Złoto i miedź KGHM w zasięgu ręki...
Angielski przebój muzyczny „Que Sera, Sera” twierdzi, że przyszłość nie jest znana. Jednak analitycy, politycy oraz inwestorzy usiłują przewidzieć rozwój nadchodzących wypadków na świecie, aby się do nich odpowiednio dostosować. Obok racjonalnych metod opartych na faktach, historii i uzasadnionej powściągliwości, coraz częściej ukazują się teksty, materiały i studia z tego zakresu mające charakter futurologiczny, abstrakcyjny i życzeniowy. Ludzie niezwiązani zawodowo z daną branżą informacje te odbierają na zasadzie chaosu. Jedni twierdzą, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Inni zaś, że dobrze to już było, a nadchodzi epoka kryzysu i zaciskania pasa. Media umiejętnie obie te tendencje wykorzystują, stosownie do zapotrzebowania swoich sponsorów i właścicieli.
Światowy kryzys surowcowy na świecie szczególnie dotkliwie obniżył opłacalność eksploatacji w węglu kamiennym i w rudach miedzi. Ten drugi temat jest marginalny w stosunku do tragicznej sytuacji finansowej panującej w zarządzanym przez Skarb Państwa węglu kamiennym. Jest to tym bardziej uzasadnione, że KGHM Polska Miedź S.A., co prawda ma coraz mniejsze dochody, ale nie jest to jednak deficyt. Malejące zyski budzą jednak niepokój o przyszłość tej firmy. Z tego powodu prognozy dla rynku miedziowego na świecie mają istotne znaczenie dla tej firmy. Prognozy mówiące o tym, że już w przyszłym roku będzie deficyt miedzi na rynku i nastąpi wzrost jej cen są szczególnie pożądane dla akcjonariuszy oraz kierownictwa koncernu, któremu niezbędne jest dobre samopoczucie. Ponieważ światowe agencje analityczne stosownie do zapotrzebowania manipulują swoimi wynikami, nie można uznać ich prac za jedynie uzasadnione.
Drugie dno
Podstawowym argumentem w tej sprawie jest mające nastąpić w przyszłym roku ożywienie gospodarcze w Chinach. Faktem jest, że chińska gospodarka zużywa coraz więcej miedzi. Dzieje się to mimo panującego w tej mierze kryzysu. Coraz większe zużycie nie przekłada się jednak na wzrost ceny. Dlaczego? Import miedzi do Chin stale wzrasta. Jest to informacja prawdziwa, ale nie oddaje jego specyfiki, a ta ma w tej mierze decydujące znaczenie. Polega ona na tym, że Chiny po pierwsze minimalizują jej import w rafinowanym metalu. Spadł on we wrześniu 2015 o dalsze 20 %. Spada więc w Chinach zapotrzebowanie na miedź, którą akurat produkuje KGHM. Gwałtownie za to wzrasta import koncentratów, z których Chiny na miejscu w swoich własnych hutach wytapiają potrzebną im miedź. W minionym roku przywóz koncentratu do Chin wzrósł o 17%. Po raz pierwszy w historii import koncentratów miedzi przewyższył jego zagraniczne zakupy w miedzi rafinowanej. I to jest zły znak dla KGHM, gdyż koncentrat, którego potrzebują Chiny produkuje on tylko w Sierra Gorda i to obecnie jeszcze w fazie rozwojowej. Na dodatek sprawa importu koncentratu do Chin ma także swoje drugie dno. Oto Chiny importują coraz więcej koncentratu, ale z własnych kopalń miedzi, które za bezcen wykupują na całym świecie. Kilka kluczowych kierunków dostaw to Chile (5,8 mln ton), afrykańskie Kongo (1,1 mln ton), Peru (1,4 mln ton) i same Chiny z własnych złóż (1,62 mln ton). Oczywiście nie cała produkcja z tych krajów trafia do Chin. Jednakże blisko 40 – 50 % to realne wielkości, które stale ulegają zmianie na korzyść Chin. W przybliżeniu daje to owe 6 milionów ton miedzi własnej produkcji. Tylko około 2 miliony ton jest kupowane na wolnym rynku. Jeszcze kilka lat temu proporcje te były całkiem odwrotne. Kupowano ponad 6 milionów ton, a własna produkcja zbliżała się do 2 milionów. To ta nowa struktura produkcji miedzi w Chinach powoduje, że mimo jej coraz większego zużycia w tym kraju, ceny miedzi dołują. I według chińskich prognoz program ten ma być nadal kontynuowany.
