W co celuje Zagłębie?
LUBIN. Przez wiele lat I liga traktowana była po macoszemu, bardziej jak maskotka niż zaplecze najwyższego szczebla rozgrywkowego. W tym sezonie kolorytu dodali beniaminkowie, czyli Zagłębie, prześmiewczo nazywane „Lubin Shore” oraz Termalica Bruk Bet Nieciecza – zespół z malutkiej wsi, w której poza siedzibą firmy, kościołem i stadionem nie ma właściwie nic. Ci jednak weszli do Ekstraklasy z drzwiami, bo na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego, lubinianie są niemal pewni walki w grupie mistrzowskiej, a zespół z Niecieczy ma sporą szansę by się w niej znaleźć.
Obecne rozgrywki są bardzo nieprzewidywalne. Przeciętny Piast Gliwice zimuje na pozycji lidera, broniący tytułu mistrzowskiego Lech Poznań bardzo długo zamyka tabelę, a Wisła Kraków, Śląsk Wrocław czy Górnik Zabrze są poważnie zagrożone spadkiem.
W tym towarzystwie doskonale odnaleźli się Miedziowi, którzy po awansie zostali jednym z objawień rozgrywek. O ile przedłużona runda jesienna miała jeszcze sporo mankamentów, to wiosną Zagłębie jest już ligowcem co się zowie. Napędziło sporo strachu Legii, pokonało Cracovię, Lechię, Śląska, a w ostatni weekend pechowo zremisowało z Pogonią Szczecin, oddając niespotykaną jak na rodzime warunki ilość strzałów.
Bardzo dobra postawa zaowocowała awansem w ligowej tabeli na piąte miejsce, co niemal zapewnia walkę o punkty w grupie mistrzowskiej. Miedziowi mają pięć „oczek” przewagi nad dziewiątą Lechią Gdańsk, a w najbliższej perspektywie trzy mecze, w których są w stanie wywalczyć nawet komplet punktów. Niedziela przyniesie wyjazd do Łęcznej, gdzie czekać będzie skąpany w kryzysie Górnik. Gospodarze przegrali trzy spotkania z rzędu, więc w najbliższym nie zostaną uznani za faworyta. Następnie podopieczni Piotra Stokowca zagrają ostatni mecz sezonu zasadniczego przed własną publicznością. Rywal? Piast Gliwice. Objawienie rundy jesiennej, sensacyjny lider, nad którego postawą rozpływała się cała Polska. Wiosna już tak udana nie jest, bo gliwiczanie stracili pierwszą lokatę, więc Zagłębie na pewno nie będzie na straconej pozycji. Na zakończenie zespół Piotra Stokowca pojedzie do Krakowa by zagrać z walczącą o utrzymanie Wisłą.
O ile przed sezonem górna połowa tabeli była pobożnym życzeniem, to na dzień dzisiejszy jest niemalże obowiązkiem. Patrząc na dotychczasową grę Zagłębia można być spokojnym, jednak rodzi się pytanie, co dalej?
Wejście do ósemki tylko po to, by grać o pietruszkę nie ma najmniejszego sensu. Czy lubinian stać na puchary?
Gdyby punkty podzielono dzisiaj, strata do najniższego stopnia podium, dającego grę w eliminacjach Ligi Europy wynosiłaby trzy punkty. Do pierwszego miejsca byłaby znacznie większa, a dystans dziewięciu „oczek” do odrobienia w siedmiu spotkaniach może być zbyt duży do odrobienia. Na dzień dzisiejszy nie ma jednak sensu pompować balonu, bo jeszcze wiele może się wydarzyć, niemniej Miedziowi są obecnie jednym z najlepszych beniaminków w historii Ekstraklasy, więc nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by poszli śladem Odry Wodzisław, która po awansie do elity, od razu zajęła trzecie miejsce, reprezentując Polskę w Pucharze UEFA.