Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Gazecie Chojnowskiej stuknęła 30-tka

CHOJNÓW. Gazecie Chojnowskiej stuknęło...30 lat. Trzy dekady lokalnej prasy, to wyjątkowe wydarzenie. Ile takich tytułów prasowych lokalnych zostało na naszym lokalnym rynku? Gazeta Złotoryjska, Gazeta Chojnowska....Nie ma już Gazety Jaworskiej, nie ma legnickiego Tygodnika Obywatelskiego, Konkretów... Nie ma już wielu papierowych tytułów . -  Jesteśmy z Państwem 30 lat i prawdę mówiąc, gdyby nie daty na winiecie nikt z nas nie zorientowałby się, że to już taki szmat czasu - przyznaje uczciwie Emilia GRZEŚKOWIAK, redaktor naczelna Gazety Chojnowskiej, która na naszych łamach przybliża niezwykle koleje losy chojnowskiego wydawnictwa....

Gazecie Chojnowskiej stuknęła 30-tka

Pierwszy numer „Gazety Chojnowskiej” - pisma samorządu terytorialnego ukazał się w lutym 1992 roku.

Stanisław Horodecki (red. nacz. 1992-1996/ marzec 2000 – maj 2000)
- Aż wierzyć się nie chce, że mija 30 lat, odkąd "Gazeta Chojnowska" pojawiła się na lokalnym rynku. Początkowo jako miesięcznik, by po kilku ledwie numerach zrobić skok na głęboką wodę i przedzierzgnąć się w tygodnik! Początków pisma można doszukiwać się w dwóch źródłach. Tym najważniejszym był czas, w jakim znajdowała się wówczas Polska, a Chojnów szczególnie. Początek transformacji nie przysłużył się miastu. Wręcz wstrząsnął jego posadami. Duże zakłady pracy upadały, bądź też szukały ratunku w różnego rodzaju przekształceniach, a i tak często nie radziły sobie z twardymi rygorami rynku. Bezrobocie rosło niczym lawina, a samorząd, dopiero co budujący swe podwaliny, musiał mierzyć się z zaspokajaniem potrzeb mieszkańców, myśleć o przyszłości, a jednocześnie budować przywiązanie do miejsca, do "małej ojczyzny", jak wówczas chętnie mawiano. Wielu rzeczy trzeba się było nauczyć "na już", wiele też decyzji wyjaśnić bądź skonsultować.

W dużym skrócie to właśnie było pierwsze, najważniejsze źródło decyzji o utworzeniu samorządowego miesięcznika. Słuchać. Pokazywać. Tłumaczyć. Trochę bawić. I starać się jednoczyć chojnowian.

Źródło, a raczej źródełko drugie, biło w chęci "wybicia się na niepodległość". Nie tylko my mieliśmy pomysł gazety. Także w sąsiedniej Złotoryi myślano o stworzeniu lokalnej prasy. Pojawiła się nawet propozycja objęcia jednym tytułem obu samorządów. I - gdyby nie tzw. "zaszłości" - być może z taką chojnowsko-złotoryjską formułą mielibyśmy do dziś do czynienia. W mieście pamiętano jednak czasy Polski powiatowej, w której to Chojnów do 1975 roku znajdował się w powiecie złotoryjskim i co nijak - jak twierdziło wielu - miastu na dobre nie wyszło. Przypominano stare porzekadło o jaskółkach, według których "niedobre są spółki" - i tym bardziej dążono do samodzielnego źródła informacji.

Pierwszy, ale też kolejne numery "Gazety Chojnowskiej" spotkały się - tak to pamiętam - z życzliwym zainteresowaniem mieszkańców. Szukano informacji o historii grodu nad Skorą, o dniu dzisiejszym, planach i zamierzeniach samorządu. Bawiły satyryczne rysunki Roberta Wierzbickiego, pojawiały się tematy społeczne, których podjął się nieodżałowany Jerzy Józefowicz. W ogóle stosunkowo szybko pismo obrosło gronem oddanych współpracowników i aż boję się sięgać po ich nazwiska, by kogoś przez zapomnienie nie pominąć. Wszystkich wdzięcznie wspominam!

