Bolków, Chocianów, Chojnów, Gaworzyce, Głogów, Grębocice, Jawor, Krotoszyce, Kunice, Legnica, Legnickie Pole, Lubin, Męcinka, Miłkowice, Mściwojów, Paszowice, Pielgrzymka, Polkowice, Prochowice, Przemków, Radwanice, Rudna, Ruja, Ścinawa, Wądroże Wielkie, Zagrodno, Złotoryja

Chcą szyć maseczki po godzinach. Szef produkcji nie pozwala

LUBIN. Firma Lubinex jest w stanie likwidacji, ale jeszcze pracuje, domykając zlecenia. Kobiety zatrudnione do końca marca, inne jeszcze do końca kwietnia chcą zostawać po godzinach i szyć maseczki ochronne. Są maszyny, tkaniny, które po zamknięciu zakładu pójdą do utylizacji, są chęci załogi. Brak zgody zarządu, który wręcz zakazuje takich działań. Dlaczego zarząd nie chce pomagać?

Chcą szyć maseczki po godzinach. Szef produkcji nie pozwala

 

Pod groźbą poinformowania mediów wyrażono w końcu zgodę, by dziennie przez godzinę 10 osób szyło maseczki ochronne. Chętnych kobiet do zostania po pracy i szycia asortymentu, który teraz jest na wagę życia i zdrowia było więcej. Nie pozwolono im zostać.

Pracującym w Lubinex- ie trudno zrozumieć dlaczego szef produkcji Ulrich Schmidt nie chce wyrazić zgody na wykorzystanie tkanin, które po likwidacji zakładu pójdą i tak do utylizacji. Maszyny stoją i nie są wykorzystywane. Koronawirus zaczyna coraz mocniej swoimi mackami otaczać Polskę. W innych krajach zebrał już okrutne żniwo. Wszyscy chcą pomagać, wspierać się i wspólnie przejść przez piekło. Wszyscy, ale nie zarząd firmy Lubinex. Próbowaliśmy uzyskać komentarz w tej sprawie. Członek zarządu z Niemiec po usłyszeniu pytania odłożył słuchawkę. Inny prezes z Polski obiecał odpowiedź w postaci e-maila. Rozmowy z nikim z zarządu, nawet przez telefon nie będzie.

Jak wynika z informacji załogi, KGHM Zanam, który od ubiegłego tygodnia szyje maseczki ochronne sprowadza wykroje z Częstochowy. Tymczasem w firmie Lubinex stoją dwie maszyny, które mogłyby posłużyć do wykonania tysięcy takich wykrojów tu na miejscu.

- Jesteśmy w stanie to zrobić, jeśli on nam na to pozwoli. To bułka z masłem. W ciągu godziny trzy osoby są w stanie wykroić około 500 maseczek. Niestety osoba, która potrafi zrobić rysunek na cutter jest chora. Mimo to, 10 osób, które mogą szyć są w stanie uszyć ok. 200 maseczek. Gdyby szyły wszystkie te, które są chętne, a zarząd by im na to pozwolił, są stanie uszyć 500 maseczek dziennie. To nie byłoby żadnym problemem – mówi pracownica Lubinex-u.

- Mamy wszystko, ale nie mamy zgody. Nasz polski prezes jest trochę bezwolny. To tamten wstrętny człowiek wszystko blokuje. Nie namawiamy go, by odstąpić od produkcji. To nie o to chodzi. Szyjemy tu tylko i wyłącznie dla Niemców. Nie chcemy przerwać szyć tych nieszczęsnych spodni. Chcemy zostać po godzinach. Dziewczyny chcą to robić. Nie pozwalają nam. To najwredniejszy typ, jakiego w życiu widziałam – mówi nasza rozmówczyni.

- Z końcem marca Lubinex zwalnia 90 osób. Zostanie 40 osób, które są pod ochroną i kilka kobiet, które zgodziły się wydłużyć swoje wypowiedzenia ze względu na ostatnie zlecenia, które przyjęto. Do 31 marca jesteśmy w stanie uszyć dużo tych maseczek. Większościowym udziałowcem jest spółka Ahlers Poland, 30% ma Skarb Państwa i mali udziałowcy. Stuprocentowym udziałowcem części Ahlers Poland są Niemcy – wyjaśnia pracownik Lubinex- u.

Oczekujemy na wyjaśnienia zarządu spółki, którymi podzielimy się z naszymi czytelnikami.

Powiązane wpisy