Płynie woda do zalewu...
ZŁOTORYJA. Udało się przywrócić dopływ wody do zalewu. Pomogła prowizoryczna naprawa przeprowadzona przez ekipę Rejonowego Przedsiębiorstwa Komunalnego, która uszczelniła przeciekający jaz na Kaczawie i skierowała rzekę do młynówki. Obiekt w Jerzmanicach czeka jednak poważny remont.
Kanał, który dostarczana jest woda do zalewu, zrobił się suchy w ostatni weekend . Kaczawa na jazie w Jerzmanicach-Zdroju nagle opadła o kilkadziesiąt centymetrów, wskutek czego przestała wpływać do młynówki i przelewać się przez betonowy stopień. Wszystko wskazywało na to, że w podwodnej części budowli hydrotechnicznej zrobiła się wyrwa, przez którą rzeka – piętrząca się zwykle przed betonowym progiem – znalazła sobie ujście. Dziury z brzegu co prawda nie było widać, ale jej lokalizację wskazywała kipiel za progiem i wir przed nim .
We wtorek pracownicy hali „Tęcza” otworzyli tzw. kanał ulgi, znajdujący się pomiędzy wlotem młynówki a jazem. Część wody skierowano bocznym torem, aby odciążyć uszkodzoną konstrukcję, zmniejszyć napór wody na betonową zaporę i ograniczyć dalsze zniszczenia.
Za zgodą Wód Polskich, w Jerzmanicach pracowały koparki RPK, które wybrały rumosz rzeczny z dna przed jazem i usypały z niego kilkudziesięciometrowy wał przecinający Kaczawę w poprzek powyżej zapory. Zwężono w ten sposób koryto rzeki i skierowano ją wprost do kanału ulgi i młynówki. Operacja ta miała dwa cele: spiętrzenie wody, żeby znowu zaczęła płynąć do zalewu, oraz maksymalne obniżenie poziomu Kaczawy przed jazem, co z kolei miało pomóc odsłonięciu podwodnej części obiektu i ocenie uszkodzeń.
Jeszcze przed południem obydwa cele udało się osiągnąć. – Z tego, co udało nam się ustalić, w zaporze nie ma dziury. Doszło natomiast do wypłukania podwodnej części jazu. Dno rzeki było w tym miejscu wzmocnione materiałem granitowym, który chronił koryto przed niszczącym działaniem spadającej wody. Tego umocnienia, które sięgało kilka metrów w dół rzeki, w większości już nie ma, popłynęło prawdopodobnie z nurtem rzeki – usłyszeliśmy od Grzegorza Sokołowskiego, który nadzorował dzisiejszą operację spiętrzania wody i zatykania przecieku.
RPK uszczelniło miejsce, w którym rzeka wpływała pod zaporę, układając przy betonowej konstrukcji big bagi z piaskiem. Następnie koparki miały z powrotem narzucić rumosz, by jak najwyżej podnieść dno rzeki przed jazem. Przywieziono też kilka wywrotek kamieni i głazów, które wsypano do Kaczawy, by wzmocnić rozmyte dno za progiem .
To oczywiście rozwiązanie tymczasowe – cały wysiłek RPK może zniweczyć pierwsze poważniejsze wezbranie rzeki. Z drugiej jednak strony doświadczenie pokazuje, że prowizorki często są bardzo trwałe. – Mam nadzieję, że pożądany bieg rzeki i jej poziom uda się utrzymać jak najdłużej – mówi burmistrz Robert Pawłowski.
Co dalej z uszkodzonym jazem? W środę burmistrz ponownie spotkał się w Jerzmanicach z przedstawicielami Wód Polskich, które są właścicielem obiektu.
– Ustaliliśmy, że Wody Polskie wystąpią o środki na remont jazu, my natomiast zlecimy prace projektowe. Zadeklarowaliśmy także udział finansowy w tym przedsięwzięciu. Remont jest jednak sprawą na przyszły rok. Liczymy na to, że uda się go wykonać do czasu mistrzostw świata w płukaniu złota, w przeciwnym wypadku będziemy musieli zastosować podobne rozwiązanie jak obecnie – dodaje Robert Pawłowski.