Wojsko odkryło w nim poetę
ZŁOTORYJA. Gościem „Poranka z poezją” w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Złotoryi był Michał Sędrowicz, dziennikarz „Gazety Złotoryjskiej”. Prezentował wiersze ze swojego pierwszego tomiku zatytułowanego „Zatrute drzewo”. Rymów jest w nich jak na lekarstwo, za to nie brakuje przejmującego mroku. Część po raz pierwszy poddano publicznej interpretacji.
O poranku w bibliotece pojawiło się ok. 20 spragnionych doznań lirycznych osób, co naszego poetę pozytywnie zaskoczyło, ale nie zdeprymowało. – Cieszę się, że tak wielu was przyszło, nie wiem, co pani dyrektor wam obiecała, ale ja też poproszę – przywitał się z sympatykami poezji, wywołując śmiech na sali.
Ale do śmiechu nikomu nie było, gdy zaczęło się czytanie. Niektórym utworom można przypisać co najmniej ponury klimat. Autor „Zatrutego drzewa” jest zresztą tego świadomy. – Piszę wiersze, które określane są wierszami białymi. Ale jak sami zaraz zobaczycie, w moim przypadku powinny się chyba nazywać czarnymi albo mrocznymi – żartował. – Ktoś może zapytać: skąd tyle mroku się w nich bierze? Czy dlatego, że jestem takim posępnym człowiekiem? Wręcz przeciwnie: mam szczęśliwe życie, żonę, syna, dobrą pracę, dlatego piszę takie wiersze. Uważam, że w świecie powinna być równowaga – tłumaczył przewrotnie.
Dla Michała Sędrowicza wiersze absolutnie nie mogą być dosłowne. Są jak białe kartki papieru. – Poeta powinien zapisać kilka linijek, a resztę zostawić czytelnikowi, który sam może dopisać w głowie, o co chodziło autorowi. Moje wiersze dają dużo do myślenia. Czasami gdy wracam do nich po latach, sam zastanawiam się, co autor miał na myśli – przyznał podczas dzisiejszego spotkania.
Zabawnie na powrót zrobiło się, gdy za interpretację niektórych utworów zabrał się Kajetan Kukla. Skradł przy tym nieco show ich autorowi. Wziął na tapet dwa wiersze: „Mały świat” i „Cisza”. Ten drugi to fragment o bijącym sercu. – Co chciał ukazać podmiot liryczny? Można tu zastosować interpretację medyczną, czyli co się dzieje, gdy serce zamiera. Ale jako że poeta sam przed chwilą powiedział, że czasem ma problemy z interpretacją swoich utworów, w związku z tym ja się z tym całkowicie zgadzam, też nie wiem, o co chodzi w tym wierszu – zażartował w swoim stylu polonista z „trójki”. I dodał po chwili nieco poważniej: – Poezja jest znacznie ciekawsza od prozy z prostego powodu: jest wiele możliwości interpretacji, często zupełnie inaczej intepretujemy niż poeta chciał powiedzieć. Wielkie brawa, że to takie nieoczywiste jest i szanujmy poetów, tak szybko odchodzą.
Co ciekawe, pierwsze utwory z kilkunastostronicowego tomiku liczą sobie już prawie 30 lat. Najwięcej wierszy powstało w latach 1996-97 podczas warsztatów literackich, w których Michał Sędrowicz brał udział w wojsku. W 2019 r. zdecydował się je zebrać i wydać w wersji cyfrowej. Ale w złotoryjskiej MBP są dostępne również klasycznie, czyli na papierze.
Większość utworów z debiutanckiego tomiku to wiersze bez rymów. Nasz dziennikarz jest jednak znany wśród przyjaciół i znajomych z mniej ambitnych, ale zgrabnych i dowcipnych rymowanek okolicznościowych, które potrafi napisać od ręki jako formę podziękowania czy powinszowania. Stworzył ich już setki. Dwa takie utwory z domowego archiwum przyniosła na dzisiejsze spotkanie Elżbieta Stalska. Przeczytała je, a że były nieco frywolne, znowu zrobiło się zabawnie.
To było już trzecie spotkanie z poetyckiego cyklu, który cieszy się sporym zainteresowaniem złotoryjan i coraz mocniej wpisuje się w kalendarz kulturalny miasta. Na pierwszym swoje wiersze prezentowała Maria Filipowicz, drugie z kolei było poświęcone poezji Marii Konopnickiej, której rok 2022 jest poświęcony.