Wstydu nie było ale kolejna porażka boli
LUBIN. W meczu 17. kolejki Ekstraklasy piłkarze Zagłębia Lubin przegrali u siebie z prowadzącym w tabeli Rakowem Częstochowa 1:2. - Przegraliśmy mecz z bardzo wymagającym zespołem. W związku z przegraną - ocena zespołu może być negatywna. Daliśmy jednak z siebie 100 procent i walczyliśmy o punkty. Ja patrząc na tych chłopców, mogę być zadowolony. Zawiodła nas skuteczność, czyli to, co podczas całej rundy. Jednak strzeliliśmy dzisiaj bramkę i miejmy nadzieję, że to taki pozytywny zalążek do czegoś więcej - ocenił mecz trener Paweł KARMELITA.
Do meczu z Rakowem Zagłębie przystąpiło po czterech porażkach z rzędu w lidze, jednej w Pucharze Polski i na ławce trenerskiej z Pawłem Karmelitą, który zastąpił na to jedno spotkanie zwolnionego Piotra Stokowca. Rewolucji w składzie lubinian nie było, ale w wyjściowej jedenastce nie znalazł się żaden klasyczny napastnik.
Goście ruszyli do ataków od pierwszych sekund i już w drugiej minucie umieścili piłkę w siatce, ale sędzia dopatrzył się faulu na Jasminie Buricu.
Chwilę później groźnie głową uderzał Giannis Papanikolaou, a po strzale Deiana Sorescu gospodarzy uratował Buric. Cofnięci całym zespołem na własną połowę lubinianie przetrwali początkowy napór Rakowa i z czasem sami zaczęli wyprowadzać kontrataki. Szansę na gola miał Tomasz Pieńko, który ni to strzelał, ni podawał w polu karnym, ale przy odrobinie szczęścia piłka mogła wpaść do siatki.
Odważniejsze wypady Zagłębia nie zmieniły nastawianie Rakowa, który dalej starał się nacierać. Bardzo aktywny w tym okresie był Sorescu. W kolejnej akcji prawym skrzydłem Rumun tym razem zbiegł do środka, uderzył sprzed pola karnego i Buric mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę do siatki.
Gol zmienił obraz gry, bo piłkarze Zagłębia sprawiali od tego momentu wrażenie zupełnie rozbitych i zniechęconych. Gospodarze nie próbowali już nawet kontratakować tylko wykopywali piłkę i się bronili. Raków natomiast nacierał dalej i dziesięć minut po pierwszym golu prowadził już 2:0. Ivi Lopez świetnie wstrzelił z rzutu wolnego piłkę na głowę Stratosa Svarnasa i Buric ponownie był bez szans.
Kolejne fragmenty gry nie były już tak intensywne w wykonaniu gości i Zagłębie potrafiło wyjść z własnej połowy. Okazje na gole miał jednak nadal tylko Raków, a najlepszą Fabian Piasecki, który miał tylko dołożyć nogę i trafić do siatki, ale fatalnie skiksował.
W drugiej połowi zmienił się obraz gry. Zagłębie podeszło wysokim pressingiem i Raków miał problem z wyjściem z własnej połowy. Lubinianie zaczęli też grać szybciej, atakować większa liczbą piłkarzy i wypracowali sobie szybko dwie dobre sytuacje bramkowe. Najpierw z pola karnego groźnie strzelał Pieńko, a chwilę później Filip Starzyński. W obu sytuacjach świetnymi paradami popisał się Vladan Kovacevic. Najlepszą okazję na kontaktowego gola miał jednak w tym okresie Sasa Zivec. Słoweniec po błędzie Svarnasa popędził sam na bramkę gości, ale ponownie górą był Kovacevic.
Minutę później spotkanie mógł, a nawet powinien, „zamknąć” Lopez, ale uderzył zbyt nonszalancko i Buric odbił piłkę. Kilka chwil później trener Marek Papszun zmienił Hiszpana. Raków kontrolował mecz, ale w końcówce mógł się zacząć denerwować, kiedy sędzia za zagranie ręką w polu karnym przez Svarnasa podyktował rzut karny dla Zagłębia. Do piłki podszedł Kacper Chodyna i było już tylko 1:2.
Gospodarze próbowali rzucić się do ataku, ale poza fatalnym strzałem Filipa Starzyńskiego nie wypracowali sobie sytuacji bramkowej. Raków odniósł tym samym siódme zwycięstwo z rzędu i przerwę mundialowo-zimową spędzi na prowadzeniu w tabeli z co najmniej siedmiopunktową przewagą nad Legią Warszawa, która rundę zakończy w niedzielę we Wrocławiu.
Zagłębie przegrało piąty ligowy mecz z rzędu, ale przynajmniej w końcu strzeliło gola, choć dla kibiców w Lubinie stanowiło to niewielką pociechę.
KGHM Zagłębie Lubin – Raków Częstochowa 1:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Deian Sorescu (18), 0:2 Stratos Svarnas (28-głową), 1:2 Kacper Chodyna (88-karny).
KGHM Zagłębie Lubin: Jasmin Buric – Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Jarosław Jach (88. Guram Giorbelidze) – Kacper Chodyna, Łukasz Łakomy, Filip Starzyński, Damjan Bohar, Tornike Gaprindaszwili (63. Sasa Zivec), Mateusz Bartolewski – Tomasz Pieńko (63. Rafał Adamski).
Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic – Fran Tudor, Zoran Arsenic (46. Andrzej Niewulis), Stratos Svarnas – Deian Sorescu (82. Wiktor Długosz), Władysław Koczerhin, Giannis Papanikolaou (71. Ben Lederman), Patryk Kun - Bartosz Nowak (60. Gustav Berggren), Ivi Lopez (71. Mateusz Wdowiak) - Fabian Piasecki.
Żółte kartki – KGHM Zagłębie Lubin: Łukasz Łakomy, Jasmin Buric, Guram Giorbelidze; Raków Częstochowa: Mateusz Wdowiak.