PKS gorszy ale... wygrał
LUBIN. Zapowiada się awantura w związku z rozstrzygnięciem przetargu na zbiorową komunikację samochodową w powiecie. Jak pisaliśmy wcześniej, wpłynęły dwie oferty i ta lubińskiego PKS była o 3,5 mln droższa niż konkurencyjnej firmy DLA z Wrocławia. Tymczasem okazało się, że przetarg wygrał… PKS. DLA została… wykluczona z przetargu.
Oferta Dolnośląskich Linii Autobusowych była o 3,5 miliona złotych niższa niż konkurencyjnej PKS. To wydawało się było rozstrzygające gdyż cena stanowiła w 95% o wyborze oferty. Tymczasem komisja oceniająca oferty postanowiła wykluczyć firmę DLA z przetargu, a tym samym odrzucić ofertę.
- Firma DLA została wykluczona z postępowania z tego względu, że nie spełniła warunków jakie zamawiający postawił wykonawcom ubiegającym się o realizację zamówienia – poinformował Tomasz Rosik, członek komisji przetargowej. - Firma DLA została wezwana do przedłożenia uzupełnienia oferty. Takie uzupełnienie przedłożyła. Z przedłożonych dokumentów nie wynika, że dysponuje potencjałem technicznym, którym mogłaby realizować zamówienie.
Firma DLA twierdzi, że spełnia wszystkie wymagania. Powody wykluczenia jej z przetargu miały być dwa. Po pierwsze nie podano w ofercie numerów VIN (numery silnika) 17 autobusów. Tymczasem te autobusy były dopiero produkowane – podanie numerów silników było fizycznie niemożliwe. - Dla nas decyzja wykluczająca nas z przetargu dlatego że fizycznie tych autobusów nie było jest niezgodna z warunkami przetargu – powiedział Grzegorz Bajorek, przedstawiciel firmy DLA. - Zamawiający napisał w specyfikacji i we wzorze umowy, że autobusy mają być na siedem dni przed rozpoczęciem świadczenia usług. Na chwilę składania ofert potwierdziliśmy ten fakt, że będziemy dysponować autobusami. Mieliśmy potwierdzenie od fabryki i od polskiego dystrybutora, że te samochody będą dostarczone.
Dostawy dotyczyło drugie zastrzeżenie komisji: zakwestionowano umocowanie prawne do podpisu dokumentów osoby, która parafowała zobowiązanie dostawcy do dostarczenia autobusów. Jednak jest to kwestia formalna – umocowanie takie wynika podobno wprost z przedłożonych dokumentów.
DLA zaprzecza jakoby powiat zwrócił się do niej z wnioskiem o uzupełnienie w tych punktach oferty. - Zamawiający zwrócił się do nas tylko z jednym wnioskiem o wyjaśnienie czy jesteśmy w stanie właściwie realizować zadania wynikające z systemu punktualności, które funkcjonują w Lubinie. Przedstawiliśmy odpowiednie dokumenty, że jesteśmy w stanie te zadania zrealizować.
Firma DLA zapowiedziała złożenie odwołania od decyzji powiatu. Zostanie ono złożone jeszcze w tym tygodniu. Dzisiaj przedstawiciele firmy gościli w Lubinie, m. in. po to by zapoznać się z dokumentami potrzebnymi do złożenia odwołania. Przyjechali jednym z autobusów, których numerów silnika nie byli w stanie wcześniej przedłożyć. Są to autobusy tureckiej firmy Temsa wyposażone w pełną klimatyzację całego autobusu i regulowane nachylenie nadwozia.
Procedura odwoławcza spowodowała chwilowe zawieszenie prac przy zawieraniu umowy. Powiat będzie czekał na wyniki odwołania. Tymczasem redakcje lubińskie otrzymały sygnały, że przetarg może być obciążony nie tylko wadami formalnymi, regulaminowymi czy też interpretacyjnymi. Wskazano na powiązania personalne między lubińskim PKS-em a powiatem. Powszechnie wiadomo, że zona starosty Adama Myrdy pracuje na kierowniczym stanowisku w PKS. Nie koniec na tym. Także w administracji PKS ma pracować bliska krewna jednego z członków… komisji przetargowej oceniającej oferty. Czy takie rodzinne powiązania faktycznie istnieją? Jeśli tak to jaki mogły mieć wpływ na rozstrzygnięcia? Czy przetarg przeprowadzony w takich warunkach jest ważny? Dopóki na te pytania nie zostanie udzielona odpowiedź będą istniały wątpliwości co do uczciwości całej procedury.
Do sprawy powrócimy.