Wypadek przy pracy na autostradzie
ZŁOTORYJA. Prokuratura Rejonowa w Złotoryi skierowała akt oskarżenia w sprawie mającego miejsce we wrześniu 2013 r. śmiertelnego potrącenia na autostradzie pracownika firmy demontującej znaki drogowe. Zdarzenie to zakwalifikowano jako wypadek przy pracy i o niedopełnienie obowiązków w tym zakresie oskarżonom45-letniego kierownika robót Macieja W. oraz 44-letniego brygadzistę Roberta R. 19 listopada br. przed Sadem Rejonowym w Nysie rozpocznie się proces w tej sprawie.
Pokrzywdzony, bez kasku na głowie, doznał wówczas rozległego urazu czaszki połączonego z wieloodłamowym złamaniem kości pokrywy i podstawy czaszki oraz rozległymi wylewami krwawymi do tkanki i komór mózgowych, co skutkowało u niego wystąpieniem ostrej niewydolności krążeniowo – oddechowej i śmiercią 3 dni po wypadku. Powołany w sprawie zespół biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych stwierdził, że kierująca pojazdem nie zawiniła, ponieważ nie miała możliwości uniknięcia wypadku. Z powodu znajdowania się pojazdu technicznego na prawym pasie ruchu nie była w stanie ominąć nieprawidłowo poruszającego się pracownika firmy remontowej. Biegli stwierdzili natomiast, że odpowiedzialność za nieumyślne spowodowanie śmierci pokrzywdzonego ponoszą jego przełożeni. Nie zadbali oni o prawidłowe przeszkolenie pracownika, jak też nie nadzorowali właściwie wykonywanych przez niego prac, mimo, że prace na autostradzie w czasie, gdy odbywa się na niej ruch pojazdów, traktować należy jako prace szczególnie niebezpieczne, a to wymaga bezpośredniego nadzoru nad pracownikami przez wyznaczone do tego osoby. Pokrzywdzony zatrudniony był w firmie remontowej na stanowisku konserwatora mostów i tylko w tym zakresie przeszedł instruktaż ogólny i stanowiskowy w zakresie bhp. Ww. nie przeszedł stosownego szkolenia i instruktażu w zakresie pracy, jaką wykonywał w dniu zdarzenia przed wypadkiem (demontaż i montaż pionowych znaków drogowych na autostradzie). Biegli wskazali, że Maciej W. jako kierownik robót - ponieważ nie przekazał nadzoru nad kierowanymi przez siebie pracami innej osobie - zobowiązany był do stałego czuwania nad tym, aby praca podległych mu pracowników była realizowana zgodnie z przepisami. Nadto, gdy pracownicy wykonywali prace szczególnie niebezpieczne winien sprawdzić, czy pracownik zrozumiał polecenie i czy postępuje według wydanych wskazówek. WW. tego nie uczynił. W czasie nieobecności kierownika robót za utrzymanie bezpieczeństwa pracy odpowiedzialność ponosił brygadzista Robert R. Ww. nie przeprowadził wymaganego instruktażu w zakresie kolejności wykonywania zadań oraz wymagań bhp przy wykonywaniu poszczególnych czynności, a także nie dopilnował, aby pokrzywdzony wykonywał przydzielone mu zadanie w hełmie ochronnym, co mogło znacznie zminimalizować skutki uderzenia głową o twarde podłoże. Biegli wskazali, że wprawdzie sam pokrzywdzony także popełnił błędy, które w znacznym stopniu przyczyniły się do powstania wypadku, to jednak, nie zwalnia to z odpowiedzialności pracodawcy w zakresie braku niezbędnego przeszkolenia i nie prowadzenia właściwego nadzoru nad pracownikiem. Maciej W. i Robert R. jako osoby odpowiedzialne w zakładzie pracy Robert R. podał m.in., że czuje się odpowiedzialny za śmierć podwładnego i wyraził z tego powodu żal oraz skruchę. Obu mężczyznom grozi kara w wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Rozpoznanie sprawy - z uwagi na zasadę ekonomiki procesowej, (większość świadków jest z Nysy) - przeniesiono z sądu w Złotoryi do Sądu Rejonowego w Nysie. Za kilka dni odbędzie się pierwsza rozprawa.
Do zdarzenia doszło 28 września 2013 r. około godziny 8:35 na 65 kilometrze autostrady A-4 podczas demontowania znaków drogowych po remoncie dylatacji na moście. W trakcie prac 42-letni pracownik zatrudniony w charakterze konserwatora mostów pomagał brygadziście Robertowi R. przenosić znaki z jednej strony autostrady na drugą, aby umieścić je w samochodzie technicznym stojącym na prawym pasie ruchu. Brygadzista przeszedł z pasa zieleni do pojazdu i to samo polecił pokrzywdzonemu. Ten rozpoczął przechodzenie w czasie, gdy od strony Bolesławca nadjeżdżał samochód osobowy marki Volkswagen Golf. Kierująca pojazdem zauważyła stojący na prawym pasie pojazd i w związku z tym zmieniła pas ruchu na lewy i zmniejszyła prędkość. Gdy spostrzegła pieszego rozwijała już tylko prędkość na poziomie 63-69 km/h. Podjęła też natychmiast manewr hamowania. Znajdowała się jednak zbyt blisko pieszego i uderzyła go prawą przednią częścią swojego pojazdu poruszając się wówczas z prędkością około 40 km/h.
za przestrzeganie przepisów bhp, usłyszeli zarzuty narażenia podległego im pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, którego skutkiem była śmierć pokrzywdzonego.
Maciej W. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.