KGHM: teraz siedem lat chudych...
Zgodnie z biblijną przypowieścią KGHM ma już za sobą siedem lat tłustych. Nastał pierwszy rok z siedmiu lat chudych. Czy firma jest na to przygotowana? Z doniesień medialnych oraz wypowiedzi prezesa wynika, że tak nie jest. Istotnym ratunkiem ma być likwidacja podatku od kopalin. Został on wprowadzony w 2012 roku w sytuacji szczytowych osiągnięć finansowych i zagranicznej ekspansji KGHM. Zachwytom mediów, polityków i krajowych menadżerów nad tym nie było końca. Ceny miedzi w granicach 10 tys. USD za tonę dawały niewyobrażalne zyski. Na prezesa sypał się grad wszelkiego rodzaju wyróżnień. Zdaje się, że zdobył on wszystko co było w kraju możliwe pod tym względem.
O zyskach liczonych w miliardach mówił bez przerwy w każdym wywiadzie, rozmowie i debacie. Zdawało się nawet, że nie wiadomo, co z nimi zrobić. Nic więc dziwnego, że pod tym względem z pomocą przyszedł Skarb Państwa, który poprzez nałożony dodatkowy podatek od kopalin zabrał część tej nadwyżki w wysokości 2 mld złotych rocznie. Nie było to wtedy tak dużo, bo jeszcze w tym samym roku firma zrealizowała zakup kanadyjskiej spółki FX Quarda za około 10 miliardów zł. Oczywiście prezes, który swoimi wypowiedziami uzasadniał stworzenie tego podatku, dla zachowania twarzy był mu przeciwny, ale nie aż na tyle, aby z tego powodu podać się do dymisji. Po trzech latach kiedy sytuacja diametralnie się zmieniła zaczął rząd upraszać o jego likwidację. Częściowo się już to powiodło, bo w kampanii wyborczej najważniejsi jej uczestnicy (PO i P i S) zapewniali, że po zdobyciu władzy zaraz podatek ten zlikwidują. Jest to wielce prawdopodobne, choć być może przesunie się w czasie, bo nowy rząd ma też jeszcze ważniejsze sprawy na głowie.
Wzrost bezrobocia w kraju
Na ogół wszyscy zgadzają się, że podatek ten jest wielce niesprawiedliwy, dotyczy tylko jednego podmiotu w państwie i ogołaca firmę z przychodów, które mogłaby ona zainwestować w swój rozwój. Jest to szczególnie dobrze widoczne w kryzysowej sytuacji, jaka obecnie panuje w tej branży na całym świecie. Podnoszone są jednak wątpliwości, co do sensu, celu i uzasadnienia dla jego likwidacji. Przede wszystkim dlatego, ze w KGHM nikt nie ukrywa tego, a media to wyraźnie eksponują, że uzyskane w ten sposób środki zostaną przeznaczone na dokończenie zagranicznych inwestycji, lub na nowe zakupy złóż i kopalń na tym terenie. Jeżeli uzyskane z likwidacji tego podatku środki mają być transferowane za granicę i po to podatek ten się likwiduje, to jest to działanie zarówno na szkodę spółki, jak i państwowego jej właściciela. Jeżeli ten wariant ma być zrealizowany, to lepiej, aby pobrane z KGHM pieniądze zostały w kraju i zasiliły budżet państwa. Oczywiście możliwa jest też i inna wersja, że pieniądze te zostaną wydane na krajowe inwestycje, ale co do tego nie ma ani żadnej pewności. Rozpoczęte na dużą skalę inwestycje górnicze związane z kopalnią Sierra Gorda nadal potrzebują dofinansowania dla uzyskania pełnej mocy produkcyjnej. Jest zatem pewne, że obecne władze miedziowej spółki uzyskane pieniądze z podatku przeznacza na chilijską inwestycję. Ta zaś, póki co przynosi straty, które tylko w tym roku wyniosły już 270 milionów złotych. Spadające na światowych giełdach ceny miedzi, wskazują, że straty te będą się raczej pogłębiać.
Dochody wobec trwałej sytuacji kryzysowej na rynku surowcowym mogą być dopiero za kilka lat. Istniejąca obecnie ekipa rządząca w KGHM zainteresowana jest swoimi aktywami zagranicznymi, dlatego dotąd, dopóki ona rządzi tym koncernem, podatek ten winien być utrzymany. Zmiana kierownictwa KGHM jest podyktowana nie tylko potrzebą zajęcia stanowisk przez ludzi z nowej ekipy rządowej, choć i tego całkiem wykluczyć się nie da. Nowy zarząd KGHM pożądany jest ze względu na konieczność zmiany zagranicznego priorytetu inwestycyjnego na krajowy. Jest to najważniejszy warunek dla ograniczenie tego podatku pobieranego z KGHM. Dla jego uzasadnienia warto przytoczyć wypowiedź jednego z byłych premierów polskiego rządu. Odnośnie jeszcze inwestycji w Kongo, powiedział on, że każda złotówka wyprowadzona z kraju na zagraniczne inwestycje, to wzrost bezrobocia w kraju.
