Katarzyna Bonda: Nie ma zbrodni doskonałej
Katarzyna Bonda - pisarka, scenarzystka, dokumentalistka specjalizująca się w tematyce kryminalnej. Wszystkie jej powieści zyskały status bestsellerów. Nazywana królową polskiego kryminału - choć czasem to ją wścieka. Twarda babka, a jednocześnie słodka mama, żyjąca wbrew zasadom chrześcijaństwa. Choć pisze o mrocznych sprawach uważa, że nie istnieje zbrodnia doskonała. Promując swoją najnowszą książkę „Lampiony” odwiedziła Legnicką Bibliotekę Publiczną gdzie przywitał ją tłum wielbicieli.
Dla naszej redakcji znalazła czas aby porozmawiać o zbrodni, rodzinie i odpoczynku.
Z Katarzyną Bondą rozmawiała Małgorzata Żywicka (prywatnie wielbicielka pisarskiej twórczości autorki).
Powiedziała pani kiedyś - „kryminałów się nie wymyśla” - co to znaczy?
- Opowieść kryminalna musi siedzieć nie tylko w przestrzeni psychologicznej. To jest powieść z jednej strony psychologiczna, a z drugiej realistyczna. Nie ma powieści kryminalnej, która rozgrywała by się gdzieś tam w jakieś abstrakcyjnej rzeczywistości. Nawet kiedy pojawiają się abstrakcyjne miasta to to są miejsca, które są wzorowane na prawdziwych miejscach. I mimo iż nazwa jest inna to nadal to jest ta przestrzeń i czytelnicy ją rozpoznają bezbłędnie. Z merytoryką kryminalną jest tak, że może pani napinać na poziomie bardzo prostym, taki laik może zbudować powieść kryminalna czyli „ona zabiła go, bo za bardzo go kochała” - i jakby każdy to rozumie, natomiast to jest zbyt proste w moim odczuciu. Należy napinać na elementach całkowicie nowych i zaskakiwać czytelnika, czyli znajdować te elementy zarówno w kryminalistyce jak i w przestrzeniach proceduralnych szukać takich haków na których można te pytania dramaturgiczne obstawić i zbudować opowieść żeby czytelnik też dostał wiedzę poznawczą. Ja nie jestem ani kryminologiem ani medykiem sądowym ani nie mam styczności z policjantami poza tym, że mam takich konsultantów to w związku z tym nie mogłabym pisać na podstawie własnych doświadczeń więc wszystko muszę zdobyć.
Historię prawdziwą i własnej rodziny opisała pani w drugiej części trylogii kryminalnej „Okularnik". Pisanie tej części różniło się od innych?
- To było bardzo trudne. Taką książkę, która jest oparta na doświadczeniach może pani napisać tylko jedną, ja jeszcze takiej nie napisałam. Pisząc „Okularnika” musiałam oddzielić się, stworzyłam dystans, bo tam, czyli w Hajnówce się wychowałam, chodziłam do szkoły znałam te wszystkie miejsca, nie byłam w stanie sobie poradzić z takim przyklejeniem tych wszystkich idealistycznych z dzieciństwa obrazów wobec czego w pewnym momencie powiedziałam mamie, że mnie tu nie ma. Wynajęłam pokój w hotelu i tam zamieszkałam, moja mama była tak zdziwiona moim postanowieniem, że zapytała mnie to nawet nie będziesz przychodziła do mnie na obiad”? Odpowiedziała – nie!. Nawet jak mnie spotkasz na ulicy to nie możesz do mnie podejść, nie możemy sobie tak pogadać ponieważ ja jestem w robocie. I to mi bardzo pomogło ponieważ zaczęłam dostrzegać te elementy, które są na zimno, potrzebne, stwarzając ten dystans dostrzegłam co się nadaje do fabuły, co jest interesujące fabularnie, a co jest tylko i wyłącznie sentymentem. Nie może pani pisać kryminałów bazując na sentymentach, wtedy wyjdzie laurka opowieść, która jest kompletnie inna, to będzie opowieść rodzinna. To co dotyczy historii mojej rodziny, ja tego też nie zaplanowałam, ja to znalazłam w dokumentach IPN i musiałam o tym napisać. To był mój obowiązek żeby dotknąć tych rzeczy, które się natrafia w tej konkretnej przestrzeni. Terytorium wymaga ode mnie zbadania najważniejszych elementów też historycznych i znalezienia genezy, problemu tego co się dzieje współcześnie, bo o to chodziło i z czego wynikała ta tajemnica, która w „Okularniku” jest ujawniona i dlaczego byli strażnicy tej tajemnicy na jakiej zasadzie to działało. Nie mogłam tego pominąć, choć długo nad tym się zastanawiałam czy powinna to robić. Nie mogłam pogodzić się z takim zakłamaniem, po długich namysłach podjęłam decyzje, że zmierzę się z tym i to zrobię.
