SOR: Armagedon trwa (FOTO)
LEGNICA. Złamania, zwichnięcia, urazy głowy - legnicki szpital od wczoraj szturmują wszyscy ci, którym nie udało się bezpiecznie przebrnąć po oblodzonych chodnikach, drogach czy podjazdach. W krytycznym momencie trzeba było czekać nawet 5 godzin, dziś jest nieco lepiej, choć pacjentów ciągle przybywa.
- Wieczorem i w nocy przyjęliśmy 80. pacjentów z urazami – to pacjenci ponad tych, których przyjmujemy standardowo. Dziś sytuacja jest bardzo dynamiczna - jeśli w jednej chwili przyjdzie do nas kilkunastu czy kilkudziesięciu pacjentów - wiadomo, że trzeba będzie poczekać. Staramy się jednak, by czas oczekiwania nie przekraczał godziny - dwóch - mówi Tomasz Kozieł, rzecznik prasowy legnickiego szpitala. Drzwi wejściowe na SOR się nie zamykają – jedni już z gipsem albo opatrunkiem wychodzą, inni idą po pomoc. - Pod domem na śliskim chodniku sypałem solą podjazd - jeden krok wystarczył i się wywróciłem. Bardzo szybko zostałem obsłużony, ponieważ leciała mi z głowy krew i przyjęli mnie od ręki. - mówi Tomasz Peryt, który doznał urazu głowy. Pan Jarosław ma z kolei gips na ręce. Jak sam mówi - nie zdążył dojść do samochodu, a już leżał. - Dotarłem na SOR o godz. 6.30, wyszedłem przed godz. 10.00, ale to kwestia czekania na wypis. Szpital, by rozładować kolejki, już wczoraj wieczorem ściągnął na dyżur dodatkowych lekarzy i wdrożył skróconą ścieżkę diagnostyczną. {gallery}galeria/wydarzenia/03-02-17-sor-fot-jagoda-balicka{/gallery}