Przez siedem miesięcy Gazeta Chojnowska ukazywała się jako miesięcznik. Od października 1992 roku do marca 2003 roku wychodziła jako tygodnik. Od dziewiętnastu lat jest dwutygodnikiem.

Elżbieta Sandecka-Pultowicz (red.nacz 1996-1999 ) 

"Gazeta Chojnowska" i ludzie z nią związani zajmują w moim sercu bardzo ważne miejsce. To była moja pierwsza praca, która zaważyła na całym życiu i późniejszych osiągnięciach zawodowych. Miałam doskonałych i nietuzinkowych nauczycieli. Przede wszystkim Redaktora Naczelnego Stanisława Horodeckiego oraz śp. Jerzego Józefowicza. To, co potrafię dzisiaj, zawdzięczam właśnie tym osobom, które przez 7 lat mojej redakcyjnej przygody, uczyli mnie wszystkiego. Pisanie, które kiedyś nie było moją mocną stroną, dzięki ciężkiej pracy i pokonywaniu wielu trudności, stało się dziś dla mnie prawdziwą przyjemnością i pasją do tego stopnia, że z powodzeniem prowadzę od kilku lat swojego bloga. Łatwo policzyć, że obchodzę w tym roku 30-lecie mojej pracy zawodowej, a tak się również składa, że 50 urodziny. Jest zatem kilka dodatkowych powodów do świętowania.

Zapewne zabrakłoby miejsca w gazecie, gdybym chciała opisać ciekawe i zabawne anegdotki związane z wydawaniem gazety w owym czasie. Przedstawię tylko kilka z nich, pokazując też warunki i okoliczności wydawania pierwszych numerów czasopisma. Nie było nawet pomieszczenia dla redakcji, a spotkania odbywały się w domach. Pamiętam jak na pierwsze spotkanie redakcyjne z wielkiego stresu poszłam do domu p. Józefczuka a nie p. Józefowicza. Panowie mieszkają pod innymi adresami, ale to zbieżność nazwisk mnie zmyliła. Widząc w drzwiach zdziwionego p. Ireneusza Józefczuka, który oczywiście nic nie wiedział o spotkaniu redakcyjnym, zreflektowałam się, że coś mocno poszło nie tak. Dotarłam nieco spóźniona na ulicę Dąbrowskiego, gdzie mieszkał wówczas p. Jerzy Józefowicz i do końca spotkania siedziałam cała w pąsach i zawstydzeniu. Oczywiście nie było wtedy telefonów komórkowych, a rzadkością było również posiadanie telefonu stacjonarnego w domu.

Pierwszy komputer w Urzędzie Miasta był tak szczególnym i skomplikowanym urządzeniem, że przez jakiś czas "rozgryzał" go (oczywiście również w domu) ówczesny radny Bogusław Mras z żoną Barbarą, którzy mieli techniczne pojęcie o działaniu komputerów. To właśnie w ich domu wpisywałam pierwsze teksty. Czułam się trochę jak intruz, bo ingerowałam w życie rodziny, a wklepywanie tekstu szło mi jak przysłowiowa krew z nosa.

Nasza pierwsza redakcja mieściła się w małym budynku, tuż obok gmachu Urzędu Miejskiego. Siedzieliśmy w pokoju obok strażników miejskich. Pracowaliśmy w skromnych warunkach, ale nie brakowało nam pasji, pomysłów, inicjatywy i zapału do planowania kolejnych numerów. Stanowiliśmy jedną wielką rodzinę i nie ukrywam, że ze wzruszeniem wspominam tamte czasy, a nawet wpadki redakcyjne.