Złoto kontra miedź
Posiadanie rezerwy walutowej w papierach wartościowych i metalach szlachetnych pozornie nie ma tu nic do rzeczy. Jednakże wobec braku wolnego nimi dotąd obrotu na chińskim rynku prywatne przedsiębiorstwa , które liczą się tu w milionach musiały posiadać zabezpieczenia kapitałowe pod pobierane bankowe kredyty. Takim dotąd popularnym produktem honorowanym przez banki były rezerwy miedzi posiadane przez poszczególne firmy. Miedź pełniła w tym przypadku rolę złota i była stosunkowo łatwo dostępna na wolnym rynku. Jej posiadanie dla zabezpieczenia kredytów napędzało chiński rynek zapotrzebowania na ten metal. Zmierzch zapasów miedzi dla tego rodzaju transakcji nastąpił w 2014 roku po znanej aferze Qindago. Handlowcy Singapuru, Hongkongu i Londynu wielokrotnie zastawiali te same zapasy miedzi pod kolejne kredyty. Afera nosi nazwę od portu w którym miały być nieistniejące zapasy miedzi. Zachwiała ona handlem miedzią i skierowała chińskie władze, ku bardziej uniwersalnemu metalowi jakim jest złoto. Otwarta została Giełda Złota w Szanghaju, której operacje stawały się coraz bardziej liberalne umożliwiając chińskim obywatelom bezpośredni zakup tego kruszcu. Od tego czasu następuje w Chinach gwałtowna wyprzedaż posiadanych zapasów miedzi potrzebnych tylko dla celów spekulacyjnych. Miliony ton zostały wystawione na rynek, co w sposób znaczący zachwiało ceną tego metalu. Chiny pozbyły się miedzi jako uniwersalnego metalu przydatnego dla celów handlowych. Rolę tę obecnie pełni złoto i miedź nie ma żadnych szans na to, aby powrócić do swojej dawnej roli. Żadne ożywienie chińskiej gospodarki nie spowoduje, że miedź powtórnie będzie w kraju tym pełnić zastępczą rolę wymienialnej waluty. Złoto umacnia się obecnie na tej pozycji, a Chiny są największym światowym jego producentem (465 ton - 2014) i również największym jego konsumentem z granicach około 1 tysiąca ton rocznie. Przyszłe prognozy mówią tylko o wzmocnieniu roli złota w chińskiej gospodarce oraz o coraz większych jego zasobach w tym kraju.
Przygotować się na najgorsze
Szachiści dobrze o tym wiedzą, że przygotowanie się na najgorsze rozwiązanie, jest najlepszym rozwiązaniem na przyszłość. Tu trzeba analizy zagrożeń, a nie łatwych i popularnych obietnic. Wielu analityków twierdzi, że w ciągu najbliższych lat będzie nadprodukcja miedzi, a tak oczekiwane ożywienie w chińskiej gospodarce w najbliższych latach nie nastąpi. Przyczyną tego stanu jest porządkowanie chińskiej gospodarki. Pod względem strategicznych dla chińskiej gospodarki surowców stawiają oni na samowystarczalność przynajmniej w wielkości przekraczającej połowę zapotrzebowania. Dotyczy to przede wszystkim miedzi. Twierdzi się, że w tym stanie rzeczy jej spadkowa cena w przyszłym roku może przekroczyć krytyczną dla KGHM wielkość 5000 USD za tonę. Ten wariant winien być podstawą do wszelkich analiz opłacalności, działań ratunkowych, oszczędnościowych, inwestycyjnych i wszelkich innych. KGHM winien zapomnieć o zagranicznych inwestycjach i skupić się na ratowaniu swego stanu posiadania w kraju. Alternatywą dla tego rozwiązania jest przeciwne stanowisko. Wobec ewentualnej nieopłacalności krajowego przemysłu miedziowego będzie on likwidowany, jako wyeksploatowana struktura. Kluczowe będą inwestycje zagraniczne. Zabiegi o zniesienie specjalnego podatku od produkcji miedzi mają ułatwić wyprowadzenie tego kapitału poza granice kraju. Cisza, jaka panuje wokół dalszych prognoz rozwojowych tej firmy wskazuje na to, że ten drugi wariant ma największe szanse na realizację. Byłaby to katastrofa daleko większa niż likwidacja wałbrzyskich kopalń węgla kamiennego.
Naśladować Chińczyków
Chodzi o to, aby podobnie jak w Chinach KGHM postawił na złoto, nie zaniedbując dotychczasowych prac związanych z eksploatacją rud miedzi. Wystarczy proste porównanie giełdowej pozycji obu metali. Cena miedzi w ciągu mijającego roku obniżyła się około 20 %, natomiast cena złota również jest niższa, ale tylko o 2 %. Ta proporcja utrzymuje się od czasu szczytowych cen obu metali w 2011 roku. To postawienie na własne złoto jest o tyle ułatwione, że jego rozpoznane już koncentracje towarzyszą krajowym złożom miedzi. O tym, że są one od dawna lekceważone świadczą informacje jakie firma podaje dla krajowych mediów. Oto kupowane w Chile. USA, czy Kanadzie złoża miedzi zawierające 0,2 g/t złota nazywa kopalniami złota. Obecnie eksploatowane rudy miedzi w KGHM w rozpoznanych rejonach zawierają dziesięć razy więcej złota, niż zagraniczne inwestycje, ale nikt ich nie nazywa kopalniami złota. Eksperci z Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie twierdzą, że tego złota w naszych rudach miedzi jest blisko 400 ton. Po obecnie zaniżonych jeszcze cenach tego metalu stanowi to wartość około 16 mld USD! Wydaje się, że kapitał zawarty w tym złocie jest w stanie korzystnie zrekompensować spadające ceny miedzi i utrzymać rentowność firmy w trudnej dla siebie sytuacji. Jest to tym bardziej uzasadnione, że światowe górnictwo zaczyna na dużą skalę inwestować w eksploatację złóż złota. Czynią tak nie tylko Chiny, ale również USA, Kanada, Australia, Rosja, Peru, Kazachstan i wiele jeszcze innych krajów.