Nie będzie śledztwa w sprawie komendanta
LEGNICA. Prokuratura Okręgowa w Legnicy odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez strażników miejskich w Legnicy, w tym komendanta tej formacji. Prokuratura wprawdzie ustaliła, że nieprawidłowości były, ale nie wyczerpują one znamion przestępstwa.
Chodzi o głośną już sprawę, gdy strażnicy miejscy pomylili się przy spisywaniu marki i numeru rejestracyjnego źle zaparkowanego w Legnicy auta. W efekcie mandat trafił do piekarza z Siemianowic Śląskich. Zbulwersowany mężczyzna, który w Legnicy nigdy nie był, odwołał się od tej decyzji, a ostatecznie zawiadomił legnicką prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Prokuratura okręgowa w Legnicy, po zbadaniu sprawy, odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
- W toku postępowania wyjaśniającego wykazano, że występowały nieprawidłowości, a także uchybienia w zachowaniu zarówno komendanta straży miejskiej, jak i funkcjonariuszy tejże straży. Polegały one na niestarannym, nierzetelnym dokumentowaniu czynności przez funkcjonariuszy, a po stronie komendanta - na nieprawidłowej organizacji pracy i braku kontroli. Nie każde jednak nieprawidłowości i uchybienia stanowią przestępstwo - wyjaśnia Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prokuratury okręgowej w Legnicy.
Waldemar G., który miał rzekomo źle zaparkować, poprosił straż miejską o dokumentację zdjęciową rzekomego wykroczenia. Okazało się jednak, że takiej nie ma. Przedsiębiorca z Siemianowic Śląskich był przekonany, że w wymienianej korespondencji komendant straży miejskiej w Legnicy poświadczył nieprawdę. I ten wątek prokuratura sprawdzała.
- W świetle poczynionych ustaleń ta dokumentacja i ponaglenia kierowane ze strony komendanta do Waldemara G. nie stanowią dokumentu, który byłby tu przedmiotem wykonawczym, w którym można poświadczyć nieprawdę, a zatem, prokurator stwierdził, iż i w tym zakresie nie wyczerpano znamion przestępstwa - dodaje rzecznik prokuratury.