Wykonawcy podwórek i dróg niemal w komplecie. Część radnych przeciwna inwestycjom
ZŁOTORYJA. Wciąż nie wiadomo, jaką kwotę miasto zapłaci ostatecznie za doprowadzenie do ładu złotoryjskich podwórek. Dla tych największych jest już wprawdzie wybrany wykonawca, ale pozostałe czekają na rozstrzygnięcie drugiego przetargu. Pewne jest natomiast, że na zbudowanie ulic Jerzmanickiej i Gen. Władysława Andersa ratusz wyda prawie 9 mln złotych. To oznacza, że budżet miejski będzie musiał pożyczyć więcej pieniędzy niż planowano jeszcze kilka miesięcy temu.
Na rewitalizację podwórek miasto przeznaczyło pierwotnie kwotę blisko 5 mln 540 tys. zł. Przetarg został rozstrzygnięty, ale tylko częściowo – dla dwóch zadań. Podwórza pomiędzy ulicami Wojska Polskiego i Słoneczną oraz między Złotą i Górniczą wyremontuje firma Jagielski spod Bolesławca za 3 mln 538 tys. 341 zł. Ten sam wykonawca zajmie się terenem za zapleczu Rynku, zamkniętym ulicami Ignacego Krasickiego, Klasztorną i Bohaterów Getta Warszawskiego. Tutaj roboty mają kosztować 1 mln 910 tys. 190 zł.
W przypadku modernizacji ul. Letniej oraz podwórek przy ulicach Cmentarnej, Klasztornej i Marii Konopnickiej Urząd Miejski w Złotoryi zdecydował się na powtórzenie przetargu. Czas na składanie ofert jest do 21 kwietnia.
Podwórka to jedno. Druga ważna sprawa to miejskie drogi. I tak, poznaliśmy już wykonawcę ul. Andersa, czyli łącznika ul. Polnej i Miodowej (alternatywny dojazd do domków w górnej części „osiedla Monte Cassino”). Za 2 mln 241 tys. i 60 zł wybuduje ją firma PTB. Miasto odrzuciło natomiast ofertę PTB dotyczącą ul. Jerzmanickiej (obniżoną w powtórzonym przetargu do 7 682 580 zł). Droga jednak powstanie – zbuduje ją RPK, w ramach tzw. zamówienia in-house, co oznacza, że miasto zrealizuje to zadanie we własnym zakresie (w tym przypadku pozwalają na to przepisy o zamówieniach publicznych).
– Oferta na Jerzmanicką znacznie przekraczała możliwości finansowe miasta, dlatego zdecydowaliśmy się powierzyć to zadanie spółce komunalnej, która zrobi je taniej – podkreśla Robert Pawłowski. RPK wykona inwestycję za nieco ponad 5 mln 32 tys. zł, gmina miejska dokapitalizuje też swoją spółkę kwotą 1,6 mln zł. Tym samym wyda na Jerzmanicką o jakiś 1 mln zł mniej. – RPK spłaca jeszcze kredyt po modernizacji oczyszczalni ścieków, zaciągnęło też kredyt obrotowy na budowę PSZOK-u. Musimy dokapitalizować naszą spółkę, by nie straciła płynności finansowej – tłumaczy burmistrz.
Zapłata w formie dokapitalizowania ma dla gminy jeszcze jedną zaletę: jest korzystna fiskalnie.
Zarówno rewitalizacja podwórek, jak i budowa dróg to inwestycje dofinansowane z Polskiego Ładu. Dla złotoryjskiego ratusza są priorytetem. Jest zdecydowany, by je zrealizować – mimo potężnego wzrostu kosztów, za którymi nie nadążają gminne finanse. To będzie się niestety wiązało ze zwiększeniem zadłużenia miasta. Burmistrz stoi jednak w tym przypadku na stanowisku, że „kto szybciej wybuduje, ten zrobi to taniej”.
O tym, że na realizację wszystkich zaplanowanych na ten rok zadań inwestycyjnych może zabraknąć w kasie miejskiej pieniędzy i że trzeba będzie je pożyczyć, było wiadomo jeszcze w grudniu. Już wtedy usługi i materiały budowalne były znacznie droższe niż kilka miesięcy wcześniej, gdy składano do Polskiego Ładu wnioski o dofinansowanie poszczególnych inwestycji. Ostatnie przetargi pokazały jednak, że pieniędzy trzeba jeszcze więcej niż zakładano przy uchwalaniu tegorocznego budżetu. Wystarczy powiedzieć, że dwie z czterech części podwórkowej inwestycji mają kosztować niemal tyle, ile miasto zaplanowało na całość...
Dlatego na ostatniej sesji rady miejskiej deficyt budżetowy zwiększono do 16,3 mln zł. Magistrat oszacował, że na zrealizowanie inwestycji z Polskiego Ładu potrzeba dodatkowo co najmniej 2,6 mln zł.
– Albo rezygnujemy z tych inwestycji i tracimy na dzień dobry 11 mln zł dofinansowania, albo zwiększamy deficyt i się zadłużamy, bo same dochody bieżące gminy nie wystarczą – tłumaczyła dzień wcześniej na komisji budżetowej Grażyna Soja. Skarbniczka zapewniała przy tym, że mimo zwiększenia zadłużenia nie ma żadnego zagrożenia dla finansów gminy.
