Czy można było tej tragedii uniknąć?
LEGNICA. Legnicka prokuratura bada wszelkie okoliczności tragicznego w skutkach wypadku, do jakiego doszło we wrześniu br. w Hucie Miedzi Legnica. 23-latek został porażony został prądem i po kilkudziesięciu dniach walki o życie - zmarł.
Śledztwo jest na zaawansowanym etapie, ale ostatecznych wniosków jeszcze nie ma.
- Na dzień dzisiejszy dowody nie pozwalają jeszcze na końcową ocenę tego zdarzenia. Na obecnym etapie prokurator będzie zasięgał dwóch całościowych opinii biegłych - mówi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy legnickiej prokuratury.
W sprawie tego wypadku wypowiedzieć ma się bowiem biegły z zakresu elektroenergetyki, który osobiście uczestniczył w oględzinach na miejscu zdarzenia. Kolejnym istotnym dowodem dla prokuratury będzie opinia biegłego z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy.
- Dopiero po przeprowadzeniu tych dowodów będziemy mogli ocenić, czy pokrzywdzony Paweł F. wykonywał prace elektryczne w sposób zgodny zobowiązującymi w tym zakresie przepisami - dodaje Lidia Tkaczyszyn.
Przypomnijmy, do wypadku doszło 23 września br. na wydziale ciągłego odlewu miedzi w legnickiej Hucie Miedzi. 23-letni Paweł F. , pracownik zewnętrznej firmy Elsur, podczas prowadzenia rutynowych prac kontrolnych, został porażony prądem średniego napięcia. Z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Tam, przez blisko 2 miesiące, trwała walka o jego życie. Niestety, młody mężczyzna zmarł.