Fitness jest jak narkotyk
POLKOWICE. 19-letnie Natalia CZAJKOWSKA, polkowiczanka, uczennica Techniku Logistycznego w Zespole Szkół w Chocianowie jest absolutną mistrzynią świata bikini-fitness.
Rozmowa z Natalią Czajkowską, trzykrotną mistrzynią świata juniorek, seniorek oraz open w bikini fitness (162 cm)
Od niedawna uprawiasz bikini-fitness, a zdążyłaś już zdobyć trzy złote medale mistrzostw świata. To ogromny sukces. Spodziewałaś się aż takich osiągnięć?
- Szczerze mówiąc to nie. Stawiałam sobie za cel mistrzostwo świata, bo trzeba dążyć do jak najwyższych celów, ale to w przyszłości. Nie spodziewałam się, że te sukcesy przyjdą tak szybko. Trochę mnie to zaskoczyło, ale bardzo ucieszyło. Teraz czeka mnie jeszcze cięższa praca, by wysoki poziom utrzymać.
Uprawiałaś wcześniej inne dyscypliny sportu?
- Próbowałam różnych sportów. Najdłużej, cztery lata, grałam w koszykówkę. Niestety nie byłam w stanie połączyć regularnych treningów ze szkołą. Chodzę do technikum w Chocianowie, a treningi odbywały się w Polkowicach. Gdy już skończyłam swoją przygodę z koszykówką zaczęłam chodzić na siłownię, bo mam w sobie wiele energii. Nie myślałam o tym, by brać udział w zawodach. O bikini fitness dowiedziałam się z instagrama. Pomyślałam, że warto spróbować swoich sił. Chciałam się sprawdzić w rywalizacji z innymi. No i wystartowałam.
I to z jakim efektem! Dużo ćwiczysz, aby osiągać tak imponujące wyniki?
- W okresie poprzedzającym zawody ćwiczę dwa razy dziennie. Pierwszy trening mam o 6 rano. Spędzam godzinę na siłowni. Ćwiczę kardio na orbitreku, często z książką, by jednocześnie też się uczyć. Potem jadę do szkoły. Wracam do domu, jem obiad i lecę na kolejny trening. Wracam wieczorem, uczę się, idę spać i tak dzień po dniu. W okresie, gdy nie mam zawodów mam trochę lżej, bo nie trenuję rano. W całym roku mam tylko dwa tygodnie roztrenowania. Wtedy jest luz, ale już po tygodniu tak mnie nosi, że wracam na siłownię. Uwielbiam to.
Uprawianie sportu na tak wysokim poziomie wiąże się z częstymi wyjazdami. Jak sobie radzisz w szkole i jak Ciebie traktują nauczyciele?
- Nauczyciele mnie wspierają. Wiedzą, że moje starty wymagają dużego zaangażowania i treningu. Problemów w szkole nie mam. Staram się wszystko zaliczać na bieżąco. Gdy nie ma mnie w szkole, to zaraz po powrocie staram się zaliczyć te partie materiału, których nie przerobiłam, bo nie lubię mieć zaległości, One powodują, że mam głowę, zajętą tym, by nadrobić zaległy materiał, a to mi nie pozwala skupić się na treningu.
W obecnym roku szkolnym czeka Cię matura. Jakie masz plany związane z dalszą edukacją i sportem?
- Oczywiście zrobię wszystko, żeby jak najlepiej zdać maturę, a potem chcę iść na studia. Początkowo myślałam o Wrocławiu, ale ostatnio bardzo podoba mi się Warszawa. Tam są o wiele większe możliwości. Co do kierunku studiów, to się nie zmienił. Myślę o czymś, co będzie związane z logistyką. Oczywiście sport będę dalej uprawiać, bo to kocham. Studia muszę skończyć, aby mieć alternatywę, gdyby nie powiodło mi się w sporcie.
Mistrzostwa świata juniorów, które wygrałaś odbyły się w Ekwadorze. To egzotyczne miejsce, które miałaś okazję poznać, jak wspominasz te zawody?