Zdecydowana większość radnych skłania się ku tej drugiej opcji: inwestować nawet kosztem większego długu. Ale nie wszyscy – po przeciwnej stronie stoi Barbara Zwierzyńska, co wywołało dość ciekawą dyskusję na komisji. – Czy zarówno podwórka, jak i ul. Jerzmanicka są inwestycjami kluczowymi? Czy nie porywamy się z motyką na słońce i nie zrobimy sobie krzywdy, podejmując zbytnie ryzyko? Pytam, bo martwię się o finanse miasta, zwiększamy zadłużenie, a czasy są trudne. Czy musimy robić te inwestycje za wszelką cenę? – pytała burmistrza.
– Nie, nie musimy – odpowiedział Pawłowski. – Ale kiedyś w końcu będziemy musieli i zrobimy to z pewnością drożej. Przez ostatnich 9 lat redukowaliśmy zadłużenie miasta, biorąc pod uwagę, że przyjdzie czas, kiedy trzeba będzie sięgnąć po kredyt. I przyszedł. Nikt nie lubi się zapożyczać, zwłaszcza w momencie, gdy rosną odsetki. Ale rośnie też inflacja. Dziś zrobimy zadanie za 1 mln zł, ale za rok trzeba będzie z nie zapłacić już 1,2 mln zł. Możemy dyskutować, czy jedna i druga inwestycja jest zasadna, ale jeśli miasto ma się rozwijać, jeśli mamy zachęcać mieszkańców, żeby kupowali działki na terenie Złotoryi, a nie 100 m za jej granicami, to niestety musimy zrobić infrastrukturę – tłumaczył Pawłowski, który przypomniał radnym, że deweloper, firma Urbex, uzależnia stawianie kolejnych budynków wielorodzinnych na osiedlu Złota 9 (na razie jest jeden) od tego, czy powstanie droga dojazdowa z prawdziwego zdarzenia. – Jeśli chcemy uchodzić za solidnego partnera dla inwestorów, jeżeli chcemy uruchomić przy Jerzmanickiej teren, gdzie jest potencjalnie kilkadziesiąt działek do sprzedania, to tę drogę musimy wybudować.
Radnej Zwierzyńskiej jednak nie przekonał. Zaczęła podawać w wątpliwość, czy Jerzmanicka z siecią uliczek osiedlowych jest najpilniejszą potrzebą miasta. – Zamierzamy wydać 7 mln na inwestycję, która będzie służyła kilkudziesięciu osobom. Wiem, że to ambitna inwestycja na przyszłość, ale jest więcej dziur w mieście, o których zrobienie mieszkańcy upominają się latami. Być może błędem było składanie przez urząd wniosku na to zadanie – stwierdziła.
– Błędem były rozmowy z Urbexem, żeby zaczął inwestować w budownictwo mieszkaniowe w Złotoryi, błędem była sprzedaż działki za 2 mln zł w tamtej okolicy… – ironizował burmistrz, który nie krył swojej irytacji postawą niektórych radnych: – Sprzedaliśmy deweloperowi działki i teraz pokażemy mu figę? Cały czas czynicie zarzuty, że miasto się wyludnia, że nie ma w nim mieszkań, a z drugiej strony mówicie: nie chcemy inwestycji prorozwojowych, skupmy się na łataniu dziur.
Na komisji budżetowej pojawiła się nawet sugestia, żeby dać sobie spokój z Jerzmanicką i wykorzystać jedynie dofinansowanie na Andersa. Urzędnicy miejscy tłumaczyli jednak, że to niemożliwe, bo oba zadania są „w pakiecie”, czyli objęte są jednym wnioskiem i rezygnacja z jednej części powoduje utratę dotacji na całość (podobnie zresztą jest z podwórkami).
Wtedy radna Agnieszka Zawiślak rzuciła pomysł, który mógł wprawić niektórych w osłupienie. Zaproponowała mianowicie, aby zrezygnować z całego dofinansowania, a przy wykorzystaniu środków własnych gminy zrobić jedynie sam łącznik Polnej i Miodowej. Co na to burmistrz?
– Na dwie drogi wydamy 9 mln, czyli przy dofinansowaniu w wysokości 5,5 mln zł zbudujemy je tak naprawdę za 3,5 mln własnych środków. Robimy przy tym jedną dużą inwestycję, którą prędzej czy później będziemy musieli i tak zrobić. A tu pada propozycja, żeby za ponad 2 mln własnych środków wykonać tylko jedną drogę... Uważam, że to bardzo nieracjonalne – zauważył Pawłowski.
Ostatecznie zarówno Zwierzyńska, jak i Zawiślak były podczas głosowania przeciwne wprowadzeniu zmian do budżetu, które umożliwiają zrealizowanie inwestycji w kształcie zaproponowanym przez burmistrza. Co ciekawe, przeciw był także Paweł Maciejewski, zasiadający w radzie z ramienia PiS-u – tego samego PiS-u, który przygotował Polski Ład jako program wsparcia dla gmin. Od głosu wstrzymali się Barbara Listwan i Grzegorz Łoś.
Podpisanie umowy z PTB na budowę ul. Andersa i z RPK na Jerzmanicką planowane jest w ratuszu na 17 maja, co oznacza, że roboty w terenie powinny ruszyć najpóźniej w czerwcu. Z umowami na wykonanie podwórek trzeba będzie zaczekać do rozstrzygnięcia przetargu na pozostałe zadania.