Zagłębie i Tuszyński wysoko wieszają poprzeczkę!
LUBIN. Wystartowała piłkarska ekstraklasa a w niej trzy zespoły z Dolnego Śląska. Co prawda nie jest to żaden wyczyn, bo w przeszłości u boku Zagłębia Lubin czy Śląska walczył Górnik Wałbrzych, a obecnie debiutująca Miedź Legnica. Ale po raz pierwszy wszystkie trzy zespoły na inaugurację ekstraklasy solidarnie wygrały swoje mecze! I nie mamy nic przeciwko temu aby ten stan wyłącznie wygrywania trwał do... pierwszego pojedynku derbowego. Jak na pierwszy raz snajperzy ekstraklasy nie rozpieszczali kibiców, a liczbę 18 goli uznać trzeba za takie sobie osiągnięcie. Kibice w Lubinie mają wielką satysfakcję: wygrana w Warszawie z Legią 3:1 co zawsze i wszędzie bez względu na okoliczności i tłumaczenia Legii jest wielką nobilitacją oraz Patryk TYSZYŃSKI, który zdobywając dwa gole został nieoczekiwanie pierwszym liderem klasyfikacji strzelców.
Zacznijmy od drużyny. To co Zagłębie pod wodzą Lewandowskiego pokazało w stolicy przez pierwsze 30 minut trudno nie nazwać Miedziowym koncertem. Nawet obiektywni kibice Legii przyznają z bólem, że gdyby nie Arkadiusz Malarz i obrońca Hlousek to Zagłębie po 30 minutach powinno prowadzić 4:0. Rajdy Alana Czerwińskiego prawą stroną boiska aż zmuszały do zadawania pytania czy Adam Nawałka na Mundial w Rosji zabrał faktycznie najlepszych polskich zawodników? Mniejsza o byłego selekcjonera reprezentacji, bo na jego myśl co niektórym w Lubinie ciarki przechodzą po plecach pamiętając czas pracy w Zagłębiu Adama Nawałki, głośne transfery, kominowe kontrakty, brak wyników i długi czas "sprzątania" po tamtej ekipie...
Ale pokonanie Legii to już historia. Kibice - i chyba nie tylko oni - oczekują potwierdzenia znakomitej dyspozycji w kolejnych meczach. Bo czym będzie victoria na Łazienkowskiej jeżeli nie polegnie w Lubinie sobotni rywal Zagłębie ale to z Sosnowca? Przypomnijmy iż liderowanie w tabeli nie jest w przypadku Zagłębie jakimś "cudem nad Wisłą". Przed rokiem było identycznie... Cztery efektowne wygrane, dwa remisy i Zagłębie było LIDEREM ekstraklasy po 6 kolejkach. A jesienią po serii kiepskiej gry "odstrzelono" Piotra Stokowca zastępując go Mariuszem Lewandowskim.
Teraz będzie o Patryku TUSZYŃSKIM. Po trzech latach mizerii snajperskiej jest szansa iż przypomni sobie, że w sezonie 2014/15 grając w barwach Jagiellonii potrafił zdobyć w 37 meczach 15 goli. Sprowadzony z Turcji do Zagłębia przed rokiem miał być objawieniem. Kiedy pokazywano statystyki z okresu gry w Turcji, które były mierne, jego menager natychmiast posiłkował się statystykami... Pucharu Turcji. Tam w kilku meczach Tuszyński strzelił kilkanaście goli i tylko wtajemniczeni wiedzieli, że Puchar Turcji jest tam traktowany niczym amatorski Puchar Niższych Ligi w Lubinie.
Tuszyński nie odpalił w Lubinie, bo odpalił Jakub Świerczok. Wyjazd Świerczoka do Razgradu miał być szansą dla Tuszyńskiego. I co? I nic Miedziowi sprowadzili Jakuba Maresa, który przywitał się z kibicami Zagłębia dwoma golami strzelonymi Legii w przegranym w Lubinie 9 lutego meczu 2:3. Mares co prawdy wiosną polskiej ekstraklasy nie zawojował, ale w systemie gry jednym napastnikiem wygrał rywalizację z Tuszyńskim i to na Maresa stawiał Lewandowski.
Nie jest tajemnicą, że wiosną w Lubinie na Tuszyńskim chyba postawiono krzyżyk. Chętnie rozmawiano z menagerami, którzy szukali Tuszyńskiemu klubu w Rosji. I to nie koniecznie w tej najwyższej lidze. Może splendor taki sobie, ale dorobić do piłkarskiej emerytury można zdecydowanie bardziej niż w Polsce. Ale latem Mariusz Lewandowski oznajmił iż rywalizację w ataku Miedziowych zaczyna się od zera. Każdy włącznie z wracającym z emigracji 1-ligowej Arturem Siemaszko zapisuje swoją historię w Lubinie od początku.
W najważniejszych grach kontrolnych letniego okresu przygotowawczego tj. w meczach ze Spartą Praga, Dinamo Bukareszt czy Górnikiem Zabrze to właśnie Patryk Tuszyński wychodził w podstawowym składzie i... strzelał gole. Wygrana w Pradze ze Sparta i gra Tuszyńskiego utwierdziły trenera Lewandowskiego, że właśnie Tuszyński będzie najlepszym rozwiązaniem na początek ligi a może i na cały sezon. Wtajemniczeni twierdzą, że Tuszyński obecnemu trenerowi Zagłębia swoją grą przypomina Arkadiusza Klimka z czasów dawnego Zagłębia... Podobnie jak w przypadku całej drużyny kibice także wobec Tuszyńskiego oczekiwać będą zawieszenia poprzeczki na poziomie...15-16 goli w sezonie 2018/19. Z pewnością Patryka Tuszyńskiego stać na taką liczbę goli.
- Mamy zdrową rywalizację z Kubą Maresem, ale ma to pozytywny wpływ na cały zespół. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy utrzymywać wysoką formę - mówił Patryk Tuszyński zaraz po meczu na Łazienkowskiej. - Nie przypominam sobie, abym strzelił taką bramkę wcześniej (gol klatką piersiową na 3-1 ). Czasami na treningach bawimy się w takich sytuacjach, ale w meczu jeszcze się to nie zdarzyło.
Teraz wypada czekać na sobotnią potyczkę Miedziowych w Lubinie z Zagłębiem Sosnowiec aby przekonać się, że Miedziowi w tym sezonie są zaprogramowani na końcowy sukces...