Dwa jubileusze - radość tylko Stokowca
CHORZÓW. Dzisiejszy mecz z Ruchem Chorzów był 100. spotkaniem Piotra Stokowca w roli szkoleniowca KGHM Zagłębia Lubin. Swoją pracę z Zagłębiem rozpoczął od spotkania z Cracovią 1:2 (18 maja 2014 roku), na pierwsze zwycięstwo czekał do 1 sierpnia 2014 (Flota Świnoujście 2:0). W maju tego roku po powrocie do Ekstraklasy drużyna pod wodzą trenera uplasowała się na najniższym stopniu podium. Na 100 spotkań złożyło się 51 zwycięstw, 24 remisów oraz 25 porażek. Miedziowi w oficjalnych spotkaniach strzelili 153 gole, tracąc tylko 93! Piątkowy mecz był także jubileuszowym 200-setnym meczem w roli trenera Niebieskich Waldemara Fornalika. Jak widać świętowanie "setki" jest o wiele przyjemniejsze niż... dwusetki.
Osłabieni kadrowo „Niebiescy” już na początku stracili gola. Dośrodkowanie z rzutu wolnego strzałem głową na bramkę zamienił były zawodnik Ruchu, Łukasz Janoszka. Chorzowianie zareagowali jednak dobrze i chwilę później mogli, a nawet powinni wyrównać. Piłkę w polu karnym dostał Jarosław Niezgoda, ładnie utrzymał ją przy linii końcowej i wycofał do Kamila Mazka, który próbował uderzyć, ale przeszkodziła mu w tym interwencja bramkarza. Wymiana ciosów trwała. W odpowiedzi „Miedziowi” znaleźli w obrębie „szesnastki” Michała Papadopulosa, który z ostrego kąta uderzył tuż obok słupka. W mgnieniu oka przenieśliśmy się pod drugą bramkę. Po raz kolejny piękną prostopadłą piłkę do wchodzącego w pole karne Niezgody zagrał Łukasz Surma. Napastnik „Niebieskich” na pełnej szybkości zgubił obrońcę i pewnym strzałem pokonał Martina Polacka, wyrównując tym samym stan rywalizacji i zdobywając swojego pierwszego gola w barwach Ruchu. To była dopiero 7. minuta spotkania, kibice więc zdecydowanie nie mogli narzekać na brak emocji. Dużo problemów sprawiały chorzowianom stałe fragmenty gry wykonywane przez Zagłębie.
W 17. minucie do strzału głową doszedł Papadopulos, ale efektowna interwencja Kamila Lecha zapobiegła utracie gola. Podopieczni Waldemara Fornalika również prezentowali się dobrze. Szczególnie aktywny był Niezgoda, który nie tylko strzałami, ale też prostopadłymi podaniami nękał obronę „Miedziowych”. W 27. minucie świetną akcję przeprowadził Maciej Urbańczyk, który najpierw zatrzymał na środku boiska kontrę Zagłębia, po czym sam pomknął z piłką i został sfaulowany tuż przed polem karnym. Do rzutu wolnego podszedł Patryk Lipski i uderzył bardzo mocno, jednak minimalnie niecelne. Gra chorzowian mogła się podobać, przyspieszali tempo, grali agresywnie, szybko doskakiwali do pressingu. Nie udało im się jednak wyjść na prowadzenie. Do przerwy utrzymał się remis.
Po zmianie stron lubinianie chcieli uspokoić grę, utrzymywali się długo przy piłce i próbowali budować ataki pozycyjne. Jednak „Niebiescy” nie pozwalali im na to zbyt długo. Za to sami przeprowadzili bardzo szybką akcję, w której znów błysnął Niezgoda. Napastnik wyprzedził jednego z obrońców Zagłębia, drugiego minął w polu karnym i przewrócił się, jednak sędzia nie odgwizdał faulu. Tempo nie było tak wysokie, jak w pierwszej połowie, w obu zespołach zaczynało być widoczne zmęczenie. Były momenty, w którym gospodarze bronili się całą jedenastką na własnej połowie, ale nie wynikało z tego większe zagrożenie pod bramką Lecha. Niestety, Zagłębie potrafiło wykorzystać jedną z niewielu okazji do kontrataku. Po stracie w środku pola lubinianie przeprowadzili bardzo dobry, szybki atak, zakończony dośrodkowaniem z prawej strony i zagraniem ręką w polu karnym. Sędzia wskazał na wapno, a z jedenastu metrów pewnie uderzył Krzysztof Janus. „Miedziowi” objęli prowadzenie, a chorzowianie mogli żałować podwójnie, bo nie prezentowali się gorzej od rywala, który skarcił ich za jeden z niewielu błędów w rozegraniu. Ekipa z Cichej dążyła zawzięcie do wyrównania, dwie bardzo dobre okazje do tego miał wprowadzony po przerwie Jakub Arak. Najpierw groźnie uderzył głową po dośrodkowaniu Martina Konczkowskiego, a niedługo później znalazł się polu karnym i uderzył z prawej strony w długi róg, jednak nie udało mu się trafić w światło bramki. Niebezpiecznie też zrobiło się w 81. minucie, kiedy kolejna wrzutka „Koncziego” znalazła drogę do adresata, jednak Bartosz Nowak w bardzo trudnej sytuacji zmuszony był do ekwilibrystycznego uderzenia, które o mały włos znalazłoby drogę do siatki Zagłębia. Chorzowianie walczyli do końca, ale nie udało się. Zagłębie zwyciężyło 2:1.
Ruch Chorzów – Zagłębie Lubin 1:2 (1:1)
0:1 Łukasz Janoszka, 3 min.
1:1 Jarosław Niezgoda, 8 min.
1:2 Krzysztof Janus z rzutu karnego, 63 min.
Ruch: Lech – Konczkowski, Cichocki, Oleksy, Moneta – Surma, Urbańczyk (67 Nowak) – Mazek, Lipski, Ćwielong (82 Visnakovs)– Niezgoda (64 Arak); trener: Waldemar Fornalik.
Zagłębie: Polacek – Tosik, Guldan, Jach, Cotra – Janus, Piątek, Kubicki, Janoszka (79 Buksa) – Nespor (46 Rakowski), Papadopulos (72 Woźniak); trener: Piotr Stokowiec.
Żółte kartki: Ćwielong – Guldan, Janoszka.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).