Pisząc „Okularnika” uderzyła pani w czuły punkt. Czy po jej publikacji powiększyło się grono pani nieprzyjaciół?
- No oczywiście. Ja naraziłam się i z jednej strony i z drugiej. To jest tak, że ci wszyscy którzy nie chcieli aby została ujawniona historia, historia która jest udokumentowana dotycząca Romualda Raisa którego pamięć została skalana przez ujawnienie tych informacji. To nie ja to zrobiłam, tylko IPN, a ja tylko wzorując się na tej historii opisałam jeden z wątków. Natomiast z drugiej strony w „Okularniku” jest też Romuald Rais pokazany jako człowiek, starałam się nie odwetowo i nie sądząc nikogo i nie oceniając nikogo pokazać też przyczynę jego chęci dokonania tego czego dokonał, jak wiadomo Białorusini zabili mu brata. Jak się pani domyśla z kolei to się Białorusinom też nie podobało, bo oni liczyli skoro ja tutaj mam swoja taką historię i pochodzę z stamtąd i podjęłam się napisania tej książki to z pewnością to zataję. Moim celem nie było unikanie tego typu interakcji, ja wiedziałam że one będą. Jeśli pani opisuje coś takiego w książce to zdaje sobie pani sprawę, że ciosy będą. Powiem szczerze, że mniej mnie atakowano po „Okularniku” jak teraz mnie atakują po „Lampionach” przez to że książki moje w tej chwili bardzo dobrze się sprzedają. Tego nie mogą mi darować niektórzy. Paradoksalnie sukces jest największą zbrodnią.
Dlaczego na cykl trylogii kryminalnej wybrała pani cztery żywioły?
- Mnie nie wystarcza samo zadanie pytania kto zabił. Powiem pani, że to nudne już jest, a w literaturze szukam innych rzeczy, chce dawać ludziom coś więcej, a niżeli tylko intrygę i przebieg wydarzeń. Sasza zrodziła się z opowieści, która nigdy nie powstanie, to jest tak że czasem ma pani do opowiedzenia historie, ale nie może jej pani napisać. Ja pracowałam nad zupełnie inną książka, pracowałam nad nią trzy lata i poświęciłam i pieniądze i czas i byłam mocno zaangażowana, bo jak coś robię to zajmuje się tylko tym poświęcam się całkowicie i zostałam postawiona przed sytuacją, że tej książki nie mogę napisać. Powiem krótko miała być to opowieść Polsko - Kazachstańska, miała zawierać bardzo wiele elementów prawdziwych to jak tam są łamane prawa człowieka jaki to jest kraj to zapewne wszyscy wiedzą i oczywiście wywiad Kazachstański zagiął ma mnie parol. Jakby dla bezpieczeństwa własnego i rodziny musiałam zrezygnować z tego projektu i poszłam do mojego wydawcy przedstawiłam sprawę jasno, ale mój wydawca nie chciał zwrotu zaliczki zwłaszcza, że ja wydałam na dokumentacje i jej nie miałam. Zaproponowałam, że będę oddawała w ratach, ale tak naprawdę nie wiedziałam ile to może zająć, odpowiedzieli: „My nie chcemy tej zaliczki tylko niech pani napisze coś innego”. Dla mnie to był szok, bo nie da się tak przerzucić z jednej opowieści, a następnego dnia pracować nad inną, więc ja zawsze uważam że z problemem trzeba się przespać. Rano się wstaje ze świeżą głową i wtedy podejmuje decyzję. Tak też i zrobiłam przespałam się z tym problemem rano wstałam zaprowadziłam dziecko do przedszkola, o 08.30 byłam na posterunku czyli przed moim