Ruszył proces w sprawie palmiarni
LEGNICA. Sprawa zwierząt z legnickiej palmiarni trafiła na wokandę sądową. Dziś ruszył proces, w którym oskarżone są cztery osoby: Henryka Z. ogrodnik miejska, dwie kierowniczki palmiarni: Iryna D. i Magdalena N. oraz lekarz weterynarii Witold Z. Prokuratura zarzuca im szereg zaniedbań, w wyniku których zwierzęta miały doznać cierpień, a w czasie objętym aktem oskarżenia (od lutego 2020 r. do listopada 2021 r.) miało paść 30 zwierząt różnych gatunków.
Jako pierwsza przed obliczem sądu wyjaśnienia składała ogrodnik miejska Henryka Z., która kategorycznie nie przyznała się do zarzucanych jej czynów.
- Absolutnie się nie przyznaję i nie zgadzam się z postawionymi zarzutami. Nie potwierdzam znęcania się nad zwierzętami przez kogokolwiek. Podczas przeprowadzanych kontroli nigdy nie zauważyłam znamion jakiegokolwiek złego zachowania, a już absolutnie znęcania się. Jestem osobą bardzo empatyczną i nie pozwoliłabym nikomu na znęcanie się nad zwierzętami - mówiła Henryka Z.
Ogrodnik miejska powiedziała na sali sądowej, że - jeśli miała zastrzeżenia - za każdym razem zgłaszała je do protokołów. Informowała też swoich przełożonych w urzędzie miasta. Sugerowała zatrudnienie technika weterynarii, by czuwał nad zwierzętami na co dzień.
- Hierarchia instytucji, w której pracuję, stawia mnie na niższym szczeblu. Nie jestem osobą decyzyjną, nie mogę zrywać umów, nakładać kar, mogę tylko sporządzać notatki i protokoły, co robiłam bardzo rzetelnie - wyjaśniała Henryka Z.
Henryka Z. podkreśliła jednak, że nigdy nie widziała oznak znęcania się nad zwierzętami.
- Podczas kontroli widziałam, że zwierzęta są wesołe, niektóre rozpoznawały mnie i reagowały radością; przykładowo: amazona wystawiała specjalnie główkę, żebym pogładziła jej piórka. Kiedy była zadowolona, właśnie w ten sposób nawiązywała interakcję z pracownikami.
Składający wyjaśnienia kolejni oskarżeni również nie przyznali się do winy.
Przypomnijmy, o tym, co dzieje się w remontowanej legnickiej palmiarni i jak wyglądają tymczasowe warunki przetrzymywania zwierząt zrobiło się głośno dwa lata temu po kontroli opozycyjnych radnych z Koalicji Obywatelskiej. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo, zlecając jednocześnie w maju ub. roku w trybie interwencyjnym, odebranie zwierząt z legnickiej palmiarni. Trafiły one do poznańskiego ZOO.
Kolejna odsłona procesu w styczniu.