Radni z podwyżką diet. Co z pracownikami urzędu?
ZŁOTORYJA. 785 złotych więcej miesięcznie dla „szeregowego” radnego, 845 dla przewodniczącego komisji, 966 dla wiceprzewodniczącego rady oraz 1207 dla jej szefa – tak wyglądają podwyżki diet w złotoryjskiej radzie miejskiej po zmianie przepisów. Radni, których uposażenia wzrosły o 60 proc., na ostatniej sesji upomnieli się u burmistrza o podwyżki także dla pracowników ratusza... 20-procentowe !
Wysokość diet jest powiązana z tzw. kwotą bazową dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe. To od niej zależy, jakie ryczałty otrzymują radni na poszczególnych szczeblach samorządu. Dotąd maksymalna dieta stanowiła półtorakrotność kwoty bazowej. Po ostatnich zmianach przepisów ten przelicznik wzrósł jednak do 2,4. Stąd temat podwyżek w uposażeniach radnych.
Po wprowadzeniu nowego przelicznika maksymalna wysokość diety wynosi 4294 zł. Mogą jednak na nią liczyć tylko radni w największych samorządach. W miastach takiej wielkości jak Złotoryja, liczących podczas ostatnich wyborów samorządowych od 15 do 100 tys. mieszkańców, najwyższa dieta nie może przekraczać 75 proc. kwoty bazowej pomnożonej przez 2,4 – czyli 3220 zł. Zgodnie z uchwałą podjętą przez radnych miasta w październiku 2018 r. miesięczny ryczałt w takiej maksymalnej wysokości przysługuje w złotoryjskiej radzie tylko jej przewodniczącemu. Pozostali radni otrzymują procent od tej kwoty: w przypadku wiceprzewodniczących to 80 proc., przewodniczących komisji – 70 proc., a radnych niepełniących w radzie żadnych innych funkcji – 65 proc.
Wzrost przelicznika z 1,5 na 2,4 oznacza w przypadku złotoryjskich radnych 60-proc. podwyżkę ryczałtów, które stały w miejscu przez kilka ostatnich lat. I tak, uposażenie przewodniczącego Waldemara Wilczyńskiego do 3220 zł miesięcznie wzrosło z poziomu 2013 zł. Wiceprzewodniczącym rady: Agnieszce Zawiślak i Adamowi Bartnickiemu diety podskoczyły z 1610 zł na 2576 zł. Szóstka przewodniczących komisji stałych: Leszek Antonowicz, Józef Banaszek, Marcin Gagatek, Paweł Maciejewski, Paweł Okręglicki i Barbara Zwierzyńska-Doskocz otrzyma 2254 zł zamiast 1409 zł, natomiast pozostałym radnym: Barbarze Listwan, Grzegorzowi Łosiowi, Stanisławowi Pazerze, Eugeniuszowi Pożarowi, Dariuszowi Spychale i Dariuszowi Widomskiemu ryczałty urosły z 1308 do 2093 zł.
Dodajmy, że tak jak w przypadku wynagrodzeń wójtów, burmistrzów czy starostów wyższe diety mają być wypłacone z wyrównaniem – od sierpnia tego roku. Podwyżki ryczałtów spowodują zwiększenie kosztów funkcjonowania rady o ok. 155 tys. zł rocznie.
Ani na ostatniej komisji budżetu, ani na przedświątecznej sesji radni nie zajmowali się wysokością swoich diet. Kwestia podwyżek stała się jednak przyczynkiem do dyskusji o poziomie wynagrodzeń pracowników jednostek miejskich.
– Mi samemu głupio będzie brać prawie 2,5 tys. zł diety, bo nie wiem, czy pracownicy w urzędzie tyle zarabiają. Ilu jest pracowników zarabiających poniżej 2,5 tys.? Czy zagwarantowała im pani jakieś znaczące podwyżki? – zapytał skarbniczki radny Paweł Maciejewski.
– O 7,5 proc. wzrosło najniższe wynagrodzenie. Przewidzieliśmy też 10-proc. podwyżki dla wszystkich pracowników urzędu i jednostek podległych, oprócz nauczycieli, bo ich wynagrodzenia są regulowane Kartą Nauczyciela. Zdaję sobie sprawę, że to niewiele i pracownicy powinni zarabiać więcej, ale musielibyśmy wtedy zrezygnować z jakiejś inwestycji – odpowiedziała Grażyna Soja.
– To za mało – uznali radni, tłumacząc, że przez galopującą inflację pracownicy magistratu po 10-proc. podwyżce i tak będą biedniejsi niż w poprzednim roku.
Temat podniesienia płac w ratuszu powrócił na drugi dzień, podczas sesji budżetowej – już jako wniosek rady miejskiej, aby zabezpieczyć środki na podwyżki dla pracowników urzędu miejskiego na 2022 r. w wysokości co najmniej 20 proc. – Zasługują na to swoją rzetelną pracą i zaangażowaniem – argumentował przewodniczący Wilczyński. Wniosek został poddany pod głosowanie. Przeszedł czternastoma głosami, wstrzymał się tylko radny Widomski.
– Liczę na to, że tak jak ja zrezygnowałem z większego uposażenia, choć mogłem się o nie starać, tak i państwo także zrezygnujecie ze swoich diet i wspomożecie fundusz dla pracowników, poczuwając się do tego, żeby dać dobry przykład – powiedział burmistrz Robert Pawłowski po przegłosowaniu wniosku. – A tak już całkiem na poważnie: kredytu na to nie zaciągniemy, trzeba więc będzie zdjąć z budżetu jakąś inwestycję lub ograniczyć wydatki bieżące miasta, np. na utrzymanie zieleni. Natomiast zastanawiam się, czy państwo w ogóle wiecie, jaki jest skutek finansowy takiego wniosku?
– Nie wiemy – przyznał pospiesznie Wilczyński. – Proszę przygotować taką analizę...
– To dodatkowe 2 mln zł – wszedł mu w słowo burmistrz. – Te 2 mln trzeba będzie gdzieś w budżecie znaleźć – skwitował.
Poszukaliśmy. W budżecie trudno jednak wskazać inwestycję, która będzie kosztowała konkretnie 2 mln zł. Ale taką sumę dają na przykład środki, które ratusz przygotował na remont nawierzchni ul. 3 Maja, przebudowę skrzyżowania z sygnalizacją świetlną u zbiegu ulic Krzywoustego i Staszica oraz modernizację ul. Leszczyńskiej. Razem to prawie 2 mln…