komputerem w cztery godziny napisałam konspekt o Saszy. I to co mnie interesowało to chciałam opowiedzieć historie pewnej kobiety, która ma na karku różne doświadczenia i pewnego rodzaju błąd, taki z własnej winy popełniony który rzutuje na całe jej życie. Każdy z nas miał kiedyś sytuację krytyczną, zderzenie z którym musimy się zmierzyć. Chińczycy uważają, że nie da się wyjść po takiej traumie od razu w następną sytuację, nie da się tego wyczyścić jednoznacznie – tego nie było wykasujemy gumką- to nie jest tak. Jakby wszystko jest procesem, jedyne co mamy w życiu jedyne co jest stałe to jest zmiana. Oni wierzą, że trzeba przejść cztery żywioły po to aby zacząć całkiem nowe życie. Jest ten okres żałoby smutku tej przestrzeni kiedy zaczynamy już widzieć jasność kiedy myślimy o tym, że mamy szanse zacząć na nowo. Ta trylogia zaczyna się od pierwszego żywiołu czyli powietrza, gdzie Sasza otwiera okno a właściwie wpuszcza do swojego życia świeże powietrze, gdzie pierwszy raz wierzy w to że może zacząć na nowo i wraca do polski. Oczywiście te wszystkie elementy działają też na poziomie kryminalistycznym to znaczy w pierwszym tomie jak jest powietrze to mamy osmologie zapachy, w drugim tomie mamy ziemię ponieważ nie wystarczy, że wpuścimy do życia świeże powietrze. Nie można mówić „OK to teraz ja będę żyć na nowo” trzeba stanąć twardo na ziemi. Stanięciem twardo na ziemi, stąd w „Okularniku” Sasza ma tak dużo różnego typu kłopotów, ale nabiera siły, bo wie że musi stanąć do walki. Walka to jest oczywiście ogień to ta przestrzeń, która jest konieczna po to żeby spalić tą złą energię żeby ją zniszczyć. Ostatnim etapem jest zmycie tego popiołu tej sadzy tego wszystkiego co się łączy z oczyszczeniem, bo bez wody nie da się wejść na nową ścieżkę. Tak naprawdę jest to częściowa opowieść o pewnej dziewczynie, ale to może być każdy to nie musi być płeć żeńska, to jest opowieść o kimś to czegoś doświadczył i zaczyna na nowo. „Czerwony pająk” ostatnia część skończy się w dany sposób Sasza przeżyje, ale skończy się tak, że nie będzie można kontynuować, nie będzie tomu piątego tak jak wszyscy obstawiają, że skoro u Bondy jest to trylogia to będzie więcej. Zapewniam nie będzie.
Czyli rozumiem że w ostatniej części Sasza się ustatkuje?
- No nie mogę pani tego powiedzieć ponieważ nikomu tego nie mówię, mało tego ja nawet jak kończę książkę to nikt jej nie czyta a wszyscy ci którzy są moimi konsultantami dostają książkę do przeczytania zanim ją wyśle redaktorowi to wiedzą że nie mogą tego ujawniać, bo przyjdę i ich zjem. No nie, jeszcze teraz nie mogę powiedzieć. A jak pani sadzi?
Jak? Sasza się ustatkuje, wyjdzie z nałogu i w końcu się zakocha, ale zakocha się dobrze.
- Wszyscy tego chcą aby się ustatkować.
Ona troszeczkę podkochuje się w swoim koledze po fachu...
- Czy pani sądzi miłość jest najważniejsza?
Sasza jest strasznie pogubiona a takim osobom jak Sasza potrzebna jest druga osoba. Myślę, że szuka tej drugiej osoby to jest jej potrzebne aby normalnie funkcjonować.
- A kogo by jej pani proponowała?
Myślałam o Tomasie Melo.
