Taciak z brązem, tytuł Stosza i dwóch orlików na podium
CCC Sprandi Polkowice zakończyło pierwszy dzień mistrzostw Polski w Świdnicy z trzema medalami. Ten z najcenniejszego kruszcu, złoty, wywalczył Patryk Stosz w kategorii U23, a pozostałe, srebrny i brązowy zawisły na szyi Michała Paluty (U23) i Mateusza Taciaka (elita).
Orlicy ścigali się na 39-kilometrowym odcinku, składającym się z trzech, 13-kilometrowych okrążeń. Zwycięzca, Patryk Stosz przejechał ten dystans w 53:27, o 7 sekund szybciej od drugiego Michała Paluty. Trzeci był Przemysław Kasperkiewicz (Klein Constantin), a bliski medalu był również kolejny z „pomarańczowych” Piotr Brożyna. Wszyscy zawodnicy CCC Sprandi Polkowice przyjechali w pierwszej „15”, gdyż 8. był Kamil Małecki, a 13. Alan Banaszek. - To była techniczna, ale też siłowa trasa, z jednym ciężkim podjazdem, na którym wiele można było zyskać – opowiadał Patryk Stosz, już w biało-czerwonej koszulce. - Na pierwszej rundzie jechałem mocno, ale spokojnie i gdy dowiedziałem się, że prowadzę, wiedziałem, że mam szansę na zwycięstwo. W tym jaki uzyskałem wynik duża była zasługa dyrektora sportowego, Sławomira Błaszczyka, który swoimi komendami i przekazywanymi informacjami pomógł mi dobrze rozłożyć siły. To udało się idealnie, gdyż wjechałem na metę zupełnie wykończony, ze skurczem w nodze. Przed rokiem było srebro, tym razem jest zwycięstwo. Cieszy to tym bardziej, że ponownie Michał stanął obok mnie na podium. Najważniejsze, że koszulka trafiła do naszej drużyny, więc mogę być w pełni zadowolony. Moimi celem było albo złoto, albo to, by wpadło one w ręce innego kolarza CCC Sprandi Polkowice. Chcieliśmy, by podium znowu było „pomarańczowe” – mówił wicemistrz kraju, Michał Paluta. - Podczas czasówki jechał za mną nasz dyrektor sportowy, Piotr Wadecki, który bardzo mnie motywował w czasie jazdy i dzięki niemu kilka razy przerzuciłem łańcuch na twardszy bieg. Nie dziwię się, że Michał Kwiatkowski zdobył tytuł mistrza świata, jeśli miał w samochodzie za sobą osobę, która potrafi tak pobudzić i zmotywować zawodnika. Na początku czasówki nie czułem się wyjątkowo dobrze, ale później noga była coraz lepsza i mogę powiedzieć, że dałem z siebie wszystko. Teraz przed nami wyścig ze startu wspólnego, na bardzo trudnej, górzystej trasie. Nie ukrywam, że sporo trenowałem właśnie pod kątem jazdy po górach, być może kosztem jazdy na czas, więc powinienem być w dobrej dyspozycji i spróbuję powalczyć o obronę tytułu. W wyścigu elity swój 6 brązowy medal mistrzostw Polski wywalczył Mateusz Taciak. Przegrał jedynie z ubiegłorocznym triumfatorem, Marcinem Białobłockim, który tym razem był drugi oraz nowym właścicielem koszulki z orzełkiem, Maciejem Bodnarem. Pozostali „pomarańczowi” – Jarosław Marycz, Adrian Kurek i Tomasz Kiedyś - uplasowali się na 6., 8. i 10. miejscu. Oczywiście każdy medal cieszy i również tym razem czuję satysfakcję, bo minimum wykonałem. Po cichu liczyłem, że po tych 5 brązowych krążkach, tym razem uda się stanąć na wyższym stopniu podium, ale dziś rywale byli bardo mocni i trudni do ogrania – powiedział Mateusz Taciak. - Skrupulatnie przygotowywałem się do tych mistrzostw. Byłem tu na rekonesansie, by poznać każdy zakręt i dziurę. Na pierwszej rundzie otrzymałem informacje, że jestem w czołowej „3”, co mnie uspokoiło i pozwoliło utrzymać dobre, mocne tempo do końca.