Walczą o 150 tys. zł - dlatego brak światła
LUBIN. W Lubinie toczy się walka o 150 tys. zł. pomiędzy Urzędem Miejskim a firmą Tauron. Dopóki potyczki o pieniądze nie dobiegną końca służby energetyczne nie będą usuwały awarii oświetlenia ulicznego w mieście. Nie ma bowiem nowej umowy eksploatacyjnej a stara obowiązywała do końca grudnia 2015.
Sprawą zainteresowali się mieszkańcy Lubina. W kilku miejscach miasta nie działały lampy uliczne. Zrodziło się pytanie – dlaczego nikt tego nie naprawia?
- Nie mamy podpisanej umowy eksploatacyjnej z Urzędem Miejskim w Lubinie. Dlatego interweniujemy tylko w sytuacjach, gdy istnieje zagrożenie życia lub zdrowia – informuje Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Tauron Dystrybucja na województwo dolnośląskie.
Urząd Miejski w Lubinie mówi krótko - Chcemy urealnienia cen i wyjaśnienia na jakiej podstawie ustalane są stawki za utrzymanie jednego punktu oświetlenia, czyli tzw. lampę - wyjaśnia Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina.
Podobno negocjacje z firmą Tauron trwają od października 2015 roku. Jak podkreśla Mamiński, rocznie budżet miejski traci na, ich zdaniem, niesprawiedliwie naliczonych stawkach około 150 tysięcy złotych. Trudno powiedzieć czy dla kasy miejskiej to duże pieniądze. Mamiński podkreśla, że monopolistyczne przepisy nakazują gminom korzystanie z usług firmy Tauron, mimo, że wiele samorządów chciałoby przejąć utrzymanie oświetlenia od Taurona.
W konsekwencji negocjacji i braku umowy eksploatacyjnej cierpią mieszkańcy. W kilku miejscach w mieście przebywanie po zmroku bywa mało przyjemne. Ciemności egipskie opanowały m.in. parking przy ulicy Szpakowej nieopodal sklepu Biedronka, ulicę Pawią od podwórza, bowiem od grudnia już nie działa połowa lamp przy ulicy Wyszyńskiego. Mieszkańcy zgłaszają również problemy przy ulicach Kopernika, 1 – go Maja i Traugutta. Dopóki samorząd nie dojdzie do porozumienia z Tauronem, dopóty lubinianie będą musieli nauczyć się żyć w ciemnościach.