- To będzie dobry wątek, ale nie mogę pani tego powiedzieć. No dobra kogo jej pani proponuje teraz ma pani wpływ na fabułę jakie cechy powinie mieć ten facet
To ktoś opiekuńczy. Sasza to taka Katarzyna Bonda. I jak się teraz na zastanawiam jeśli faktycznie tak jest to Sasza nie ułoży sobie życia, bo ona boi się komuś zaufać. Podobnie jest u pani. Ze swoim partnerem tworzycie luźny związek mieszkacie osobno chociaż żyjecie razem. Nie, Sasza nie ułoży sobie życia...
- Wezmę po uwagę wszystkie te elementy. To jest ciekawe, bo jak „Okularnik” się zakończył to wszyscy po prostu chcieli znać odpowiedz tylko na pytanie: Czy Duch przeżyje. Generalnie ten wątek Melo działał bardzo silnie i to nie tylko na kobiety również na facetów. Więc wezmę to pod uwagę. Ja wierzę też w przestrzeń równowagi to znaczy nie można tylko pracować, nie można tylko walczyć i nie można być tylko w przestrzeni racjonalnej. Nie mogę pani zagwarantować, że Sasza zamieni się w praworządną małżonkę. Faktycznie troszeczkę jesteśmy podobne.
Czytelnicy tego by nie chcieli?
- To byłby taki happy end nie w typie Bondy.
Przeczytam pani na jaką wypowiedź czytelnika trafiłam „Bonda jest uważana za królowa polskiego kryminału. Choć brzmi to wyjątkowo nośnie obróciło się to przeciwko autorce.” Zgadza się pani z tym?
- Jak najbardziej. Dostałam tyle razy po tyłku za to. Ja nigdy nie twierdziłam, że to są kryminały, natomiast, za "królową" dostaje. Wcześniej te książki były bardziej kryminalne ten wątek kryminalny jest wiodący, jest kluczowy jednak stoję na półce z kryminałami temu się nie da zaprzeczyć. A kto powiedział, że kryminał musi zawierać tylko i wyłącznie intrygę, czy jest jakaś definicja kryminału? Czy można mierzyć kryminał w kryminale, ale czy to musi być 100% jak cukru w cukrze. To co ja będę dalej pisać tego pani nie zagwarantuję co będzie później, ja nigdy nie byłam czystym gatunkiem. Nigdy nie zostałam przyjęta do środowiska kryminalistów zawsze było tak, że szłam po swojemu. O wiele łatwiej jest napisać czysty kryminał tylko po co? To jest nuda.
Czy istnieje zbrodnia doskonała?
- Według mnie nie. Mogą być błędy proceduralne i przestrzenie, których można na jakiś czas zamaskować. Zbrodnia doskonała występuje czasem w takim sensie, że nie można znaleźć zwłok, ale w gruncie rzeczy sprawy się nie przedawniają jak pojawiają się nowe elementy np. zostają znalezione ciała lub zostają odnalezieni świadkowie bądź pojawiła się nowa informacja, wtedy śledztwo zostaje wznowione i życzę powodzenia aby się z tego wymiksować. Mnie interesują wszystkie te psychologiczne kwestie. Sprawca płaci za swoje czyny. Nie ma bardziej intymnej relacji sprawca i ofiara jest to podobno nawet silniejsze aniżeli relacja seksualna ponieważ trzeba zapanować nad ciałem drugiego człowieka.
Nawet taka bez motywu?
- Nie ma czegoś takiego jak brak motywu, zawsze ten motyw jest emocjonalny. Zbrodnia jest de facto konfliktem nawet jeśli ktoś przychodzi na zlecenie i strzela do kogoś. Oczywiście nie mówimy tu o osobach chorych psychicznie, psychopatach, mowa jest o osobach normalnych.
Napisała pani dokument „Polskie morderczynie” czy uważa pani, że my kobiety jesteśmy bardziej okrutne od mężczyzn?
