W Zagłębiu muszą gasić pożar. Wygrana z Lechią na początek!
LUBIN. W Lubinie opadają emocje po żenującym stylu w Łodzi i kompromitującej porażce w Pucharze Polski w Lublinie. Przebywający na Kongresie Sportowym prezes Michał KIELAN zrezygnował z dalszego uczestnictwa w obradach i w nocy wrócił do Lubina. Dzień upłynął pod znakime męskich rozmów prezesa z trenerem Piotrem Stokowcem i dyrektorem pionu sportowego Piotrem Burlikowskim. To sygnał, że w miedziowej spółce nikt nie zamierza tolerować takich wyników i takiej postawy na murawie...
JPóźniej prezes spotkał się z piłkarzami. Ich występ w Lublinie nazwał nie tyle katastrofą, co kompromitacją, która będzie mieć konsekwencje. Zapowiedział, że piłkarze muszą się zrzucić na zwrot kosztów podróży kibiców Miedziowych, którzy w dobrej wierze pojechali ich dopingować w starciu z Motorem (było ich ponad stu). Zawodnicy konieczność tego wydatku przyjęli bez sprzeciwu, zdając sobie sprawę, jak bardzo zawiedli. w mediach społecznościowych kibiców Miedziowych przprosił kapitan zespołu Bartosz KOPACZ.
Wszyscy mają świadomość, że poniedziałkowy mecz z Lechią Gdańsk będzie czymś więcej niż meczem o ekstraklasowe punkty...
Trener Piotr STOKOWIEC ma świadomość o jaką stawkę toczy się gra...
Panie trenerze przed poniedziałkowym starciem z Lechią Gdańsk chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do tego, co wydarzyło się w środę. Trudno jest przełknąć taką gorzką pigułkę, jaką jest bez wątpienia porażka z drugoligowcem w Fortuna Pucharze Polski?
- Co tu dużo mówić, zawiedliśmy samych siebie. Na pewno jest to gorzka pigułka. Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak tłumaczenie, ale rzeczywiście te absencje z powodu kontuzji aż dziesięciu zawodników mogły się odbić negatywnie. Z pewnością nie zabrakło nam ambicji, ale takiej jakości po prostu. Absencja takich zawodników jak: Kurminowski, Dolezal, Kłudka, Poletanovic, Makowski. Nie chciałbym, by zabrzmiało to jako takie tłumaczenie – to już jest za nami, w sporcie ważna jest odpowiedź i musimy na to właściwie zareagować już w następnym meczu.
W związku z tym meczem z Motorem Lublin – możemy się spodziewać wielu zmian w spotkaniu kolejnym z Lechią Gdańsk?
- Wiemy, że wielu z tych kontuzjowanych zawodników już długo nie grało. Z niektórych do końca rundy nie będziemy mogli skorzystać jak choćby z Kurminowskiego. Niektórych staramy się jeszcze dokoptować do składu i przywrócić ich do tego, by mogli znaleźć się w “20” czy w wyjściowym składzie. W ogóle ten ostatni czas jest krótki, pracujemy, by to nastawienie jeszcze poprawić. Spotkaliśmy się z drużyną, z prezesem, bo wszyscy są zaniepokojeni tymi ostatnimi wynikami. Rozumiemy to doskonale i wiemy, jaka jest sytuacja, że ten nasz potencjał jest duży. Trzeba umieć go maksymalnie wykorzystać. To nie jest tak, że brakuje nam ambicji, bo w ostatnim meczu sam Hinokio przebiegł 17 kilometrów. Trochę zabrakło tej jakości. Wiemy, nad czym chcemy popracować i wierzę w to, że już w najbliższym meczu to wszystko się przekuje w taką sportową złość. Nie jesteśmy aż tak daleko – niewiele nam brakuje, by zamykać te mecze i z tych remisów robić zwycięstwa. Nad tym pracujemy i rozmawiamy, bo myślę, że ta drużyna wie co robi i ja wierzę gorąco w to, że już ta sportowa złość ukaże się w następnym spotkaniu.
Przed nami starcie z Lechią Gdańsk, czyli zespołem, który zna Pan bardzo dobrze. Co możemy powiedzieć na temat naszego najbliższego rywala?
- Nie da się ukryć, że to dla mnie wyjątkowy mecz. Spędziłem tam cztery sezony, w pierwszym do ostatniej kolejki walczyliśmy o życie, o sportowy byt. Później dostałem czas i zostałem obdarzony zaufaniem. Budowaliśmy drużynę, która zajęła trzecie miejsce, dwa razy była w finale Pucharu Polski, zdobyła Puchar Polski, Superpuchar i zagrała w europejskich pucharach. To wszystko było poprzedzone ciężką pracą, można powiedzieć w skrócie – krew, pot i łzy. Byliśmy wszyscy cierpliwi i udało się odbudować markę Lechii.
Do końca rundy jesiennej pozostały cztery spotkania. Jaki wynik punktowy, by pana satysfakcjonował?
- Interesuje nas tylko pełna pula. Szczególnie w tych meczach u siebie, jak i na wyjeździe pokazujemy, że potrafimy wygrywać. W Meczach takich jak z Górnikiem Zabrze czy Wisłą Płock potrafiliśmy grać jak drużyna, tego czasu jest mało. Wszyscy, którzy znają historię Zagłębia – wiedzą, że za pierwszym razem przechodziliśmy tutaj podobną drogę jak w Lechii. Przychodząc, był spadek, awans i oczywiście ciężka praca na to, żeby budować drużynę. Wiadomo, że budowa drużyny to jest proces i ciężką pracą doszliśmy do trzeciego miejsca i europejskich pucharów. Mecze między innymi z Partizanem Belgrad. Po tamtym czasie większych sukcesów tutaj nie było. Wracam tutaj jako bardziej doświadczony trener, wiem, co robię. Jedyne, o co mogę zaapelować do kibiców – to cierpliwość, bo tego jest potrzeba. Ja wiem, że ta drużyna idzie w dobrym kierunku. Jest taka mieszanka rutyny z młodością. Teraz jest trudniejszy moment, ale spokojnie sobie z tym poradzimy. Drużyna wie co robi, chce wygrywać, chce iść w dobrym kierunku. Wierzę w dobrą odpowiedź. Lechia to nie jest łatwy rywal, ale dzisiaj nie ma łatwych przeciwników. Po prostu musimy w najlepszy możliwy sposób odpowiedzieć, do tego się przygotowujemy, chcemy w tym krótkim czasie poprawić jeszcze to nasze nastawienie. Maksymalnie do tego się przygotować, wyjść, zdobyć trzy punkty i patrzeć na kolejne pozostałe spotkania.
Nie ma innego wyjści - kibice zaakceptują tyko i wyłacznie 3 punkty...
Dodajmy, że przed meczem 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy, w którym KGHM Zagłębie Lubin podejmie Lechię Gdańsk, zaplanowano wręczenie pamiątkowego canvasu Filipowi Starzyńskiemu. Symboliczny upominek za rozegranie 300 meczów w ekstraklasie zostanie wręczony przez Prezesa Michała Kielana na około 15 minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego (po zejściu zawodników z rozgrzewki).