Nikt Nysy nie przejdzie suchą stopą...
WIADRÓW. Gdyby nie fantastyczna postawa beniaminka z Pielgrzymki, Nysa Wiadrów byłaby największym zaskoczeniem „in plus” w III grupie A-klasy. W poprzednim sezonie zespół z gminy Paszowice wypadł dość blado, po pierwszej części rozgrywek plasując się dopiero na odległym dwunastym miejscu. Teraz poczynania Nysy wywołują zdecydowanie lepsze reakcje jej kibiców, bo lokata tuż za podium i wyrównane boje z dwoma prowadzącymi ekipami muszą napawać optymizmem.
Podopieczni Roberta Matkowskiego w sezon nie weszli najlepiej, bo na inaugurację przegrali 0:2 przed własną publicznością z późniejszym liderem, KS-em Męcinka. – Szkoda tego spotkania, bo z przebiegu gry na pewno nie byliśmy od Męcinki gorsi. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, lecz nie potrafiliśmy ich wykorzystać. O porażce przesądziły błędy. Najpierw indywidualny jednego z naszych zawodników, po którym padł pierwszy gol, a później złą decyzję podjął sędzia, nie odgwizdując ewidentnego faulu i rywale postawili kropkę nad i, a z takim rywalem ciężko jest odrabiać straty – wspomina trener Nysy.
- Najwięcej szkód wyrządził nam jednak ten listopadowy maraton, bo w ciężkich warunkach kilku zawodników złapało kontuzje, doszły kartki, praca w niedzielę i najpierw przegraliśmy u siebie z Fenixem Pielgrzymka grając w drugiej połowie w dziewięciu, a dwa dni później jeszcze bardziej osłabieni udaliśmy się do Zagrodna, gdzie ulegliśmy Orłowi aż 6:2. Mam nadzieję, że nie będzie to rzutować na wyniki w rundzie wiosennej, bo dwaj kontuzjowani wówczas zawodnicy przez długi czas nie będą mogli wrócić na boisko.
- Generalnie z rundy jestem jednak zadowolony. Zrobiliśmy spory progres, porównując do poprzedniego sezonu, ale tak jak zaznaczyłem, tych trzech spotkań jest mi szczególnie szkoda. Taki jest jednak urok piłki nożnej – kończy Robert Matkowski.
Nysa przygotowania do rundy wiosennej rozpocznie w najbliższy piątek od zajęć na hali. Z początkiem lutego zawodnicy czwartego zespołu III grupy A-klasy wyjdą w teren i rozpoczną mecze kontrolne. Sparingpartnerzy wiadrowian są mocno „egzotyczni”, bo tylko jedna drużyna występuje w naszym okręgu. Mowa o LZS-ie Lipa. Pozostali walczą w grupach wałbrzyskiej i wrocławskiej. Teoretycznie najmocniejszym przeciwnikiem powinien być LZS Osiek, który w I grupie wrocławskiej A-klasy zajmuje drugie miejsce, z taką samą liczbą punktów co lider. Na drugim miejscu, tyle, że w Wałbrzychu plasuje się również Unia Jaroszów. Tuż za pudłem, czyli tak jak Nysa, jest ostatni sparing partner – Victoria II Świebodzice, a Włókniarz Głuszyca jest w swojej lidze jedenasty.
W Wiadrowie okienko transferowe nie będzie zbyt gorące, bo trener raczej nie planuje przesadnie wzmacniać składu. Do Nysy na pewno wróci Gracjan Perełka, który ostatnio wypożyczony był do Kuźni Jawor. Perełka ma zastąpić Mariusza Bielicza, zgłaszającego chęć opuszczenia zespołu. Po stronie ubytków znajduje się także Dominik Lewicki, jesienią do Wiadrowa wypożyczony z Nysy Wolbromek.
Dobra jesień Nysy nie sprawiła, że w klubie marzą o awansie za wszelką cenę. Trener bez ogródek mówi, że do gry w klasie Okręgowej, trzeba zdecydowanie większych pieniędzy, a jeśli one się pojawią, to wtedy będzie można poważnie myśleć o czymś więcej. – W gminie Paszowice dotacje nie są najwyższe. Nas interesuje rozwój pod względem sportowym, więc utrzymanie się w tej pierwszej czwórce, będzie dobrym prognostykiem. Teraz trzeba przestawić się na grę bez młodzieżowców, więc ta liga też będzie wyglądać nieco inaczej. Zobaczymy po okresie przygotowawczym jakie decyzje podejmie zarząd, a my będziemy starać się spełnić jego oczekiwania – mówi Robert Matkowski.
Sparingi:
Włókniarz Głuszyca (A-klasa Wałbrzych)
LZS Lipa (B-klasa Legnica)
Unia Jaroszów (A-klasa Wałbrzych)
LZS Osiek (A-klasa Wrocław)
Victoria II Świebodzice (A-klasa Wałbrzych)