- Nie. Kobiety rzadziej popełniają przestępstwa najcięższe, jeśli już się decydują na dokonanie zbrodni to bardziej jest ona zaplanowana z większym detalizmem. Wydaje się, że to jest bardziej brutalne, bardziej wyrachowane. To nie prawdą kobiety po prostu zabezpieczają tyły, czyli częściej ukrywają, przemieszczają ciała, częściej mataczą wykorzystując wszystkie możliwe środki np. uwodzą policjantów. Nawet kiedy zostają wykryte, osądzone próbują znowu być świętem czyli zaprzeczają do końca. Ten brutalizm, który widzimy zewnętrznie który przedstawiają nam media tak naprawdę jest tylko obrona. Jak słyszymy, że ktoś miał w lodówce pomrożone ciała dzieci albo zadane bardzo dużo ciosów, to oznacza ze sprawca nie panował w tej sytuacji jakby zadziałał emocjonalny chaos. Ktoś kto potrafi zabić zada jeden bądź dwa ciosy określonym narzędziem i zrobi to celnie. Jeśli ktoś zadaje 42 ciosy boć więcej ciosów to oznacza że nie był w stanie zapanować, to jest działanie pod wpływem bardzo wielkich emocji których on nie kontroluje. To oznacza również i lęk, wielki wielki lęk który go paraliżuje, my widzimy tylko te obrażenia. Jeśli chodzi o te matki od dzieci w beczkach, te kobiety nie potrafiły się rozstać z tymi dziećmi. Tu znowu mamy inny typ emocji one nigdy ich nie pochowały, nigdy nie odbyły pogrzebu nie odbyły żałoby tak na prawdę trzymanie zwłok w tej sytuacji oznacza ze one nie były w stanie oddzielić się od tego. I tu mamy inną sytuację może to pani traktować jak brutalizm ale dla mnie jest to sytuacja lekowa, zbrodnia bierze się ze słabości.
Ja widzę to całkiem inaczej, dla mnie te kobiety potraktowały swoje dzieci jak śmieci wyszły na podwórko z workiem tak ja my idziemy do kosza wyrzucić śmieci, pozbyły się problemu i życie toczy się dalej. Finito!
- Przecież nosiły je w brzuchu, przywiązały się.
Dlatego zapytałam pani czy nie sadzi pani że jesteśmy bardziej mściwe, bardziej wyrachowane i lepiej planujemy zbrodnię.
- Ja pani opowiem historie, która zresztą znajduje się w „Polskich morderczyniach”. Mamy do czynienia z bohaterką, która w wyrachowany sposób dokonuje zbrodni za żonie swojego kochanka. Osobiście dusi ja paskiem bierze sobie wspólnika, który ukrywa zwłoki nad Odrą, ciało tam leży prawie rok kiedy je znajdują są w takim stanie że nie potrafią stwierdzić przyczynę zgonu co oczywiście w procesie jest bardzo trudne ponieważ nie można jej udowodnić w jaki sposób ta ofiara zginęła i proces robi się precedensowy i też częściowy poszlakowy zwłaszcza że ona się wypiera. Mamy do czynienia pozornie z potworem, z kimś kto jest bardzo brutalny, kto zaplanowała to wszystko. Kobieta która jest pozbawiona uczuć, która ma cechy psychopatyczne bo większość z nich ma te cechy. Natomiast zapewniam panią, że wszystkie kobiety na stanowiskach managerskich, dyrektorki, prezeski takie które cokolwiek osiągnęły maja cechy psychopatyczne to nie oznacza że ktoś jest agresywny i będzie zabijał. To jest po prostu umiejętność dochodzenia swoich celów. Więc ta kobieta w opinii psychiatrycznej również je posiada, była lekarka miała dwie specjalizacje pracowała w pogotowiu na co dzień ratowała ludzkie życie. I teraz pokaże pani kulisy. Ta kobieta wiąże się z facetem, który pracuje w pogotowiu on jest dla niej pewnego rodzaju zawodowym guru. Na początku ona wchodzi w ta relacje czysto seksualną ma taki plan, że nie będzie się angażowała to jest tylko i wyłącznie relacja cielesna, ale jest kobieta czyli co się dzieje. Jest je dobrze więc ona się zakochuje, i teraz trzeba sięgnąć do tego skąd ona się wywodzi. Jako dziecko już jako 8-letnia dziewczynka była wykorzystywana przez matkę do śledzenia ojca, który miał kochankę, właściwie miał drugi dom. Ta