Jednym z naszych stałych współpracowników był niewidzialny tzw. chochlik rozrabiaka, który buszował wśród literek i cyfr przestawiając tu i ówdzie. Zrzucaliśmy oczywiście na jego barki swoje niedopatrzenia. Pamiętam jak z powodu mojej pomyłki w dacie, a było to jakieś ważne spotkanie z udziałem władz miasta, wszyscy w redakcji, łącznie z Redaktorem Naczelnym, ręcznie poprawialiśmy mazakami błąd w każdej gazecie (nakład około tysiąca egzemplarzy). Z moich pamiętnych wpadek wspominam też, jak zapłakana przepraszałam osobiście za błąd w nazwisku prezesa Spółdzielni Mleczarskiej w Chojnowie, z którym przeprowadziłam wywiad. Dyplomatycznie stwierdził wtedy, że nie nazwisko jest ważne, a treści, które przekazuję. To było jeszcze przed wydrukiem gazety, a potem okazało się, że drukarzowi udało się dokonać zmian i gazeta w efekcie ukazała się bez błędu. Do dziś nie wiem co pomyślał o mnie ówczesny prezes.:)

Oczywiście praca w redakcji to nie tylko wpadki, ale setki wspaniałych spotkań i rozmów z chojnowianami, udane reportaże, ciekawe artykuły, świetne wywiady. Wszystkiego uczyłam się powoli, a teraz mam wyjątkową okazję podziękować wielu osobom za cierpliwość, wyrozumiałość, wsparcie i zaufanie. Zwłaszcza Burmistrzowi Dariuszowi Jedynakowi za odwagę w powierzeniu mi po kilku latach funkcji Redaktora Naczelnego.

Trzeba też wielkiej determinacji, dużo dobrej woli, zaangażowania, miłości do swojego miasta, aby na przestrzeni tak długiego czasu utrzymać lokalne czasopismo. Nie wszystkim samorządom to się udało. Nie byłoby to możliwe przede wszystkim bez Czytelników, mieszkańców Chojnowa, dzięki którym tak naprawdę możemy obchodzić tak wspaniały jubileusz.

"Gazeta Chojnowska" to niezwykle wyjątkowa i cenna kronika miasta ostatniego 30-lecia, dlatego też odczuwam zaszczyt, że mogłam pracować na rzecz tego wielkiego dzieła, które już samo w sobie jest historyczną dokumentacją.

Pragnę podziękować wszystkim redaktorom, współpracownikom, drukarzom, fotografom, przyjaciołom gazety, moim rozmówcom, a nawet krytykom, sceptykom, a przede wszystkim mieszkańcom Chojnowa, za wiele lat wspólnego tworzenia "Gazety Chojnowskiej". Obecnej Redakcji z Redaktor Naczelną p. Emilią Grześkowiak na czele życzę co najmniej kolejnych 30 lat w tworzeniu kart historii Chojnowa na łamach naszej gazety. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia!

Jerzy Józefowicz (red. nacz. lipiec 1999- luty 2000 / czerwiec 2000 - marzec 2002
Niestety, nie może wypowiedzieć się sam. Zmarł w sierpniu 2011 roku. Wielu jednak mieszkańców Chojnowa wciąż kojarzy Pana Jerzego. Skromny, spokojny, z ogromną wiedzą i pamięcią. W redakcji pracował od początku. Jego felietony, zgrabne, dowcipne teksty i lekkie pióro były sygnaturą szpalt Józefowicza. Niezastąpioną cechą Jurka była też fenomenalna orientacja – potrafił wskazać, w którym roku, w którym numerze gazety publikowaliśmy poszukiwany tekst; znał wszystkie funkcje, nazwiska i imiona osób, o których pisaliśmy, wiedział, kiedy i gdzie miały miejsce zdarzenia sprzed lat. Skarbnica wiedzy, prototyp wyszukiwarki googl… Przy tym życzliwy, uprzejmy, pomocny. Był naszym redakcyjnym guru.

Gazeta Chojnowska jest najdłużej funkcjonującą gazetą samorządową w naszym kraju.
Wypełniają ją treści społeczne, wydarzenia kulturalne i sportowe, informacje urzędowe. Piszemy o mieszkańcach i dla mieszkańców. W 1994 roku „Gazeta Chojnowska” za „odegranie znaczącej roli w przeobrażeniach społecznych, kształtowaniu demokracji, utożsamianiu z „małą ojczyzną” otrzymała wyróżnienie w konkursie „Prasa Lokalna-Demokracja Lokalny-Samorząd”. To były początki tworzenia samorządów terytorialnych w Polsce – nasz tygodnik miał ambicje włączyć się w ten proces.
Od dwudziestu lat funkcję redaktora naczelnego pełni Emilia Grześkowiak

Emilia Grześkowiak (red. nacz. od kwietnia 2002)
- Dołączyłam do zespołu krótko przed piątą rocznicą. Zaproszono mnie do redakcji proponując szpalty poradnicze. „Gospodyni rady mini” redagowane przez „Pyzę” to moje początki. Potem były wywiady, tematy społeczne, kulturalne… Wszystkiego uczył mnie Jerzy Józefowicz. Wspaniały, szczery człowiek, który był, jest i będzie dla mnie szczególną postacią.

