Fatalna jakość szkła czyli jak tracimy pieniądze
ZŁOTORYJA. Czesi, którzy przerabiają odpady szklane wyrzucane na śmietnik przez złotoryjan, alarmują o ich poważnym zanieczyszczeniu innymi frakcjami. Chodzi przede wszystkim o plastikowe butelki, których w szkle absolutnie być nie powinno. Mieszkańcy wrzucają je tam najprawdopodobniej z przyzwyczajenia, sugerując się kształtem pojemników. Skala zjawiska jest tak duża, że grożą nam dodatkowe opłaty.
Przeciętnie dwa razy w miesiącu Złotoryję opuszcza transport zużytych butelek i słoików ze szkła. To tzw. szklana stłuczka. Ciężarówka wywozi ok. 23 t materiału, który trafia do zakładu recyklingowego zlokalizowanego na Morawach. Czesi płacą nam 30 zł za tonę surowca. Urząd miejski jest zadowolony z takiego układu, bo nie musi dopłacać do wywozu szkła – koszty transportu pokrywa odbiorca.
Ale nie zawsze wszystko przebiega tak jak powinno. Ostatni transport szkła ze Złotoryi był bardzo złej jakości. Była w nim mianowicie duża ilość butelek PET – aż 1 tona. Czeska firma je usunęła, ale nie wiadomo jeszcze, jakie koszty z tego tytułu poniesie miasto.
Skąd plastikowe butelki w zakładzie przerabiającym szklaną stłuczkę? Znajdowały się w dzwonach na szkło białe i kolorowe ustawionych w złotoryjskich boksach śmietnikowych. Zostały tam najprawdopodobniej umieszczone przez tych mieszkańców, którzy byle jak podchodzą do tematu segregacji i nie zwracają zbytnio uwagi, co gdzie wrzucają.
RPK się tłumaczy, że to, co pracownicy spółki są w stanie wybrać na miejscu, to usuwają jeszcze w Złotoryi. Nie zawsze jednak widać skalę problemu. Tak było podczas załadunku ostatniego transportu szklanej stłucz-ki.
– Nie mamy taśmy do segregacji odpadów, a jedynie odbieramy szkło z terenu miasta i magazynujemy je, przygotowując odpowiednia partie transportowe. Niestety nie jesteśmy w stanie wyseparować np. butelek PET, ponieważ nie mamy do tego fizycznych możliwości – mówi Magdalena Żurawska, kierowniczka Oddziału Estetyki i Zieleni Miejskiej.
Problem z butelkami plastikowymi w szkle nasilił się, gdy z boksów śmietnikowych zostały usunięte żółte „dzwony” na butelki PET. – Od września obowiązują nowe zasady: wszystkie odpady z plastiku wrzucamy do żółtych kontenerów na kółkach, w których wcześniej należało umieszczać tylko opakowania suche i odpady metalowe. Najwyraźniej część mieszkańców z przyzwyczajenia nadal wrzuca PET-y do pojemników w kształcie dzwonów, nie bacząc na ich kolory. W ten sposób zanieczyszczają frakcję szklaną – tłumaczy Grzegorz Nowodyła, naczelnik Wydziału Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Złotoryi.
Przypadek z zanieczyszczeniem odpadów szklanych butelkami PET nie jest niestety odosobnionym. W maju w jednym ze złotoryjskich transportów było pełno worków foliowych. Stłuczka była zanieczyszczona do tego stopnia, że firma recyklingowa nie podjęła się usunięcia plastiku i surowiec wrócił do Złotoryi. Folię ze szkła żmudnie wyciągali pracownicy RPK. Dodatkowy transport kosztował kasę miasta 7 tys. zł. To mniej więcej tyle, ile Złotoryja zarabia na odpadach ze szkła przez 4 miesiące.
– Ponieśliśmy niepotrzebne koszty. Te pieniądze można było wydać z większym pożytkiem dla miasta – zaznacza Nowodyła. – Dlatego jeszcze raz prosimy mieszkańców, by zwracali uwagę na to, co wrzucają do pojemników. Jeśli pojemnik jest opisany jako pojemnik na szkło, to wrzucamy do niego tylko szkło.
Ale naczelnik dodaje też, że jeśli takie sytuacje jak ostatnia i ta z maja będą się nadal powtarzać, możemy stracić solidnego odbiorcę szkła. – Zablokują nas. A wtedy pozostanie nam wywożenie stłuczki do instalacji Sanikomu w Lubawce. Tam nikt nam nie zapłaci, zapłacimy za to my – 216 zł za tonę plus koszty transportu. Czy to się mieszkańcom opłaca? Nie sobie odpowiedzą sami.
Podkreślmy więc na koniec raz jeszcze: butelki plastikowe typu PET należy teraz wrzucać do 1100-litrowych pojemników koloru żółtego, razem z innymi tworzywami sztucznymi.