- To było coś bardzo intrygującego. Jako zawodniczka reprezentacji Polski nie musiałam płacić za wyjazd, a był on kosztowny. Przeżyłam świetną przygodę i przywiozłam z Ekwadoru złoty medal. Poznałam wiele zawodniczek, spędziłam bardzo miło czas. To było moje najfajniejsze doświadczenie związane ze sportem.
Pokonałaś wszystkie rywalki. Dziewczyny, które miały taki sam cel jak Ty. Czy między zawodniczkami bikini fitness panują stosunki przyjacielskie, czy jesteście przede wszystkim rywalkami?
- Na zawodach poznałam wiele fajnych dziewczyn. W czasie zawodów rywalizujemy. Każda chce wygrać, ale też wzajemnie się wspieramy. Atmosfera jest radosna. Utrzymujemy ze sobą kontakt. Możliwość poznania interesujących ludzi z całego świata to jeden z fajniejszych aspektów tego sportu. Przyjaźnimy się, wspieramy, a decyzję o tym, która jest najlepsza zostawiamy sędziom.
Na co sędziowie zwracają uwagę decydując o tym, która z was jest najlepsza?
- Sędziowie oceniają nas w dwóch konkurencjach. Prezentujemy się samotnie, a potem wspólnie. Najpierw są eliminacje. Po nich zostaje 15 dziewczyn, które trafiają do półfinału. W wielkim finale zostaje szóstka najlepszych. Sędziowie biorą pod uwagę proporcje sylwetki. Chodzi o to, by była ona zbliżona do litery X. Ważna jest szerokość barków w stosunku do talii. Istotne jest odtłuszczenie organizmu, a także ogólny wygląd. Przed zawodami mamy robiony peeling całego ciała, skóra musi być gładka, schludna, włosy odpowiednio uczesane, makijaż dobrze dobrany. Chodzi o to, by całościowo prezentować się efektownie. Wiele czynników się na to składa. Ważne jest również, by po scenie poruszać się pewnie. Jurorzy zwracają na to uwagę.
Musisz się prezentować na scenie. Jak sobie radzisz ze stresem, który zawsze tego typu wydarzeniom towarzyszy?
- Gdy startowałam pierwszy raz odczuwałam ogromny stres, związany z presją konkurentek. Myślałam, że nie dam sobie rady, że to zbyt trudne. Poradziłam sonie w takim sposób, że podeszłam do tego, jak do zabawy. Pamiętam, że w ogóle nie brałam pod uwagę tego, że będę regularnie brać udział w zawodach. Chciałam wystąpić jeden raz, aby się sprawdzić. Tak też mówiłam mojej mamie. Dziś nie wyobrażam sobie swojego życia bez startów. To jest jak narkotyk, wciąga i uzależnia.
Osiągnięcie takie formy jaka prezentujesz wymaga dużo pracy na siłowni, koncentracji na aspektach psychicznych, a jak z odżywianiem?
- Ono jest w tym wszystkim najważniejsze. Wszystko mam wyliczone. Jem wyłącznie to, co mam przygotowane. Pięć posiłków dziennie. Nie ma takiej możliwości bym zjadła ze znajomymi obiad. Gdy ktoś mnie zaprasza, to chętnie idę, ale piję tylko kawę, ewentualnie, gdy jest odpowiednia pora jem to, co mam przygotowane. Rygor żywieniowy to fundament naszego sportu?
Żadnej czekolady, czy lodów?
- W okresie poprzedzającym start nie. Nie ma takiej możliwości. To by mogło zniszczyć misterne przygotowania. Po zawodach, owszem, zdarza mi się, ale nie za często.
Często mówi się, że tytuł mistrzowski jest łatwiej wywalczyć niż go obronić. Przed Tobą więc bardzo wymagające zadanie?
- Zdaję sobie z tego sprawę. To mnie pozytywnie nakręca i motywuje do ciężkiego treningu. Ja już nie mogę się doczekać mistrzostw świata w przyszłym roku. Zrobię wszystko, by jak najlepiej się przygotować i obronić tytuł.
Tego też Ci życzę.
- Dziękuję.
rozmawiał Konrad Kaptur