Poczwórny zabójca? Wyroku wciąż nie ma
LEGNICA. Przeciąga się proces w sprawie poczwórnego zabójstwa w Legnicy. Sam oskarżony, 40-letni Marcin K. przyznał się do tego, że zabił zarówno starsze małżeństwo z ul. Oświęcimskiej, jak i z ul. Głogowskiej. Jego obrończyni składa jednak wnioski o przesłuchania kolejnych świadków.
Zeznania przesłuchanych dziś w Sądzie Okręgowym świadków nie wniosły nic nowego do sprawy.
- Zbudziło mnie w nocy takie jakieś dziwne tąpnięcie. Do tej pory nie mogę skojarzyć, czy to było rąbnięcie barkiem albo kolanem o nasze drewniane drzwi wejściowe do klatki, czy jakby paczka spadła. No mogło też być, jakby człowiek przewrócił się głośno - mówiła jedna z sąsiadek starszego małżeństwa z ul. Oświęcimskiej. Wszystko to jednak sąsiadka zeznała już wcześniej.
Jako świadek przesłuchana była też znajoma Marcina K., do której oskarżony przyszedł po tym, jak doszło do zbrodni przy ul. Głogowskiej, w mieszkaniu kolejnego starszego małżeństwa.
- W dniu, w którym rzekomo dokonał tego morderstwa był u mnie. Słuchaliśmy muzyki, rozmawialiśmy. Dzwonił wtedy z mojego mieszkania do tych państwa, u których robił remont, bo powiedział, że nie chce mu się tego dnia do nich iść i robić. Powiedział też, że nikt nie odbiera.
Znajoma zeznała też, że "Marcin zawsze był dziwny": - Nietypowa osoba, nietuzinkowa. Interesował się militariami. Lubił o tym mówić.
Podobnie o zainteresowaniach oskarżonego mówiła jego konkubina sprzed 10 lat, która dodała, że Marcin K. był wybuchowy i skory do agresji.
Obrończyni oskarżonego zawnioskowała o kolejne przesłuchania świadków, m.in. biegłego z zakresu mechanoskopii. Sąd uznał jednak, że będąca już w aktach opinia jest pełna i jasna.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 12 kwietnia br.