Dyrektor Hap odchodzi z pogotowia
LEGNICA. Postawił firmę na nogi i wprowadził ją w XXI wiek. Teraz, po blisko 20 latach pracy, sam składa wypowiedzenie z pracy. Andrzej Hap, długoletni dyrektor pogotowia ratunkowego w Legnicy mówi „Dosyć”.
Zbyt niskie finansowanie przy stale rosnących wymaganiach, dziś już wręcz niemożliwych do spełnienia. Choćby obsada karetek lekarzami. Nierealne przy obecnych brakach kadrowych.
- Nie mogę firmować dalej działań, z którymi się nie zgadzam, na które nie mam wpływu, ale ponoszę za nie odpowiedzialność - mówi Andrzej Hap. I dodaje: - Czarę goryczy przelewa na pewno to, że w coraz mniejszym stopniu, jako dyrektor, mam wpływ na pewne zmiany. Za nas decydują, jakie mają być wynagrodzenia, za nas decydują, jak ma wyglądać organizacja pracy jednostki, a nie idą za tym pieniądze.
Andrzej Hap nie obawia się zarzutów, że zadanie go przerosło: - Przez te nieco ponad 19 lat udało mi się tę jednostkę wyprowadzić z ogromnego zadłużenia, przekształcić kadrowo i sprzętowo, i prowadzić ją na wysokim poziomie, bez zadłużenia. Skoro ta sytuacja może się- niestety - zmienić, a ja nie mam na to wpływu, to trzeba powiedzieć "dosyć" i dać możliwość realizacji tych zadań tym, którzy je planują - dodaje dyrektor Hap.
Dyrektor pogotowia nie odejdzie od razu. W ramach okresu wypowiedzenia będzie zarządzał jednostką jeszcze przez 3 miesiące. Jak sam mówi decyzji nie zmieni: - Jestem czynnym chirurgiem - decyzję podejmuję jeden raz. Jak już coś wytnę, to trudno jest to z powrotem wszyć. Trzeba być konsekwentnym.