Od początku redakcja nie była liczna, ale osób, które przez te lata współtworzyły „Chojnowską” dziś możemy szacować w setkach… Każdy kto czyta lokalną prasę ma świadomość jak wiele w naszym mieście się dzieje, ilu mamy wspaniałych artystów, sportowców, społeczników, ludzi z pasją… Każdego roku (poza latami pandemii) nasi redaktorzy uczestniczą w ponad setce wydarzeń, przeprowadzają kilkadziesiąt wywiadów, selekcjonują tysiące zdjęć.

- Dziś jest łatwiej. Technologia pozwala na więcej, szybciej, lepiej. Ale wszyscy z sympatią wspominamy godziny spędzane w książkach w poszukiwaniu wiedzy, kiedy Internet nie był dla nas jeszcze dostępny, niewielkie dyskietki przekazywane z komputera do komputera, powolną pracę sprzętu, awarie, które niweczyły pracę kilku godzin, niedoskonałą korektę, stosy zdjęć analogowych chowanych w licznych pudełkach i nieustającą walkę z czasem, bo klisze trzeba wywołać, bo skład się sypie, bo drukarz czeka, bo komputer ustawicznie się zawiesza…

Współczesna redakcja to wydawnictwo papierowe i promocja miasta poprzez Internet. Wirtualną rzeczywistością zajmuje się od kilku lat nieoceniona Katarzyna Jaworska. Młoda, energiczna, pełna zapału i pomysłów – przypomina mi mnie samą sprzed 20 lat.

Trudno wymienić wszystkich współpracowników Gazety Chojnowskiej. W redagowaniu pomagały placówki oświatowe (szkoły, przedszkola), jednostki kultury (biblioteka, muzeum, dom kultury), stowarzyszenia i związki działające w naszym mieście, kluby sportowe, ośrodki służby zdrowia.
Wśród tych licznych redakcyjnych partnerów personalnie zapisali się:
- Ireneusz Józefczuk, Robert Wierzbicki - oprawa plastyczna
- Andrzej Bobik, Rafał Wyciszkiewicz, Wiesław Sandecki, Bogdan Misikiewicz - zdjęcia
- Piotr Misikiewicz (muzyka, sport, kultura, wieloletni kolportaż), Jerzy Kucharski, Wojciech Urbaniak (ekologia), Marian Tynkaluk, Stefan Majewski, Dariusz Ginda, Mirosław Zieleń, (sport), Zbigniew Malinowski (rozrywka), Jadwiga Malik (wieloletni kolportaż)
Katarzyna Jaworska – teksty
Maria Zawiślańska, Ireneusz Więcław – skład DTP
- Unifot, A. Nizioł - drukarnie

- Wydawca (samorząd), redaktorzy, fotografowie, drukarze, kolporterzy, współpracownicy i czytelnicy – wszyscy w tym roku obchodzimy jubileusz 30.lecia.
W imieniu wszystkich dotychczasowych twórców NASZEJ „Gazety Chojnowskiej” dziękuję z całego serca za ten jubileusz. To za sprawą mieszkańców-czytelników
samorządowy periodyk ukazuje się od tylu lat. To za Waszą sprawą wkrótce ukaże się tysięczny numer. To za Waszą sprawą łamy wypełniają interesujące wydarzenia, postaci, informacje - dodaje Emilia GRZEŚKOWIAK. - Dziękuję i życzę całej „gazetowej braci” kolejnych, wielu wrażeń przy lekturze G.Ch. odnajdywania w niej własnych historii, kreowania następnych i dalszego tworzenia wspólnej kroniki Chojnowa.