Skarga na biuro rady
LEGNICA. - Nowoczesne miasto, a obieg dokumentów jak sto lat temu - wiceprzewodniczący rady miejskiej Legnicy, Maciej Kupaj składa do prezydenta miasta skargę na działalność biura rady miejskiej.
- To irytujące, bo w statucie jest napisane, że na udzielenie odpowiedzi przez prezydenta na interpelację jest 14 dni, a na zapytanie - 7 dni. Tymczasem czasami czeka się nawet miesiąc. Kiedy interweniowałem w biurze rady, usłyszałem, że każdy dokument musi być podpisany przez przewodniczącego rady. Ze statutu to nie wynika, ale usłyszałem, że taka jest "tradycja" - mówi wiceprzewodniczący rady miejskiej Maciej Kupaj. W swojej skardze radny Kupaj zwraca też uwagę, że przed każdą sesją na materiały dla radnych zużywa się tony papieru, zamiast przesłać je drogą elektroniczną. - W naszym smart city nadal obowiązuje statut, który mówi, że materiały i projekty uchwał są przekazywane radnym do ich skrytek znajdujących się w Biurze, a także w miarę możliwości, drogą elektroniczną. Proszę zatem o podjęcie działań dyscyplinujących i lepszy nadzór nad biurem rady - mówi Maciej Kupaj. Swoją skargę Maciej Kupaj odczytał na ostatniej sesji. Prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski odpowiedział, że materiały są kserowane na prośbę samych radnych. - Pozostałym kwestiom poruszonym tutaj się przyjrzymy. Nie ingerowałem dotąd w pracę biura rady, bo chciałem uszanować jego autonomię, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, to powierzę sekretarzowi miasta obowiązek nadzoru nad tymi sprawami – dodał gospodarz Legnicy.