Ireneusz Mamrot: Nie ma co narzekać (ROZMOWA)
LEGNICA. Miedź Legnica ma za sobą pierwszy sparing w okresie przygotowawczym do rundy wiosennej. To był dobry moment, by zapytać trenera Ireneusza Mamrota, jak ocenia to spotkanie, ale też kadrę, jaką obecnie dysponuje. Ze szkoleniowcem rozmawiał Dawid Sołtys.
Pierwszy sparing już za drużyną Miedzi. Widowiskowo nie było, akcji też zbyt wiele nie było, ale rozumiem, że i cel takich meczów jest inny?
- Najważniejsze, że rotowaliśmy tymi składami, bo nie było tu optymalnej jedenastki. Oczywiście rywalizacja się dopiero zaczęła. Oczywiście Warta zrobiła dużo zmian i ta druga połowa była bardziej otwarta, tych sytuacji było więcej po obu stronach, natomiast w pierwszej połowie za wolno graliśmy. Długo rozgrywaliśmy piłkę, a widać, że przeciwnik mocno pracował ostatnio nad organizacją gry. Graliśmy z nimi wcześniej w lidze, ale teraz wyżej zawiesili poprzeczkę, jeśli chodzi o grę w defensywie. Przede wszystkim dzisiaj bardzo mało aktywna była prawa strona, bo kompletnie tam się nic nie działo, a po stronie Floriana było więcej aktywności. Trzeba uczciwie powiedzieć, że brakowało sytuacji. W zasadzie tylko była szansa po stałym fragmencie gry i jednym uderzeniu z dystansu. To jest jednak pierwszy sparing i nie ma co wyciągać z tego wniosków. Będziemy dalej pracować, a to taka pierwsza lekcja poglądowa, bo niektórym zawodnikom pozycję zmieniliśmy, więc ten sparing służył głównie do takich rzeczy.
Pressing jednak był, trener wymagał od zawodników większej intensywności.
- Wiadomo, że nie wyglądało to tak dynamicznie, bo dzień wcześniej mieliśmy ciężki trening, ale na pewno w tym kierunku chcemy iść, bo uważam, że jesienią przeciwnicy trochę za długo utrzymywali się przy piłce. Chodziło o to, jak długo linia obrony rywali rozgrywała akcję. W tym aspekcie pracujemy, a dzisiaj kilka razy przyzwoicie to wyglądało. To jest początek, ale chcemy tę intensywność poprawić.
Brakowało natomiast strzałów z dystansu.
- Zdecydowanie słuszna uwaga. Jak masz taką organizację przeciwnika, który stoi nisko, broni dobrze i pozamykał ci przestrzenie to musisz szukać uderzeń z dystansu. Trzeba jednak pamiętać, że na takiej murawie piłka też inaczej się zachowuje. Może dzisiaj tego nie było, ale jesienią to był nasz spory atut, bo dużo bramek strzeliliśmy z dystansu.
Kadrowo już chyba sytuacja się klaruje? Przyjdzie jeszcze Wojciech Hajda z Puszczy, ale czy to koniec nowych graczy? Słyszy się, że być może pojawi się jeszcze jedna opcja w ataku. Tym bardziej że odeszło kilku zawodników z przedniej formacji, jak Wiktor Bogacz czy Marcel Mansfeld.
- Nie ma wielkiej tajemnicy, że przyjdzie Hajda. Brakuje już tylko podpisu pod kontraktem. Jeszcze w poniedziałek ma dograć sprawy mieszkaniowe w Krakowie, a we wtorek dołączy do nas. To jest ten plus, że to zawodnik, który był już na obozie i jest w treningu.
Jeśli chodzi o Wiktora Bogacza, to wiadomo, że żaden klub takiej oferty nie odrzuci, a w przypadku Marcela Mansfelda, to zawodnik chciał więcej grać i szukał wypożyczenia. Natomiast ja szukałem napastnika o innej charakterystyce. Mogę żałować tego, że dużo ludzi przyszło na sparing z Wartą i nie zobaczyło Gustava Engvalla (nie grał ze względu na lekki uraz - przyp. red.). To bardzo mobilny piłkarz, który da nam też dużo opcji w rozegraniu piłki. To jest dla nas ważne.
Na pewno te zmiany z przodu są, ale tak naprawdę nie planowaliśmy odejścia Chuki. Miał jeszcze kontrakt na pół roku, ale dostał ofertę z Hiszpanii, bliżej domu i chce wracać. Zobaczymy czy dołączy jeszcze jeden napastnik do rywalizacji.
Oczywiście nie ma też Nemanji Mijuskovica, a więc zawodnika, który był bardzo lubiany i szanowany przez kibiców Miedzi.
Nemanja bardzo dużo dawał w szatni, świetnie się zachowywał, pomimo tego, że nie grał. Tutaj trzeba patrzeć na szerszy kontekst. Wiedząc, że wiosną może mniej grać, mógłby nie mieć ofert w czerwcu. To jest zawodnik, który zasłużył się Miedzi i wszyscy to chcieli docenić. W tym momencie miał kilka ofert z pierwszej ligi i wybrał taką jaką chciał. To nic przyjemnego, że odchodzi ci kapitan i taka ważna postać dla szatni, ale to jest sport. W sporcie to są normalne rzeczy, wielu piłkarzy odchodziło po 10-12 latach a dzisiaj to już rzadkość, że piłkarze przebywają w klubach tak wiele lat. Kibice takich zawodników cenią i tęsknią, a tu Nema był prawie 6 lat. Gdybyśmy cofnęli się 30 lat, to zawodnicy grali po 10-12 lat. Nemanja mocno zżył się z Miedzią. Trzeba podkreślić jego zachowanie, profesjonalizm i to, że odejście odbyło się na wysokim poziomie.
Czyli trener jest zadowolony z kształtu kadry, choć może jeszcze dojdzie jakiś zawodnik do ataku.
- Nie przewidujemy już odejść, kadra jest już praktycznie zamknięta. Jestem zadowolony, nie ma co narzekać.
Dziękuję za rozmowę.