E. Dobi: dobry trener musi być dobrym kucharzem
POLKOWICE. Piłkarze Górnika Polkowice po 6 latach wrócili do 2 ligi. Od stycznia 2017 roku trenerem zespołu jest Albańczyk Enkeleid DOBI. Jego życiowe i trenerskie motto: doświadczenie zdobywa się wtedy, kiedy się robi postępy a nie stoi w miejscu. Awans to nie jest marzenie. To jest cel jaki się stawia przed sobą.
Zapraszamy na wywiad z trenerem piłkarzy Górnika Polkowice – Enkeleidem Dobi. Rozmawia Jan Wierzbicki.
Jak smakuje awans?
Enkeleid Dobi: Lubię dobre jedzenie. Jednak tego smaku nie mogę określić. Chciałbym, żeby co roku tak smakował awans. To duża zasługa chłopaków, którzy w każdym meczu walczą do końca. Pamiętam jak przed rokiem wyglądały ostatnie cztery mecze. Cały czas siedziało to w naszych głowach. Ten awans im się należał bo sobie na niego zapracowali.
Po wygranym meczu w Dzierżoniowie na pewno zeszło z was powietrze.
To było widać. Być liderem jest bardzo ciężko, a utrzymać tą pozycję w lidze jeszcze trudniej. Oczywiście zdarzały nam się porażki, ale to jest piłka nożna. Żadna drużyna na świecie nie wygrała wszystkich spotkań ligowych. Ten zespół ma charakter.
Piłka nożna zawsze była w twoim życiu.
Już jako małe dziecko jeździłem w Albanii na spartakiady i turnieje piłkarskie. Żyłem w czasach komuny ale zawsze marzyłem, żeby zostać dobrym piłkarzem i grać w Barcelonie. Ograniczenia są tylko dla ludzi, którzy nie mają marzeń. Cały czas trzeba żyć marzeniami. Zawsze muszę mieć cel, bo inaczej nie czuję, że żyję. Jako małe dziecko, kiedy widziałem trawę to myślałem, że jestem w raju. Dziś oczywiście wszyscy mają o wiele lepsze warunki do gry i treningu. Bardzo szybko trafiłem do reprezentacji Albanii. Miałem wtedy niecałe 16 lat. W sezonie 1993/94, mając 18 lat wywalczyłem z drużyną Teuta Durrës mistrzostwo kraju. Zostałem najlepszym piłkarzem i królem strzelców. Moja kariera piłkarska mogła potoczyć się zupełnie inaczej, ale nie żałuję niczego w moim życiu. Mogłem grać we Włoszech czy Hiszpanii ale w Polsce poznałem moją przyszłą żonę i tu zostałem na stałe. Mam cudowną, kochaną rodzinę, to jest dla mnie najważniejsze.
Jak trafiłeś do Polski ?
Muszę podziękować swojemu menadżerowi, temu którego nienawidziłem. Dostałem ofertę z Polski. Wtedy moją ambicją nie była gra w tym kraju, ale nie miałem wyboru. Mogłem zostać w Niemczech i nie grać albo dostać szansę występu w Polsce. Byłem zawodnikiem NK Varteks Varaždin a Zagłębie Lubin grało w Pucharze Intertoto ze Slavenem Belupo. Wtedy otrzymałem od trenera Mirosława Jabłońskiego propozycję gry w Zagłębiu. Pamiętam jak dziś, przyjechałem do Lubina o godzinie 1 w nocy. Było ciemno. Zawieziono mnie do hotelu Olimp i zakwaterowano w pokoju. Byłem bardzo zmęczony po całym dniu podróży. Do tego moja torba ze sprzętem piłkarskim gdzieś zaginęła. Budzę się o 7 rano i słyszę szum za oknem. Nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się jak na bazarze w Albanii. Myślę sobie – czy jaśnię, czy naprawdę jestem taki zmęczony. Kiedy zobaczyłem za oknem giełdę od razu zadzwoniłem do menadżera. I mówię, gdzie ty mnie przywiozłeś? Ja stąd natychmiast wyjeżdżam. Ale z czasem się uspokoiłem. Przyjechałem na sparing z Chrobrym Głogów, strzeliłem bramkę i następnego dnia podpisałem kontrakt.
Tu poznałem swoją żonę. To było masakryczne przeżycie. Przez 6 miesięcy musiałem za nią chodzić, żeby ją przekonać do siebie. Nigdy w życiu nie miałem problemów z kobietami i przychodziło mi to zdecydowanie szybciej (śmiech). Ale się udało. Tak jak mówiłem wcześniej. Stawiam przed sobą cel i go realizuję. Mam dwójkę kochanych dzieci. Razem wyglądamy jak kibice Juventusu, czyli biało-czarni. Na pewno nie jest łatwo być żoną trenera ani piłkarza. Są momenty, że możesz być na szczycie a czasami spadasz na samo dno. Wtedy potrzeba tej drugiej osoby, która cię wspiera. Musi być z tobą na dobre i złe. Zawsze dziękuję Bogu, że mam taką żonę. Moja rodzina zawsze wspiera mnie na meczu. Nigdy nie chcę ich zawieść. Podobnie mają piłkarze, kiedy widzą swoich najbliższych na trybunach. Dzięki mojej rodzinie w dużej części czuję się Polakiem. Tu jest mi tak dobrze jak w Albanii. Oba kraje łączy wiele rzeczy. Zawsze walczyliśmy o niepodległość. Przeżyliśmy wojnę i czasy komunizmu. Mamy podobną mentalność, gościnność i sposób życia.
