Śledztwo w sprawie przygniecenia szafką zostanie umorzone
LEGNICA. Zagadką pozostanie to, co się stało, że dwoje ludzi przygniotła szafka na buty i to, dlaczego ci ludzie się już z podłogi nie podnieśli. Ciała leżały aż do chwili, gdy do mieszkania weszły służby. Dla 64-letniej kobiety na pomoc było już za późno- nie żyła. 59-letni mężczyzna trafił do szpitala, ale po kilku dniach też zmarł.
Przypomnijmy, na początku listopada br. wezwane przez zaniepokojonych sąsiadów służby siłowo weszły do jednego z mieszkań przy ul. św. Wojciecha w Legnicy. Na korytarzu pod szafką na buty leżał mężczyzna, z którym nie było kontaktu, a na nim martwa kobieta. Działanie osób trzecich wykluczono, ale kluczowe w śledztwie miały być zeznania mężczyzny.
- Rzeczywiście, prokurator planował tutaj, jako taki istotny dowód w tej sprawie, przesłuchać mężczyznę, który z mieszkania zabrany został do szpitala. Niestety, nie udało się go przesłuchać. W trakcie hospitalizacji mężczyzna zmarł. Przy czym przeprowadzona sekcja zwłok wyklucza tutaj jakiekolwiek działanie innych osób. Przyczyna zgonu mężczyzny była natury chorobowej, m.in. była to choroba płuc- mówi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Sekcja zwłok, zarówno kobiety, jak i później - mężczyzny, wykluczyła, by zgon nastąpił wskutek przygniecenia szafką.
- To była taka niewielka, metrowa szafka, z której pospadały buty, zatem wszystko wskazuje, że była to szafka na obuwie znajdująca się w korytarzu. Na ciele żadnej z tych osób nie znaleziono śladów wskazujących na to, by doszło tam do jakiegoś urazu mechanicznego, wynikającego z uderzenia tą szafką - dodaje rzeczniczka prokuratury.
Prokuratura, ze względu na brak dowodów, które świadczyły o tym, że w mieszkaniu doszło do przestępstwa, planuje umorzyć śledztwo w tej sprawie.