Była wychowawczyni stanęła przed sądem
LEGNICA. Przed sądem rejonowym w Legnicy ruszył proces 33-letniej Krystyny B., byłej wychowawczyni w Domu Dziecka przy ul. Wandy. Prokuratura oskarżyła kobietę o zastosowanie przemocy wobec 10-letniej podopiecznej, po to, by zmusić ją do tego, by wstała z łóżka i ubrała się.
O sprawie zrobiło się głośno jesienią ub. roku, gdy w sieci pojawił się filmik nagrany telefonem komórkowym, na którym widać, jak Krystyna B. próbuje nakłonić 10-latkę, by wstała z łóżka i się ubrała. Z aktu oskarżenia wynika, że wychowawczyni szarpała dziewczynkę, popychała ją i wykręcała jej ręce.
- Każdy zatrudniony w placówce doskonale wie, że od początku w przypadku tej dziewczynki był problem z pobudką. Dziecko upatrzyło sobie w tym sposób na to, by nie iść do szkoły. Mimo że wcześniej i ja, i inni wychowawcy sygnalizowali to dyrekcji, nie został wypracowany żaden sposób postępowania wobec tej małoletniej. Wychowawca zostawał sam z sobą i z tym problemem - mówiła Krystyna B. przed sądem.
Kobieta do zarzucanego jej czynu się nie przyznaje, choć otwarcie mówi, że dziś słów, z jakimi wówczas zwróciła się do dziewczynki, by nie użyła.
- Na filmie widoczna jest moja frustracja wynikającą z braku pomysłu kadry na rozwiązanie problemu i z tego, że całą uwagę musiałam poświęcić jednej osobie, gdy pod opieką miałam grupę dziewcząt - w tym dziewczynkę w wieku przedszkolnym, i inną - w zaawansowanej ciąży.
Krystyna B. mówiła też, że dziewczynka często była agresywna, wychowawców wyzywała, a zdarzało się, że i biła.
- Sama niejednokrotnie od niej dostałam. Na początku ub. roku po tym, jak kopnęła w brzuch jedną z wychowawczyń, dziewczynka trafiła na obserwację do szpitala psychiatrycznego w Miliczu. W mojej ocenie powinna być pod stałą opieką psychiatryczną, a tej w placówce przy ul. Wandy zabrakło - mówiła Krystyna B.
Była wychowawczyni jest przekonana, że cała sytuacja z nagraniem filmu została przez podopiecznych „sfingowana”. Uważam, że to nagranie było zaplanowane. Sądzę tak m.in. na podstawie zeznań innej podopiecznej (prawie pełnoletniej), którą partner namawiał, by nagrywała wychowawców. Z kolei 10-letnia dziewczynka wiedziała, że jej współlokatorka nas nagrywa, mogła więc swoje zachowanie moderować - wyjaśniała Krystyna B.
Był moment, gdy na sali sądowej polały się łzy i potrzebna była chwila przerwy.
- Zawsze w swojej pracy wychowawcy kierowałam się dobrem dziecka, by nasi podopieczni mogli osiągnąć w życiu coś więcej. Zawsze byłam wychowawcą energicznym, stanowczym, konsekwentnym i uśmiechniętym - mówiła załamującym się głosem Krystyna B.
Krystynie B. grozić może kara 3 lat pozbawienia wolności. 10-latka z kolei przeniesiona została do innej placówki opiekuńczej.