Mocny start Mewy (FOTO)
SNOWIDZA. W meczu 2 kolejki legnickiej A-klasy Zjednoczeni Snowidza na własnym boisku ulegli 0:5 (0:1) Mewie Kunice. Dla podopiecznych trenera Jacka Kanasa był to ligowy debiut. Debiut, który wypadł okazale. Trzy bramki Arkadiusza CYMBALISTY w tym pierwsza z rzutu wolnego mogłaby być ozdobą boisk w ekstraklasie. Gola zdobył uderzeniem głową Dorian Wach oraz Paweł Pęczkowski. O gola "Pączka" wielkie pretensje miał szkoleniowiec Snowidzy Mariusz Zdunowski. - Nie może tak być, że zawodnik jest kilometr na spalonym, boczny arbiter "śpi" i tracimy gola w momencie kiedy łapaliśmy przewagę w ofensywie. Takiego gola straciliśmy w pucharze z Kuźnią i teraz to samo. Takie sędziowanie podcina zawodnikom skrzydła...
Mewa po letnich "rewolucjach kuchennych" chce walczyć o awans do klasy okręgowej. Jednak w pierwszej połowie mecz miał wyrównany charakter. Z boku wyglądało iż goście mają mecz pod kontrolą, ale jakiś klarownych okazji do zdobycia gola nie mieli. Dopiero kapitalne uderzenie z rzutu wolnego Cymbalisty zapewniło Mewie prowadzenie. Piłka ustawiona na 23-25 metrze przed bramką, liczny mur, ale zawodnik Mewy niczym CR 7 tak zakręcił piłkę iż ta zdjęła pajęczynę z narożnika bramki gospodarzy, "wytarła kurz" od poprzeczki i słupka wpadając do siatki...
Po przerwie wyrównana walka skończyła się szybciej niż się zaczęła. Mewa w swoich szeregach ma na tyle doświadczonych zawodników aby nie było problemu z wykazaniem piłkarskiej wyższości. Zjednoczeni, którzy zagrali bez 6-7 zawodników z podstawowego składu oraz bez podobno obiecującego Czeczena, którego potwierdzanie od gry wciąż trwa starali się atakować bokami. ale indywidualne szarże nie odnosiły wielkiego skutku. Do tego stopnia, że jak Paweł Czarnecki w bramce Mewy przeczytał już wszystkie gazety to w bramce stanął młodziutki Kamil Gwadera.
Kiedy w drugiej połowie gospodarze mocniej atakowali po kontrze stracili gola. Strzelił go Paweł Pęczkowski. Ze spalonego? Boczny arbiter w momencie zdarzenia czytał karteczkę ze zmianą, którą otrzymał od kierownika Mewy. Ale z drugiej strony popularny "Pączek" mistrzem sprintu nie jest, swoje waży więc gdzie byli środkowi obrońcy, którzy zgubili zawodnika Mewy. Dlaczego nie ruszyli za nim w pościg?
Mariusz ZDUNOWSKI: - Bardzo dobra w naszym wykonaniu pierwsza połowa, pełna realizacja zadań taktycznych. Plan był taki aby w drugiej połowie przetrzymać ataki gości i zaatakować. Tak było, ale jak dostaje się bramkę ze spalonego to podcina to skrzydła. Mewa chyba dzisiaj podeszła do meczu na dużym luzie, ale rozmiary porażki chyba są krzywdzące dla Snowidzy. Nie oceniam indywidualnie zawodników, ale dla mnie dzisiaj bardzo dobrze zagrał 15-letni Daniel Olchówka, który odpowiadał za organizację naszej gry. Mewa kadrowo, piłkarsko jest mocna, ale nie wiem czy poradzi sobie w konfrontacji ze Zrywem Kłębanowice czy Górnikiem Lubin. A jest jeszcze Rodło Granowice, które dochodzi do siebie po spadku z okręgówki.
Leszek MIELNICZUK, prezes Mewy: - Jednostronne widowisko i w sumie mecz powinien skończyć się wynikiem 0:10, a rywal nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę Mewy. Było kwestią czasu kiedy rywal pęknie. W drugiej połowie Zjednoczeni potracili siły i byli tłem dla nas. Jestem zadowolony, bo to w sumie pierwszy mecz Mewy. Przed tygodniem w piątkowy wieczór trochę spanikowaliśmy i odwołaliśmy mecz. Kadrę mamy dopiętą. Mamy 23 zawodników, którzy powalczą o awans do klasy okręgowej. Dzisiaj brakowało jeszcze Grabarczyka, Ponanty i kontuzjowanego Sieraka. Gol Pęczkowskiego? Szczerze mówiąc nie widziałem dokładnie tej sytuacji.
Zjednoczeni Snowidza - Mewa Kunice 0:5 (0:1)
3 x A. Cymbalista, Pęczkowski, Wach
{gallery}galeria/sport/20-08-17-zjednoczeni-snowidza-mewa-kunice-fot-zbigniew-jakubowski{/gallery}