dziewczynka przechwytywała listy, które ojciec pisała do kochanki czytała je zanim docierały do matki. Ojciec nigdy nie odszedł od matki mimo iż w listach zapewniał, że kocha tamta. Matka jeszcze podkręcała ta sytuację namawiając męża by został z rodziną do czasu nauki córki. Ta mała dziewczynka została uwikłana w ich rozgrywki. Kidy owa dziewczynka jako dorosła konieta spotyka mężczyznę, już żonatego to staje się symbolem tej kochanki. Wiedząc o tym że jej ojciec nigdy nie opuścił swojej żony czyli jej matki mimo iż kochał tamta. I mimo iż ten pan doktor kochał ja, ona wiedziała, że musi wziąć spraw w swoje ręce bo inaczej nigdy nie będą razem. Co ona robi? Dopuszcza się zbrodni. Na tę sytuacje trzeba spojrzeć dogłębniej, sięgnąć do genezy. Może pani mówić, że to była brutalna zbrodnia i owszem była potworna. A teraz pani powiem więcej, dlaczego wpadła. Była by to zbrodnia doskonała, ciała nie mogli znaleźć. Przez 11-cie miesięcy w jej przekonaniu najpiękniejszych jak mówiła w procesie kiedy ona przejęła funkcje matki, bo wspólnie mieli dziecko, jej to nie wystarczało. A dlaczego? Ponieważ nie mogła przedstawić rodzicom ukochanego, jego żona cały czas była zaginiona, ona nie była zamordowana a on nie był wdowcem cały czas był żonaty. Więc co ona robi? Doprowadza do ujawnienia zwłok. I co się dzieje dalej ? Ona nie pękła tylko jej wspólnik to właśnie on ja wsypał. Możemy doszukiwać się typu kobiety potwora ale to są tylko emocje.
Słaba kobieta?
- Gdyby wcześniej ta lekarka udała się do psychologa, psychiatry nigdy w życiu nie weszła by w takie relacje z tym lekarzem. Wystarczyła tylko wcześniejsza terapia.
Z innej beczki. Jak godzi pani bycie pisarką a bycie mamą?
- Godzę normalnie. Kobieta która siedzi na kasie w Biedronce spędza mniej czasu z dzieckiem i rodzina niż ja będąc pisarką. Oczywiście mam czas gorących promocji jak teraz codziennie jestem w innym miejscu, ale też mam czas kiedy jestem w domu i nigdzie nie wychodzę, wtedy jestem cały czas z moim dzieckiem i sobie normalnie żyje, obieram ziemniaki itd. Kiedy tylko mogę zabieram córkę aby była blisko mnie, Nina moja córka czasem uczestniczy w pisaniu książki to ona wymyśliła pseudonimy bohaterów w ostatniej mojej książce. W jej przeczuciu to mieli być nieudolni złodziejaszkowie. Ja z nimi zrobiła co zrobiłam. Kiedyś odrabiałyśmy przyrodę ja nie wiedziała które to jest szron a które szadź i tak to się stworzyło. Dzieci uwielbiają kryminały one powinny wiedzieć że jak się kłamie to potem jest ta gorsza rzecz.
W każdej części pani trylogii czytelnik znajduje się w innym mieście. W „Okularniku” to była Hajnówka dlaczego, że tam się pani wychowała, natomiast ,w „Latarniku” akcje przeniosła pani do Łodzi. Dlaczego Łódź?
- Bo Łódź nadaje się najbardziej do podpalenia.
Opisała pani Łódź bardzo dokładnie, ulice, przejścia, domy. Czy zna pani tak dobrze Łódź?
- To jest moja praca. Ja wierzę bardzo w taką regionalność i w to, że pewna historia może się zdarzyć tylko tym. Bo oczywiście co innego jest historia Saszy a co innego jest sama zagadka, a miejsce akcji to jest taka scena gdzie ja puszczam bohaterów i muszę mieć pewność, że pani w swojej głowie wyświetli ten film. Ja chciałam opisać spektakularny pożar miasta, zła czyli przestrzeni tkanki miejskiej. Chciałam napisać książkę o mieście o tym, ze miasto jako jedyne miejsce w przestrzeni generuje przestępstwa, stąd w „Lampionach” nie ma pani dochodzenia, jest efekt domina gdzie są różne typy przestępstw, gdzie nie ma jednego trupa. Każde przestępstwo pociąga za sobą następne, jakby nagromadzenie tego zła. Taka sodoma i gomora i nie można nic z tym zrobić tylko podpalić a potem zalać woda, co też czynie. Łódź była do tego idealna.