Koszta wydobycia rudy w KGHM
Portal Money 12.11. podał koszta produkcji tony miedzi w kraju i zagranicą. Dla trzeciego kwartału 2015 wynoszą one odpowiednio 3284 i 3856 USD. Rok temu było to 4144 i 4960. Zauważalna jest wyraźna opłacalność krajowych inwestycji w stosunku do ich zagranicznych kosztów. Obecnie różnica ta wynosi 572 USD. Rok temu była ona jeszcze większa – 816 USD. Już tylko z tego zestawienia widać, że zagraniczne inwestycje KGHM, wbrew temu co głosi krajowa propaganda są nieopłacalne w stosunku do krajowego wydobycia. Nie dostrzegają one tego, lub nie chcą tego dostrzec krajowe media zapatrzone w zagraniczne „sukcesy” firmy. Z zestawienia powyższych cyfr widoczne jest, że „oszczędności” są drastyczne. Zapytać można, dlaczego dotychczas z nich nie skorzystano, a dopiero teraz kiedy sytuacja jest już krytyczna? Odpowiedź jest taka, że są to „oszczędności” na żywotności kopalni. Oszczędza się na robotach przygotowawczych, pracach badawczych i nowych technologiach. To tak, jakby oszczędzać rezygnując z obiadu, a potem z kolacji. To rujnuje zdrowie. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Na usprawiedliwienie można przytoczyć kilkakrotne tego rodzaju kryzysy, które KGHM w ten sposób przetrwał. Obecnie różnica jest taka, że skala aktywów nimi objętych jest znacznie wyższa niż poprzednio, a kryzys ma potrwać kilka lat dłużej. Również dług KGHM w dolarach powiększa się ze względu na wzrost wartości tej waluty o blisko 30%. Dług ten w przeliczeniu na złotówki wynosi około 8 mld.
Zakazany Reuters
Jest zastanawiające, że skądinąd rozgarnięci redaktorzy największych polskich mediów nie dostrzegają alarmujących w tej sprawie komunikatów agencji Reuters. Co kilka dni podaje ona kolejne komunikaty o sytuacji KGHM i jej sztandarowej inwestycji Sierra Gorda. Nie są to wiadomości budujące, choć na pewno prawdziwe, ale w Polsce mówić o tym nie wolno. Oto przykłady. Styczniowe pogotowie strajkowe w Sierra Gorda (Reuters 27.01.2015). Kopalnia Sierra Gorda zwolni 100 pracowników z powodu spadku cen miedzi (Reuters 13.11.2015). „Analizujemy sytuację w naszych kopalniach i widzimy, że jest to szczególnie trudne, gdy mamy konto w dolarach, Dlatego w naszej kopalni Robinson w USA wdrożyliśmy pilny programu cięcia kosztów o 20 proc., Okazać się może, że trzeba tam zamknąć wydobycie na rok lub dwa, aż ceny miedzi pójdą do góry" (Herbert Wirth dla agencji Reuters 14.11.2015). Dyrektor Sumitomo Metal Mining Masahiro Morimoto powiedział, że termin pełnego rozruchu Sierra Gorda z powodów trudności technicznych może być opóźniony do pierwszego kwartału 2016 (Reuters 10.11.2015). Tych wiadomości, których jest znacznie więcej w polskich mediach się nie upowszechnia, nie komentuje i wyjaśnia, po prostu ich nie ma. Polskie media mówią zawsze w sprawach KGHM jednym głosem, który jest zarazem głosem prezesa tej firmy. Zachodzi zatem uzasadnione podejrzenie, że dzieje się to nie bez przyczyny. Dochodzi nawet do preparowania zagranicznych wiadomości pozytywnych dla KGHM, których żadna agencja nie potwierdza, a źródła ich pochodzenia nie są znane.
Zagraniczna szybkość i krajowa powolność
Decyzje w sprawie zakupu kolejnych kopalń rud miedzi w USA, Kanadzie i Chile zapadały po analizach liczonych w miesiącach, a co najwyżej w latach. Szybkość działania, zdecydowanie i przeznaczone na ten cel wydatki liczone w miliardach dolarów były realizowane przy poparciu Ministra Skarbu przy medialnym aplauzie. Dziś przynoszą one straty. Co innego krajowe złoża, choć znacznie bogatsze i znajdujące się pod ręką wymagają poważnych badań, długotrwałych analiz, a każdą złotówkę wydaną na ten cel trzykrotnie ocenia się, czy przyniesie ona zamierzony zysk. Jakoś nikt nie wraca do podjętych w 2000 roku decyzji o zamknięciu kopalni „Konrad” w Iwinach koło Bolesławca. Akceptuje się nawet fakt, że czynności te zostały dokonane z naruszeniem obowiązującego wtedy prawa, które zabraniało porzucać złoża przygotowane technicznie, organizacyjnie i ekonomicznie do eksploatacji. Ta dysproporcja w czynnościach krajowych w stosunku do znacznie bogatszych złóż, niż te zagraniczne jest przynajmniej zastanawiająca. Zbadanie tych transakcji przez niezależne od KGHM instytucje mogłoby wiele w tej materii wyjaśnić.
Konkluzja
Trzeba poważnie zastanowić się nad pozbyciem się zagranicznych aktywów nawet przy stratach związanych z ich sprzedażą. Ograniczy się straty ciągłe dokonywane w następnych latach. Uzyskane pieniądze z tej sprzedaży przeznaczyć należy na krajowe inwestycje, na zagospodarowanie swoich złóż miedzi i na zadbanie o redukcję bezrobocia, które w rejonie Bolesławca i Złotoryi dochodzi do 30%. Porzucić trzeba mrzonki o firmie globalnej i milionowej produkcji miedzi w sytuacji, gdy ich realizacja przynosi ewidentne straty. Trzeba przygotować się na siedem lat chudych.