Jest śledztwo w sprawie rodzinnej tragedii
LEGNICA. Czy mąż zabił żonę, a potem sam siebie podpalił? To tylko jedna z wersji branych pod uwagę w śledztwie dotyczącym zabójstwa Marii Ś. - kobiety, której ciało znaleziono we wtorek późnym wieczorem w Legnicy, na posesji przy ul. Jaworzyńskiej. Mąż kobiety, 72-letni Bronisław Ś. zmarł z kolei wskutek rozległych oparzeń.
- Wczoraj przeprowadzona została sekcja zwłok 69-letniej Marii Ś., która potwierdziła, że przyczyną jej zgonu był uraz mózgowo- czaszkowy w mechanizmie czynnym, a zatem zadanym przez inną osobę - mówi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik prasowy legnickiej prokuratury.
Ciało kobiety na posesji przy ul. Jaworzyńskiej, ukryte w części gospodarczej pod przyczepą, policjanci znaleźli przypadkowo.
- Policjanci przyjechali na tę posesję, by wykonywać czynności dotyczące innego zdarzenia, a mianowicie również 9. maja przypadkowy świadek na leśnej drodze w Legnicy ujawnił płonący samochód, a obok poparzonego mężczyznę, jak się później okazało - był to mąż Marii Ś. - dodaje rzecznik prokuratury.
Wiadomo, że w małżeństwie Ś. dochodziło do konfliktów, ale na tym etapie śledztwa, prokuratura nie potwierdza, że to mąż zamordował żonę, a potem podpalił i siebie i auto.
- Jest t o jedna z wersji brana pod uwagę, która jest przez prokuratora badana. Jest jednak za wcześnie, by jednoznacznie przesądzać, kto dokonał zabójstwa Marii Ś., i jaki przebieg miały zdarzenia, na miejscu, gdzie znaleziony został poparzony mężczyzna i podpalony samochód - zastrzega Lidia Tkaczyszyn.
72-letni Bronisław Ś. w stanie krytycznym, niemal w stu procentach poparzony, trafił do Centrum Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Mężczyzna w tym specjalistycznym ośrodku zmarł.