Cieślik straci część sezonu z powodów zdrowotnych
POLKOWICE. Paweł Cieślik, który był jednym z najważniejszych wzmocnień CCC Sprandi Polkowice na rok 2018, straci pierwszą część sezonu z powodu wykrytej u niego wady serca. Zawodnik przeszedł już udany zabieg i przechodzi rehabilitację. Jego powrót do treningów spodziewany jest za 3 miesiące.
- Podczas rutynowych badań, jakie systematycznie wykonujemy naszym zawodnikom oraz tym, którzy dopiero przystępują do naszej ekipy, wykryliśmy u Pawła podejrzenie wady serca ASD (ubytku w przegrodzie międzyprzedsionkowej) oraz PFO (przetrwały otwór owalny) - tłumaczy Piotr Kosielski, lekarz grupy CCC Sprandi Polkowice. - Po rozszerzeniu diagnostyki potwierdziliśmy początkowe obawy. Ubytek był złożony, a przeciek istotny, co wymagało interwencji z zakresu kardiologii inwazyjnej. Zabieg przebiegł bez powikłań, ubytek został zamknięty i Paweł został już wypisany do domu. Obecnie czuje się dobrze i przechodzi rehabilitację. W najbliższych sześciu tygodniach przejdzie badania kontrolne, a jego powrotu na rower spodziewamy się za trzy miesiące.
- Ogromne wyrazy uznania i podziękowania chciałbym skierować w stronę całego zespołu Kliniki Elektrokardiologii Centralnego Szpitala Klinicznego w Łodzi, a w szczególności dr Krzysztofa Kaczmarka, dr Piotra Jakubowskiego oraz dr Bartosza Czarniaka. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by Paweł jak najszybciej wrócił do pełni zdrowia. Może on liczyć na nasze pełne wsparcie. W takich sytuacjach kolarstwo i starty schodzą na dalszy plan i najważniejsze jest zdrowie kolarza. Na tym się teraz skupiamy – mówi Piotr Wadecki, dyrektor sportowy CCC Sprandi Polkowice.
- Wierzymy, że Paweł wróci do ścigania w tym roku, a historia pokazuje, że zawodnicy, którzy tracili pierwszą część sezonu z powodu kontuzji, byli w drugiej połówce w wysokiej formie. Jeśli leczenie będzie przebiegało zgodnie z planem, to liczymy, że Paweł w wielkim stylu zaprezentuje się w Tour de Pologne. Będziemy cierpliwie czekać na jego powrót. Wróci do treningów i ścigania dopiero wtedy, gdy otrzyma od lekarzy „zielone światło”. Nie chcemy niczego pospieszać dodaje Wadecki.