Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Miasto gubi się w wysokiej trawie

ZŁOTORYJA.  Trawa wymknęła się nam spod kontroli – przyznaje burmistrz Robert Pawłowski. Zarośnięte po pas trawniki są już nie tylko problemem estetycznym – w grę wchodzi także bezpieczeństwo w ruchu ulicznym. RPK ma kilka tygodni opóźnienia w realizacji harmonogramu koszenia. W przyszłym roku spółka najprawdopodobniej straci część zleceń z ratusza i najważniejszymi terenami zielonymi w mieście zajmie się inna firma.

Miasto gubi się w wysokiej trawie

Praktycznie co roku na przełomie maja i czerwca mamy w mieście kłopot ze zbyt szybko rosnącą trawą. Gdy wyrasta po kolana, pojawiają się pierwsze negatywne komentarze. Temat robi się bardzo gorący, kiedy sięga po pas – wtedy zaczyna huczeć w mediach społecznościowych, a w sieci rusza rywalizacja, kto zrobi zdjęcie najbardziej zapuszczonego trawnika. Pracownicy RPK koszą po godzinach, ale trawa i tak jest szybsza.

Jednak w tym roku problem jest jeszcze bardziej widoczny niż zwykle, bo trawa w niektórych miejscach wybujała już po piersi. Wychodzi na chodniki i zasłania przejścia dla pieszych. Kłuje w oczy nie tylko mieszkańców, ale nawet policję, która kilka dni temu wytknęła zarośnięte trawniki miejskim urzędnikom. „Podczas służb obchodowych uzyskano wiele sygnałów od mieszkańców, dotyczących niebezpiecznych sytuacji drogowych, do jakich dochodzi w wyniku ograniczonej widoczności spowodowanej wysoko porośnięta trawą przy poboczach jezdni” – przeczytali w piśmie z komendy powiatowej, która zwróciła się do Urzędu Miejskiego w Złotoryi z prośbą o wykoszenie przydrożnych pasów zieleni.

 Burmistrz jest świadomy, że miasto nie wygląda dobrze. W urzędzie powstała lista kilkunastu newralgicznych miejsc, które ze względu na bezpieczeństwo kierowców i pieszych mają być wykoszone w trybie pilnym. To m.in. skrzyżowania ulic Wilczej i Słonecznej , Górniczej i Kościuszki, Sikorskiego i Stromej oraz zjazdy na Staszica.

– Nie ma co ukrywać, że w tym roku na razie przegrywamy walkę z przyrodą. Przeceniliśmy nasze zasoby i siły. Kwiecień nas uśpił późną wegetacją, a w maju już nie byliśmy w stanie dogonić rosnącej na potęgę w sprzyjających warunkach trawy i posypały się wszystkie harmonogramy. I za to przepraszam mieszkańców – bije się w piesi Robert Pawłowski. – Wcale nie jest dla mnie pocieszeniem, że inni w tym roku także mają z tym problem. Wzorem dla mnie są te miejscowości, które bez względu, kiedy wiosna się zaczyna, z zielenią miejską radzą sobie doskonale, jak na przykład Bolesławiec. Choć tam akurat na utrzymanie zieleni jest prawie pięciokrotnie wyższy budżet przy dwukrotnie większej powierzchni miasta.

RPK jest mocno spóźnione z realizacją harmonogramu koszeń. Mowa nawet o 3 tygodniach. W maju trawa powinna być przycięta przynajmniej raz w całym mieście. Ale nie była. Zielone Oczko na przykład miało przewidziane w rozpisce 2 koszenia: w połowie kwietnia i pod koniec maja. Przeszło tylko jedno, w połowie ubiegłego miesiąca.

