Zaatakował mieczem. Odpowie za to?
LEGNICA. Mężczyzna, który samurajskimi mieczami zaatakował policjantów, a potem został przez nich postrzelony, trafił na 3 miesiące do tymczasowego aresztu. Nie ma jednak pewności, że poniesie konsekwencje za swoje czyny. Wszystko zależy od oceny biegłych.
Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie Grzegorza Z. Istnieje bowiem obawa, że mężczyzna w każdej chwili może dopuścić się podobnego przestępstwa. - Prokurator ocenił, że jest to mężczyzna, który ma skłonności do działań agresywnych i impulsywnych. Już w listopadzie br. skierowany został wobec tego mężczyzny akt oskarżenia, w związku z tym, że w sierpniu ugodził nożem swoją konkubinę. Stąd, m.in. wniosek o tymczasowe aresztowanie - wyjaśnia Liliana Łukasiewicz z legnickiej prokuratury. Przypomnijmy, do ataku na policjantów doszło 2 tygodnie temu w Legnicy. Funkcjonariuszy, których wezwano na interwencję domową, w klatce schodowej zaatakował mężczyzna uzbrojony w nóż i dwa miecze samurajskie - jeden prawie metrowej długości. Grzegorz Z. został wówczas postrzelony przez policjantów w łydkę, bo nie reagował na komendy, by rzucił broń. Nie zareagował nawet wtedy, gdy padł strzał ostrzegawczy. - Mężczyzna po tym zdarzeniu trafił do szpitala psychiatrycznego w Złotoryi. Kiedy wyszedł, postawiono mu zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy. Teraz prokurator kompletuje dokumentację medyczną, a potem powoła biegłych psychiatrów, by ocenili, czy w chwili przestępstwa Grzegorz Z. był poczytalny - mówi Liliana Łukasiewicz. Od tej opinii zależy, czy 31-latek odpowie za swoje czyny. Jeśli okaże się, że był poczytalny, grozić mu może kara 10. lat pozbawienia wolności.