Kolejny zamach na Gminę Lubin. Raczyński kontra Kielan!
LUBIN. Przez cztery lata był spokój - wydawało się, że prezydent Lubina Robert Raczyński porzucił pomysł wchłonięcia Gminy Lubin przez miasto. Jak się okazuje nie do końca. na najbliższej sesji Rady Miejskiej rozpatrywany będzie projekt uchwały w sprawie zmiany granic Gminy miejskiej Lubin. Mówi on o włączeniu do miasta siedmiu sołectw z Gminy Lubin.
Projekt uchwały przewiduje włączenie do miasta siedmiu sołectw: Szklary Górne, Chróstnik, Obora, Krzeczyn Wielki. Osiek. Miroszowice i Kłopotów. Nie jest przypadkiem, że wśród nich są największe wioski na terenie gminy. Nie jest też przypadkiem, że po takiej operacji, całość planowanej strefy przemysłowej będzie należała do miasta. Nie jest też przypadkiem, że cała działalność KGHM prowadzona w gminie Lubin dotyczy sołectw znajdujących się na tej liście. Po przeprowadzeniu takiej operacji gmina Lubin prawdopodobnie nie byłaby w stanie funkcjonować i zostałaby wchłonięta przez okoliczne gminy. Obszar tych sołectw to ponad 8 tys ha. Obecny teren Lubina to "tylko" 4 tys. ha
Nie jest też przypadkiem, że o tym nie mówi się w uzasadnieniu tego projektu. Natomiast mówi się o czymś zupełnie innym. "Włączenie nowych terenów w granice administracyjne Gminy Miejskiej Lubin, wzmocni potencjał rozwojowy miasta i zwiększy jego konkurencyjniść" - czytamy w uzasadnieniu. I to właściwie wszystko. Pozostałe "argumenty" są powtarzaniem tego co mówiło się przy wcześniejszych próbach wchłonięcia gminy przez miasto:mieszkańcy gminy korzystają z możliwości miasta, te wsie wykazują miejski charakter, rozwój miasta jest procesem naturalnym itp.
Wójt Gminy Lubin, Tadeusz Kielan przekazał swoje stanowisko w tej sprawie.
" To kolejna próba narzucenia woli prezydenta Lubina innym, bez ich wiedzy, zgody i akceptacji. Jak każdy dyktat i ten rodzi sprzeciw. To naturalny odruch.
Pomysł łączenia gminy z miastem wraca jak bumerang. Swego czasu także byłem mu przychylny, jednak pod warunkiem, że taka będzie wola mieszkańców.
Pan prezydent Robert Raczyński obiecał, że będzie się spotykał z mieszkańcami Gminy Lubin, przekonywał ich do tej koncepcji. Na słowach się skończyło. Przez ostatnie cztery lata nie odwiedził żadnej z naszych miejscowości, przynajmniej oficjalnie. Decydując się na tak radykalne rozwiązania, jak zmiana granic – trzeba rozmawiać z ludźmi, prowadzić konsultacje, pytać. Na tym polega demokracja, o czym pan prezydent jako historyk powinien wiedzieć.
Uzasadnienie do projektu uchwały dotyczącego zmiany granic – jest bardzo słabe. Nie wiem o jakim rozwoju myślą jej inicjatorzy. W ciągu ostatnich osiemnastu lat z Lubina uciekało, szesnaście czy nawet siedemnaście tysięcy osób. Dziś miasto ma poniżej siedemdziesięciu tysięcy mieszkańców. Dwie trzecie tych osób zamieszkało w Gminie Lubin, bo taka była ich wola i należy ją uszanować.
Terenów inwestycyjnych w Lubinie jest bardzo dużo, więc nie o rozwój tu chodzi, ale o nasze pieniądze. Przyłączając wskazane sołectwa do Lubina - Gmina straci dwie trzecie swojego budżetu, a zyska je miasto. Likwidacji ulegną funkcjonujące tam Ochotnicze Straże Pożarne, świetlice, szkoły i punkty przedszkolne.
Oczywiście nie godzimy się na takie rozwiązania. Myślimy o zmianie granic, rozważamy podjęcie uchwały w sprawie przyłączenia satelickiej części Krzeczyna Wielkiego oraz miejskiej części strefy ekonomicznej, ponieważ w zdecydowanej większości znajduje się ona na terenach gminnych.
To tylko część naszych argumentów, sformułowanych „na gorąco” i w dużym skrócie "
Do tematu wrócimy !