Szarża po Ratuszu czyli jak prawica rozpoczęła kampanię wyborczą
JAWOR. Nie cichną emocje związane z ostatnimi wydarzeniami, do których doszło na korytarzach jaworskiego magistratu z udziałem radnego rady miejskiej w Jaworze. Ułańska szarża i pogoń z kamerami za przestraszoną urzędniczką wywołało oburzenie wśród lokalnej społeczności i pozostałych radnych. Aż strach pomyśleć, co będzie się działo, jak wyborcza machina ruszy w Jaworze na dobre. Pewnie bez krwi się nie obędzie... Już wczoraj na swój sposób upolityczniono Liceum Ogólnokształcące organizując pod sztandarem "Gazety Polskiej" dyskusję na temat nazw ulic w Jaworze i przekonując iż takie a nie inne nazwy ulic są jedynie w dzisiejszych czasach słuszne. Taka poglądowa lekcja historii i prawicowej moralności a zdjęcia wicestarosty jaworskiego Baranowskiego z księdzem u boku robi furorę. Szkoda, że negatywną.
Ale wróćmy do słynnej zadymy Ratuszowej z biegającym po korytarzu Urzędu Miasta starostą, radnym i tzw. służbami propagandowymi...
Wszystko zaczęło się od prostego wydawałoby się wymogu związanego z uchwaloną przez rząd ustawą dekomunizacyjną. Nakazuje ona samorządom w Polsce zamianę nazw ulic z tych, związanych z mrocznym czasem komunizmu, na nowe. Decyzję w tej sprawie zgodnie z przepisami prawa podejmują miejscy radni. Aby ułatwić radnym podjęcie decyzji, burmistrz Jawora Emilian Bera postanowił oddać głos mieszkańcom i zapytać o ich preferencje.
- W tym celu zorganizowaliśmy konsultacje społeczne, których celem było zebranie od mieszkańców propozycji nowych nazw ulic w miejsce tych, które zostały wskazane przez IPN do zamiany. Sprawa dotyczy ulic: Berlinga i Rapackiego – wyjaśnia Jacek Baszczyk, Naczelnik Wydziału Infrastruktury i Rozwoju. – W ramach konsultacji zebraliśmy konkretne propozycje na nowe nazwy ulic, które finalnie podaliśmy do publicznej wiadomości publikując wynik konsultacji w internecie – dodaje naczelnik.
Nie wszyscy jednak dobrze zrozumieli cel konsultacji. Próbując na sprawie zmiany nazw ulic zbić polityczny kapitał jeden z opozycyjnych radnych w świetle kamer urządził sobie w magistracie polowanie na urzędników, którzy zgodnie z prawem konsultacje przeprowadzili. Smaczku dodaje fakt, że towarzyszyli mu lokalny animator, wicestarosta powiatu i ksiądz z parafii św. Marcina. Wszystko zostało nagrane przez lokalne media, które znane są w mieście z tego, że obecnej władzy nie lubią.
- Pojawia się wiele pytań, czemu miało służyć takie zachowanie radnego i towarzyszących mu osób. Przecież wiadomym było od początku, że decyzja odnośnie zmiany nazw ulic leży w wyłącznej kompetencji rady miejskiej. Ani burmistrzowi, ani urzędnikom nic do tego – dziwi się Daniel Iwański, Przewodniczący Rady Miejskiej w Jaworze.
- Konsultacje nie były plebiscytem na najpopularniejszą nazwę ulic, a jedynie miały na celu wskazanie kierunku i możliwości wyboru – dodaje burmistrz Emilian Bera. – Intencje miałem dobre. Dlatego zapytałem mieszkańców, jakie mają propozycje. Wynik konsultacji w postaci konkretnych nazw opublikowaliśmy na stronie urzędowej. Informacja trafi także na najbliższą sesję. Na tym moja rola się kończy. Nie rozumiem skąd te negatywne emocje i nie zgadzam się na taki styl prowadzenia dialogu z podległymi mi pracownikami. Wystarczyło umówić się na normalne spotkanie i chętnie wyjaśniłbym cel, sposób i wyniki konsultacji. Nikt się z tym do mnie jednak nie zwrócił – dodaje burmistrz
W obronie przestraszonej urzędniczki stają także pozostali radni. Michał Bander, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej i szef klubu Radnych Razem podkreśla, że nie rozumie zachowania Radnego Krzysztofa Detyny i towarzyszących mu osób. Uważa, że takie działania służą tylko politycznej hucpie, a nie merytorycznej dyskusji. Tym bardziej, że w nagraniu całego zajścia słychać, jak urzędniczka prosi o udanie się z tematem do jej przełożonego. To jednak nie powstrzymuje uczestników zajścia przed kontynuowanie „polowania”. Co więcej w tle nagrania słychać śmiech i komentarze.
- Jako kobieta jestem zbulwersowana całym zajściem. Dialog w temacie zmiany nazw ulic powinien odbyć się na sesji rady miejskiej a nie korytarzu. Poza tym wydaje się, że pan radny zapomniał o Kodeksie Etyki Radnego, który wyraźnie pilnuje standardów zachowania władzy lokalnej. W tym przypadku nie wystarczy założyć koszulkę z orłem na piersiach. Trzeba dawać przykład swoją postawą i szacunkiem do drugiego człowieka a szczególnie kobiety. – zaznacza Małgorzata Świderska, radna rady z Klubu Razem.
Tymczasem wspomniany kodeks wyraźnie mówi, że radni swoim postępowaniem dają świadectwo o Radzie oraz współtworzą wizerunek Rady. Są zobowiązani do dbania o dobre stosunki międzyludzkie, przestrzegania zasad poprawnego zachowania, właściwych człowiekowi o wysokiej kulturze osobistej. No ale w dzisiejszych czasach wspomniany Kodeks nie wszystkich radnych musi obowiązywać...
Czy te standardy zostały zachowane, pozostawiamy ocenie mieszkańców. Jedno jest pewne: kampania przed przyszłorocznymi wyborami zaczęła się na dobre. Szkoda tylko, że w takim wydaniu. Jak widać w Jaworze kampania wyborcza rozpoczęła się z przytupem.