądu Rejonowego w Nysie. Za kilka dni odbędzie się pierwsza rozprawa.

Powiązane wpisy