Twoja druga pasja to gotowanie. Jesteś dobrym kucharzem?
Dobry trener powinien być również dobrym kucharzem. Składniki są wszędzie ale sól i pieprz są w rękach trenera. To on powinien wiedzieć ile dodać przypraw i jakie. Trzeba wiedzieć kiedy podwyższyć temperaturę a kiedy zmniejszyć. Kiedy gotować a kiedy smażyć. Czasami coś nie wychodzi ale zawsze się staram, żeby ta potrawa, którą przyrządzam dobrze smakowała. Bardzo lubię dania śródziemnomorskie. Wszystko jest związane z rybami itd. Kuchnia albańska to mieszanka greckiej, tureckiej i włoskiej. My bardzo lubimy jeść. Jak to się mówi -„przez żołądek do serca”. Dla Albańczyków jedzenie jest bardzo ważne.
Kto w domu gotuje obiady?
Ja jestem naczelnym kucharzem (śmiech). Chociaż moja żona też coś potrafi ugotować. Po tylu latach wszyscy w domu przyzwyczaili się do jedzenia śródziemnomorskiego. Bardzo lubię polskie potrawy. Święta Bożego Narodzenia to coś wspaniałego. Zawsze opowiadam o tym moim znajomym w Albanii. Takich krajów w Europie jak Polska jest bardzo mało. To najlepszy kraj do świętowania. Zawsze czekam na te święta. To ogromna satysfakcja móc spędzać święta Bożego Narodzenie w Polsce.
Jakie są marzenia trenera Dobiego?
Dziś każdy ma możliwość gry w piłkę i robić to co kocha. Ja robię to co kocham, piłka jest dla mnie jak powietrze. W życiu jednak najważniejsze jest zdrowie i rodzina. Nie wyobrażam sobie robić coś innego. Podchodzę do tego z miłością i wleką pasją. Chcę się rozwijać. Przede mną jeszcze wiele nauki. Piłka uczy pokory i skromności. Moim marzeniem jest poprowadzenie jednej z polskich drużyn w rozgrywkach Champions League. To jest mój cel. Wierzę, że prędzej czy później tego dokonam. Nie ukrywam, że chciałbym aby to było Zagłębie Lubin. Tu rozpoczynałem swoją piłkarską przygodę w Polsce. Tu mieszkam od lat. Jestem bardzo ambitnym człowiekiem. Każdy kto mnie zna wie, że zawsze realizuję postawione sobie cele. Lubię wyzwania, jestem na to gotowy. Na pewno ludzie będą się z tego śmiali, ale podobnie było jak przychodziłem do Polkowic. Mówiłem, że w ciągu dwóch sezonów zrobię awans do 2 ligi i tak się stało. Kiedy dziennikarze pytali mnie przed sezonem czy będziemy walczyć o awans, odpowiedziałem im. My nie walczymy o awans, my go robimy. W 2 lidze musimy pokazać trochę pokory. Poznać jak ta liga wygląda. Będę mądrzejszy po kilku kolejkach. Jako beniaminek będziemy walczyć o utrzymanie, ale jednocześnie grać na jak najwyższym poziomie. Myślę, że nasz awans to nie tylko sukces piłkarzy i sztabu szkoleniowego. To sukces wszystkich ludzi, którzy pracują dla tego klubu. Chciałbym im wszystkim serdecznie podziękować.
Dziękuję za rozmowę.
Enkeleid Dobi (ur. 23 maja 1975 w Durrësie) – albański piłkarz, grający na pozycji pomocnika, reprezentant kraju. Karierę rozpoczynał w klubie Teuta Durrës, w barwach którego w sezonie 1993/1994 wygrał Kategoria Superiore, a w sezonie 1994/1995 zdobył Puchar Albanii. Na początku 1997 roku przeniósł się do chorwackiego Varteksu Varaždin, gdzie nie zrobił kariery (w przeciągu półtora roku 2 występy w klubie). W sezonie 1998/1999 był wypożyczony do słoweńskiego Potrošnika Beltinci, a sezon później ponownie grał w Varteksie. W roku 2000 przeszedł do polskiej I ligi, do Zagłębia Lubin, w barwach którego rozegrał 51 meczów. W polskiej I lidze grał jeszcze w Górniku Zabrze. W roku 2003 trafił do francuskiego trzecioligowego ES Viry-Châtillon.
W latach 1995–2003 grał w reprezentacji Albanii. Rozegrał w niej 6 meczów, strzelając jedną bramkę.