Album wideofoniczny rodziny Beksińskich w Galerii Ring
LEGNICA. Zdzisław Beksiński zapisał się na kartach historii jako jeden z najznamienitszych polskich artystów. Znamy go jednak potocznie nie tylko jako twórcę światowej sławy dzieł sztuki. Przeklęta rodzina, nie artysta lecz dziwak, absurd i patologia w miejsce sielanki rodzinnej – tak określano „Beksińskich” czyli wybitnego artystę Zdzisława, jego żonę Zofię oraz ich jedynego syna Tomasza – dziennikarza muzycznego, prezentera radiowego, tłumacza. Paranoidalne fiksacje ojca, nadopiekuńczość i infantylność matki zagubionej pomiędzy egoizmem oderwanego od rzeczywistości artysty i zmagającego się z depresją oraz światem zewnętrznym syna, tworzą mieszankę o tyle dziwną co tragiczną w skutkach. Wszystko to zobaczyliśmy w filmie „Ostatnia rodzina”, który wszedł na ekrany kin przeszło dwa lata temu.
Rok po nim odbyła się premiera kolejnego obrazu, tym razem jeszcze bardziej autentycznego, bo odegranego przez prawdziwą rodzinę Beksińskich. Ale i sztucznego, bo dręczona kamerą i aparatem ojca i męża dwójka żyje poniekąd w wykreowanych przez niego ramach nienaturalnej rzeczywistości. „Album wideofoniczny” w reżyserii Marcina Borchardta – bo o nim mowa – jest dokumentem cennym, bo prawdziwym, ale także mówiącym wiele nie tylko o utrwalanych na filmach żonie i synu, ale zarazem o ich twórcy – Zdzisławie Beksińskim.
Szczególnie warto przypomnieć wizerunek autora ukrytego za kamerą, za obiektywem w kontekście prezentowanej w Galerii Ring wystawy. Prace pochodzące ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku to głównie czarno-białe kadry z lat 50. i 60. zeszłego wieku. Całości dopełniają komputerowe fotomontaże z ostatniej dekady twórczości artysty. „O ile wystawa utrwala w naszej świadomości Beksińskiego jako poszukującego, eksperymentującego artystę pełnego wyobraźni, wyczucia i umiaru, mistrza niedopowiedzi albo wyczerpania tematu za pomocą minimalistycznych środków, tak film pokazuje zamysł twórcy kroniki rodzinnej o nieco odmiennym charakterze, efekcie, intencji” – relacjonują pomysłodawcy projekcji. Zdjęcia i fotomontaże na wystawie są wysmakowane, oszczędne, statyczne. Jakie są kadry filmu – zostawmy to ocenie widzów.
W swojej recenzji Piotr Czerkawski napisał: „pozornie niewinny zwyczaj w rzeczywistości kryje w sobie spory ładunek perwersji. Nawet jeśli kręcone przez Beksińskiego filmy pierwotnie miały nie ujrzeć światła dziennego, sama obecność kamery wpływa na domowników, odziera ich z prywatności, zmusza do autokreacji. Odgrywane przy tej okazji przedstawienie jest chwilami czarujące, ale na dłuższą metę toksyczne”.
Projekcja pełnometrażowego filmu pt. „Beksińscy. Album wideofoniczny” odbędzie się 5 marca o godz. 16.00 w Galerii Ring. Natomiast wystawa „Od fotografii do fotomontażu komputerowego”, zorganizowana we współpracy z bydgoską Agencją Zegart, potrwa do 9 marca. Finisaż zaplanowano na 1 marca br. na godz. 17.00. Wstęp wolny.