Brudna, polityczna wojenka?
LUBIN. Miała być sensacja, a skończyło się na wielkim niesmaku. Oficjalny portal miasta zaatakował radnego opozycji zarzucając mu współpracę z SB. Dokumenty z IPN temu zaprzeczają.
„Lubiński radny miejski z Prawa i Sprawiedliwości Oleg Herejczak ma teczkę tajnego współpracownika służb bezpieczeństwa” - takie zdanie można przeczytać w artykule, który 15 lutego br. został opublikowany w serwisie www.lubin.pl. Dziennikarze portalu piszą z dużym przekonaniem o możliwości współpracy, sugerując, że „zobowiązał się do udzielania organom SB pomocy w zakresie ujawniania, przeciwdziałania i zwalczania wszelkich wrogich działań godzących w interes PRL”. W swoich wypowiedziach Oleg Herejczak kategorycznie zaprzecza przedstawianym przez lubińskich dziennikarzy tezom. Ba. Przedstawia dokumenty z IPN, które potwierdzają, że współpracy z SB nie było.
W dokumentach pochodzących z Instytutu Pamięci Narodowej, które mają jednoznacznie potwierdzać przedstawiane przez Olega Herejczaka stanowisko, znaleźć można następujące stwierdzenia.- Zachowane materiały w postaci teczki personalnej nie zawierają zapisów wskazujących na udzielenie przez Olega Herejczaka informacji funkcjonariuszowi SB lub inną formę współpracy. Zapis dotyczący zniszczenia teczki pracy zawiera adnotację o jej „znikomej wartości operacyjnej". Dalej możemy przeczytać: "- Zeznania oficera (imię i nazwisko) i wyjaśnienia Olega Herejczaka w tym zakresie nie są sprzeczne a zgromadzony w przedmiotowej sprawie materiał dowodowy nie pozwala na podważenie ich wiarygodności ani też na ustalenie innych osób, które mogłyby posiadać informacje dotyczące współpracy lustrowanego ze Służbą Bezpieczeństwa oraz innych, możliwych do przeprowadzenia dowodów." (pisownia oryginalna)
Dokumenty IPN bardzo dokładnie potwierdzają brak współpracy Olega Herejczaka z SB. - Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa i posiadam wszelkie dokumenty, które jasno to potwierdzają! Artykuł opublikowany 15 lutego na mój temat oraz insynuowanie przedstawianych tam teorii spiskowych, jest dla mnie wyłącznie krzywdzące. Samo posiadanie teczki w tamtych czasach nie oznacza, że ktoś donosił i krzywdził innych. Właśnie z tego powodu toczyło się postępowanie w IPN, które raz na zawsze zakończyło tę sprawę - mówi Oleg Herejczak.
Czemu zatem ma służyć medialna nagonka skierowana na radnego i prezentowanie niepotwierdzonych informacji? Dlaczego dziennikarze, posiadając pewne obiekcje (o czym świadczą znaki zapytania umieszczone w tekście), nie zweryfikowali informacji z głównym zainteresowanym, który już od dłuższego czasu stara się w IPN o status osoby pokrzywdzonej. Nie da się ukryć, że serwis lubin.pl jest mocno związany z obecną władzą w mieście, a więc Prezydentem Robertem Raczyńskim. W stosunku do niego, Herejczak stoi od lat w całkowitej opozycji, reprezentując Prawo i Sprawiedliwość. Niejednokrotnie w dobitny sposób przedstawiał swoje negatywne opinie, związane z podejmowanymi przez lubińskiego włodarza decyzjami. Czy publikacja tak silnie uderzających w Herejczaka informacji mogła być zatem decyzja polityczną? Ta teza wydaje się bardzo prawdopodobna.