– Mocno przeszkodziły nam w tym roku niekorzystne warunki pogodowe. W kwietniu udało się skosić tylko centrum miasta, i to dopiero pod koniec miesiąca – usprawiedliwia się Paweł Macuga, prezes RPK. W maju, gdy przyroda mocno ruszyła z nadrabianiem zaległości, terminy w harmonogramie zaczęły się kumulować i pracownicy spółki komunalnej przestali się wyrabiać.

Ale przyczyn opóźnień prezes upatruje nie tylko w kiepskiej pogodzie i opóźnionej wegetacji. Spółka dostała nowe zlecenie ze złotoryjskiego magistratu dotyczące dróg wojewódzkich na terenie miasta. UM zajmuje się w tym roku ich utrzymaniem na podstawie porozumienia z Dolnośląską Służbą Dróg i Kolei we Wrocławiu, a od przyszłego ma je całkiem przejąć w zarządzanie. Chodzi o ponad 4 km głównej trasy przez miasto od skrzyżowania Legnickiej z Chojnowską do górnej krzyżówki w Jerzmanicach-Zdroju. RPK dostało do koszenia ponad 10 tys. m kw. trawników, których nie było w harmonogramie w latach ubiegłych. – To nowe zadanie, którego musimy się nauczyć i które nie było wcześniej strategicznie zaplanowane. Na dodatek tereny zielone przy drogach wojewódzkich były bardzo zapuszczone, więc musieliśmy im poświęcić dużo więcej czasu niż początkowo zakładaliśmy – tłumaczy Macuga.

Prezes twierdzi, że nowe zlecenie zostało wykonane bardzo skrupulatnie. Burmistrz co prawda nie zgłasza zastrzeżeń do jakości prac, ale uważa, że tej skrupulatności było w tym przypadku zbyt wiele, zwłaszcza w sytuacji nagłego przyspieszenia wzrostu traw. – Moim zdaniem nie należało tak długo grzebać się w chwastach przy Wojska Polskiego czy Legnickiej, tylko zrobić koszenie w podstawowym zakresie i wrócić tam na dokończenie pracy, gdy będzie więcej czasu – krytykuje spółkę komunalną. – Kierownictwo RPK nie uprzedziło nas, że gdy wejdzie na drogi wojewódzkie, to odbędzie się to kosztem innych terenów w mieście.

 Nieoficjalnie w urzędzie można usłyszeć, że miejskiej spółce brakuje mocy przerobowych, żeby mogła zrealizować wszystkie zadania, których się podjęła. Za mało jest pracowników, więc koszenie poszczególnych terenów trwa dłużej niż powinno. Jako przykład stawiane jest Zielone Oczko, które w drugiej połowie maja kosiarze przygotowywali na festyn z okazji dnia dziecka. Zajęło im to 4 dni. – To zdecydowanie za długo. Powinno to zająć góra 2 dni – uważa Pawłowski.

Dlatego ratusz mówi „dość” i chce wprowadzić zmiany w systemie koszenia. – Kompromis, który od paru lat stosujemy pomiędzy kosztami a jakością, w tym roku na pewno nie zdał egzaminu. W przyszłym roku musimy to lepiej rozegrać – dodaje burmistrz.

Jak? Ograniczając zakres umowy z RPK. To rozwiązanie, które w ostatnich latach wydawało się nie do pomyślenia. Ale gdy miasto gubi się w trawie, ratusz nie waha się po nie sięgnąć. Wstępne założenie jest takie, że od przyszłego roku część terenów zielonych, które najbardziej rażą po oczach w przypadku opóźnień z koszeniem, przejmie do pielęgnowania inna firma. I odciążyłaby RPK w momencie, gdy dochodzi do kumulacji wegetacji.

Prezes Macuga zapowiada, że jego spółka zamierza do końca tego miesiąca zrealizować na terenie Złotoryi 65 proc. zaplanowanych wcześniej prac związanych z koszeniem trawy. To oznacza, że niektóre obszary w mieście ujrzą pierwszy raz kosę dopiero na początku lipca.

Powiązane wpisy