Łódź to miasto meneli?
- Nie w żadnym wypadku. Ja jestem zakochana w Łodzi ponieważ ja bardzo lubię przestrzeń a to, że tam są te przestrzenie zarówno ciemne, przybrudzone, nowoczesne , artystyczne uważam za coś pięknego. Ta geneza historyczna tego miasta, te wszystkie elementy, jestem pewna że bardzo długo nie będę mogła napisać tego typu opowieści gdzie będę mogła sobie pofolgować wszystkim moim dziwnym potrzebą, fantazja i po prostu nadzwyczajnie sobie pożartować. „Czerwony pająk” będzie czystym kryminałem ponieważ tam jest rozwiązanie zagadki Saszy, powrót do bardzo pozwanego problemu, rozwiązanie jej historii czyli domykanie klamry całej tej trylogii. W „Lampionach” mogłam sobie pozwolić na moje wymysły. Następne powieści zapewniam panią będą bez profilera.
Nie ma pani ochoty napisać książki której akcja będzie się działa w Legnicy. Zapewne są historie mroczne niewyjaśnione z czasów kiedy stacjonowały tutaj wojska radzieckie.
- Bardzo chętnie tylko wie pani jest długo kolejka. Bo każdy chce abym osadziła akcje w ich mieście, ja przebywając w danym mieście muszę załapać tego bakcyla. Jest tak wiele cudownych miejsc w Polsce nie odkrytych i takie mnie interesują. Jak ja wchodzę to poszukuje tych elementów których nikt nie zna, bo dla was niektóre życzy są oczywiste. Mnie interesująca historie ludzi przesiedlonych, urodzili się gdzie indziej zostali zmuszeni zmienić miejsce. To jest ciekawe i warte opisania. Gdybym osadzała akcje w Legnicy to bardzo dobrze bym ja zgłębiła. „Okularnik” też nie mógłby się odbywać gdzie indziej, „Pochłaniacz” również. Wszyscy wiedza że polska mafia narodziła się w Trójmieście.
Jak Katarzyna Bonda odpoczywa, jak ładuje akumulatory?
- Oj to jest nudne. Leżąc, śpiąc, wyjeżdżam. Zawsze muszę kilka razy do roku wyjechać. Wyjeżdżam wtedy na miesiąc, wyłączam wszystko nie kontaktuje się. Taki reset systemu. Wie pani ja nie mam żadnego hobby żadnych zainteresowań nic, zajmuje się po prostu czytaniem książek na urlopie. Koniecznie musi być ciepło i nie mogą mówić po polsku bo jak mówią po polsku to ja zaraz szukam fabuły.
Zbliżają się najpiękniejsze święta czy Bonda czuje już ducha świąt?
- Jeszcze nie ponieważ teraz jestem w trasie, ale pomału trzeba zacząć przygotowania.
Prezenty już kupione?
- Prezenty mam bardzo łatwe. Ja nie nienawidzę niespodzianek i sama zamawiam prezenty, wszyscy moi bliscy wiedza co dostaną.
Książki?
- Książkę dokładam do prezentu zawsze. Książka jest obowiązkowa musi być. Jak powiedziała nie znoszę takich prezentów niespodzianek, prezentów nieudanych z których mam się cieszyć. Ja wiem czego chcę i umawiam się z moimi bliskimi co sobie kupujemy.
A jak wygląda u pani wigilia?
- Teraz to jest smutna wigilia ponieważ moja mama miała udar więc to będzie bardzo kameralna kolacja, czyli sami najbliżsi. Nie będziemy odwiedzać ciotek, pociotek tylko rodzina i osoby samotne z mojego otoczenia, które nie powinny być w tym dniu same bo pamiętam pewną moja wigilie gdzie byłam sama i nikt mnie wtedy zaprosił. To były straszne dni. Nikt nie może w tym dniu być sam. To jest magiczny czas.
Bardzo dziękuje za rozmowę.
- Proszę bardzo.