Poczwórne zabójstwo - wyroku nie ma
LEGNICA. Niewykluczone, że dopiero w kwietniu zapadnie wyrok w sprawie 40-letniego Marcina K. z Legnicy, oskarżonego o poczwórne zabójstwo. Sąd, na wniosek obrońcy oskarżonego, przesłuchuje jeszcze świadków.
Dziś na sali sądowej oskarżony Marcin K. się nie pojawił. Już poprzednio oświadczył, że nie chce uczestniczyć w rozprawach. Nie stawili się też, wezwani jako świadkowie, jego najbliżsi - matka i jego brat. Do tragicznych wspomnień musiała dziś jednak wrócić 18-letnia wnuczka starszego małżeństwa z ul. Głogowskiej. Młodszej wnuczce tej traumy oszczędzono. Za zgodą stron odczytano jej wcześniejsze zeznania. Feralnego dnia, obie wnuczki razem z kuzynem, miały donieść potrzebne do remontu materiały budowlane. Do mieszkania dziadków jednak nie weszły, bo Marcin K. (który remont w mieszkaniu starszej pary wykonywał) wyszedł im na spotkanie na klatkę schodową i stwierdził, że sam wszystko wniesie na górę. Sąd wysłuchał dziś też relacji szwagra starszej pary z ul. Głogowskiej, ich sąsiada i właściciela pobliskiego sklepu. „Tak się nawet świń nie zabija” - miał powiedzieć, będąc w szoku, mężczyzna, który jako jeden z pierwszych wszedł do mieszkania, w którym dokonano makabrycznej zbrodni. Przypomnijmy, do czterech brutalnych zabójstw z użyciem młotka i noża doszło w Legnicy w 2015 r. W lutym w swoim mieszkaniu przy ul. Oświęcimskiej zginęło starsze małżeństwo, a w sierpniu kolejna para - małżeństwo z ul. Głogowskiej. Do wszystkich czterech zbrodni przyznał się legniczanin Marcin K., który stwierdził, że działał z pobudek patriotycznych. Biegli podważyli jednak to stanowisko.