Karta ratownicza, która pomoże ocalić życie
LEGNICA. Strażacy i służby ratownicze wręcz pieją z zachwytu nad tym pomysłem. To naprawdę woda na ich młyn, a jako profesjonaliści, raczej wiedzą co mówią. - Jest to fantastyczna sprawa. W akcji ratowniczej liczy się każda minuta, wszak chodzi o ludzkie życie. W razie gdy ofiary wypadku uwięzione są w pojeździe, wiedza o jego konstrukcji jest bezcenna. Po drogach jeżdżą auta różnorakich konstrukcji i marek. Jeśli ratownik z góry wie, gdzie i jak ciąć karoserie wraku, pracuje szybciej i sprawniej. To logiczne – wyjaśnia kpt. Dominik Bochenek z KM PSP w Legnicy.
Akcja promująca europejską kartę ratowniczą rozpoczęła się na początku roku, lecz nadal jest mało znana. A szkoda. Efekty badań wykazują, że im starsze auto, tym szybciej można nieść pomoc ofiarom wypadków. Problem, w tym, że im nowszy pojazd, tym więcej potrzeba czasu, by go „rozkroić”.
Paradoksalnie, to cena jaką przychodzi nam zapłacić za... bezpieczeństwo. Nowoczesne auta posiadają kontrolowane strefy zgniotu i wzmocnienia karoserii. W każdym modelu rozwiązania są inne. Jeśli nożyce ratownicze trafią na takie wzmocnienie, mogą, i zazwyczaj pękają. Rozwój techniki ma swoją cenę, niestety. Wiedza o tym gdzie się znajdują i jakiego typu, naboje pirotechniczne pasów bezpieczeństwa i poduszek powietrznych w czasie akcji ratowniczej jest bezcenna.
- Jak i gdzie przeciąć słupek przy drzwiach, ile, gdzie i jakie są akumulatory. To bardzo istotne informacje – dodaje kpt. Bochenek.
O tym, że w aucie jest karta ratownicza informuje żółta nalepka, umieszczana u dołu przedniej szyby, od strony kierowcy. Sama karta powinna znajdować się nad jego zasłoną przeciwsłoneczną. W Legnicy można je zdobyć np. w PZMot i, od tej środy, w „Autokompleksie” (dawny salon KIA na ul.J aworzyńskiej-przyp.red.). Patronuje akcji m.in. Stowarzyszenie Dealerów Samochodowych.
- Promujemy tę akcję, bo uważamy, że to świetna sprawa. Ratownicy bardzo chwalą sobie karty bezpieczeństwa. Choć sprawa nie jest nowa, trwa już od paru lat, wydaje się być mało znana. Co prawda, jest ona darmowa, ale jako pośrednik musiałam za nie zapłacić. Opłata za wydanie karty to 2 złote, więc jest naprawdę symboliczna, bo to tylko zwrot kosztów. W dodatku to jednorazowy wydatek – mówi Anna Butrym z „Autokompleksu”.
Niektóre salony samochodowe, wyposażają pojazdy w karty z automatu.
To właściwie zwykła kartka papieru formatu A4. Odpowiednią dla każdego modelu samochodu można wydrukować na każdej kolorowej drukarce. Hasło akcji brzmi: „gdy liczy się każda sekunda, karta ratownicza może uratować Ci życie”. Pozwala skrócić czas potrzebny na dotarcie do poszkodowanych nawet o 30 procent.
Szybkimi krokami zbliżają się wakacje. Więc może warto pomyśleć o własnym bezpieczeństwie i ułatwić pracę ratownikom. Odpukać w niemalowane... Wiem, myślimy zazwyczaj: „Nic się nam nie stanie, złe przytrafia się innym”. A jeśli ci „inni”, tym razem, to będziemy my?